Rozdział 22

3.8K 237 650
                                    

"Ten, kogo nie podejrzewasz, może być najgroźniejszym ze szpiegów."
Ewa Stachniak
" Katarzyna Wielka. Gra o władzę"



Louis otworzył gwałtownie oczy unosząc się do siadu. Jego klatka piersiowa unosiła się i ciężko opadała, a serce pracowało tak szybko, że miał wrażenie, że zaraz je straci, gdy poturla się po podłodze. Czy on naprawdę nie mógł położyć się i usnąć na dłużej niż na pieprzoną godzinę? Przejechał drżącymi rękoma po twarzy, drugą dłonią odgarniając do tyłu włosy opadające mu na czoło. Nagle poczuł, że coś mu nie pasuje, gdy zauważył brak ciepłych nóg bruneta, na których jeszcze niedawno trzymał głowę. Rozbieganym wzrokiem omotał pomieszczenie w poszukiwaniu chłopaka, aż wreszcie sam się podniósł szybkim krokiem idąc najpierw w stronę kuchni, w której zresztą nie było śladu po zielonookim. I miał nadzieje, że mimo wszystko jego obecność tutaj wcale mu się nie przywidziała. Wycofał się do salonu, zauważając sylwetkę chłopaka na tarasie i niewiele się zastanawiając podszedł do niego, starając się zachować jakikolwiek spokój, co szło mu dosyć... no, chujowo to chyba dobre określenie. Oparł się o barierkę obok niego, szukając w kieszeniach spodni papierosów, które choć trochę koiły jego nerwy i po chwili włożył jednego do buzi, na marne starając się odpalić ogień.

- Kurwa - warknął, z trudem w ogóle celując słabym płomieniem w końcówkę fajki.

Harry obserwował poczynania starszego chłopaka i nie rozumiał dlaczego robił wszystko tak nerwowo. Przecież dopiero wstał, powinien być odprężony, a nie poddenerwowany.

- Lou? Coś się stało? - zapytał niewinnie mając nadzieję, że naprawdę wszystko jest w porządku. Nie umiał pocieszać ludzi bez przytulania, a wiedział, że z szatynem musi tego oszczędzać i właśnie dlatego to wszystko było takie ciężkie. Gdy zapalił papierosa, jedna ręka pozostawała wolna, więc złapał ją i splątał ze sobą ich palce. - Wyglądasz na przestraszonego. Co mogę zrobić, żebyś tak się nie czuł? - mówił mając cały czas głowę obróconą w jego stronę.

Szatyn wydmuchał dym nosem, mocno zaciskając szczękę i rezygnując z patrzenia na chłopaka, bo to było zbyt niezręczne. Westchnął cicho i pokręcił niejednoznacznie głową, nie chcąc udzielać odpowiedzi. Nie wiedział, co ma zrobić, żeby się uspokoić, ani jak ma normalnie usnąć, kiedy co chwile wybudza się, tracąc przy okazji chęci na dalsze próby zaczerpnięcia odpoczynku. Ale przecież w końcu będzie musiał pójść spać, a żeby uniknąć powtórki z rozrywki ponownie musiałby się schlać, a to prowadzi do błędnego koła. Umocnił uścisk ich dłoni, kierując na nie wzrok.

- Nie mam pojęcia - odpowiedział wreszcie na zadane wcześniej pytanie, gasząc papierosa o barierkę. Usnął gdy leżał na nogach chłopaka, ale wszystko wróciło gdy ten wstał. Ale to nie może mieć żadnego powiązania, przecież to nawet nie ma sensu. 'A może jednak'. - Nie powinienem o to pytać, ale zostaniesz dzisiaj?

- Że na noc? - spytał, mimo, że to było prawie oczywiste. Szczerze zdziwił się jego propozycją, w końcu jeszcze rano mówił, że musi mu dać czas na przemyślenia, że zobaczą się jutro, jednak jak widać, wcale nie miał tego na myśli. - Chętnie zostanę, uwielbiam cię budzić - powiedział od razu uśmiechając się ciepło i potarł kciukiem wierzch jego dłoni. - Louis, wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? – dodał, chcąc by chłopak w końcu spojrzał w jego oczy, żeby zobaczyć w nich, że na pewno jest wszystko okej, że on nie kłamie. Ale po co miałby to robić?

Tomlinson uśmiechnął się na siłę, bo wcale nie było mu teraz do śmiechu, ale nie chciał już martwić chłopaka. Po prostu to nie było w porządku.

- Taa, tak, wiem – powiedział, nie wiedząc czy bardziej próbuje przekonać siebie czy bruneta. Kurwa, przecież nawet z Zaynem, mimo przyjaźni, nie zwykł rozmawiać na poważniejsze tematy. Właściwie to zazwyczaj kończyło się na pierdołach i zaufanie na takim poziomie nie było nawet potrzebne. W końcu przecież chodziło o brak zobowiązań. Zasłonił jedną ręką buzię, powstrzymując ziewnięcie, bo zmęczenie zdawało się jedynie nabierać na sile. No i co on ma teraz zrobić? - Chcesz coś porobić?

Can't Pretend / L.T x H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz