Rozdział 47

2.3K 208 1.1K
                                    

"Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych - jeżeli nastąpi reakcja... Obie ulegną zmianie."
Sui Ishida
"Tokyo Ghoul tom 6"

Po tym jak Louis zdenerwował się na Harry'ego, już właściwie sam nie do końca był pewien o co, polazł na górę i do cholernie późnej godziny grali z Zaynem na konsolach. I w sumie żaden z nich specjalnie nie chciał poruszać problemów drugiego; stwierdzili, że przynajmniej na ten wieczór odpuszczają sobie pierdolenie o związkach, o czymkolwiek co im przeszkadza czy o co chcieliby zapytać. Po prostu spędzili czas tak jak Niall z Harrym - jak przyjaciele.

Kiedy oczy już zaczęły ich boleć, a gra zrobiła się zdecydowanie zbyt nudna, obaj stwierdzili, że to najwyższy czas, by po prostu pójść spać, więc Louis wrócił do swojego pokoju. I czuł jakąś cholerną pustkę, bo naprawdę przez długi czas nie musiał spać bez swojego chłopaka, no może z wyjątkiem okresu, podczas którego przebywał w szpitalu, ale to było niezależne od żadnego z nich. Położył się więc od niechcenia, starając się zignorować zimno bijące z drugiej strony łóżka oraz to jak cicho było w pomieszczeniu, gdy nie wypełniał go śmiech i opowieści blondyna. Nie chciał zasypiać, obawiał się tego, a z drugiej strony był zdecydowanie zbyt dumny, by zejść na dół i poprosić Harry'ego o to, żeby z nim się położył.

Po bardzo długim wierceniu się, wreszcie jakoś tam zasnął, lecz był to sen niespokojny, co chwilę się wybudzał, nie umiał znaleźć wygodnej pozycji; po prostu było mu źle, gdy nie miał drugiego człowieka obok. Louis przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy zdecydowanie zbyt szybko i to wcale nie było dobre, ale nie było też całkowicie złe. Było po prostu nieodpowiedzialne, nieprzemyślane i na dłuższą metę, zakładając, że może wydarzyć się coś złego - całkowicie fatalne w skutkach. Ale nie mógł nic poradzić na to, że był na tyle dużym masochistą, by wciąż tego pragnąć.

- Ja pierdolę - przeklął, podnosząc się z jękiem do siadu i przetarł zmęczone oczy, przypominając sobie o zranionej dłoni dopiero, gdy skrawek wilgotnego materiału zetknął się z jego skórą. Stanął na ziemi i schował całą dumę gdzieś tam głęboko, pozwalając by nogi poprowadziły go na dół, gdzie zapewne spał Harry. Chciał poprosić go, by wrócił na górę, niezależnie od tego jak egoistyczne to było, jednak ta chęć uleciała z niego z chwilą, gdy zobaczył jak blondyni śpią spokojnie, wtuleni w siebie, wyglądając tak jak Harry i szatyn, gdy zazwyczaj razem leżą. Zacisnął mocniej zęby, wbijając paznokcie w pokaleczoną wewnętrzną część dłoni i z powrotem wlazł na górę, usilnie starając się zignorować ucisk w klatce piersiowej, gdy uświadamiał sobie to, że gdyby się nie obraził o nic to może uniknąłby patrzenia na taką scenę.

I teraz był w potrzasku, bo był cholernie śpiący, a z drugiej strony wiedział, że pójście spać jedynie sprowokuje jego umysł do ponownego bawienia się jego wyobraźnią i wspomnieniami. Nie, tego nie chciał. Bardzo cicho przeszedł przez korytarz na piętrze dochodząc do dobrze znanego mu pokoju i zapukał cicho w powierzchnię drewna, nie oczekując żadnej odpowiedzi z drugiej strony. Równie delikatnie nacisnął na klamkę i już chwilę później stał na miękkim dywanie, niedaleko łóżka na którym leżał Zayn, wpatrując się w niego na wpół otwartymi, zaspanymi oczami. Szatyn podrapał się po głowie, nie wiedząc jak to powiedzieć, ani nawet o to zapytać, ani co zrobić. To też była dla niego zdecydowana nowość.

- Nie mogę spać - powiedział szeptem, dając sobie mentalnego liścia za to jak głupio zabrzmiał. Ale taka była prawda i kurwa, Zayn może go nawet wyśmiać czy wygonić, ale to oznacza dla niego po prostu bezsenną noc.

- Dlaczego? - spytał sennie, przyglądając się swojemu przyjacielowi. Automatycznie sięgnął na druga część łóżka by zobaczyć, że Niall jest obok jednak szybko przypomniał sobie, że jest na niego zły i to już kolejna noc, podczas której nie śpią razem.

Can't Pretend / L.T x H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz