Rozdział 38

3.1K 225 879
                                    

"Dla niektórych ludzi jedynym lekarstwem na poniżenie jest rewanż."
Nelson DeMille
"Córka generała"

Nialla obudziło głośne, irytujące wycie dochodzące z jego szafki nocnej. Nie otwierając oczu uderzył ręką w przedmiot, który po chwili ucichł, jednak jego ręka trochę na tym ucierpiała, przez co nie mógł powrócić do spania. Usiadł na łóżku i przeciągnął się, przecierając oczy, po czym spojrzał na drugą połowę łóżka i naprawdę pragnął zobaczyć w tamtym miejscu Zayna, zamiast zimnej, rozkopanej pościeli. Odkąd spędził u niego cały weekend, od którego minęły już 3 dni, za każdym razem kiedy się budził i nie miał go obok siebie, czuł nieprzyjemną pustkę i smutek.

Pamiętał także, jak na kempingu budził się w jego objęciach i, mimo że wtedy jeszcze tego nie doceniał, teraz wspomina tę chwilę jako bardzo przyjemną i żałował, że nie może mieć tego na co dzień, i najprawdopodobniej nigdy nie będzie miał. Na pewno nie z Malikiem, a ta myśl za każdym razem sprawiała, że czuł nieprzyjemny ból w okolicach serca. Nie wyobrażał sobie siebie budzącego się każdego dnia obok jakiegoś innego mężczyzny niż Zayn. Wiedział jednak, że tak prędzej czy później się stanie, że chłopak znudzi się nim i przestanie obdarowywać go pocałunkami, przestanie się do niego uśmiechać, przytulać go, czy nawet rozmawiać z nim. Przez cały czas, gdy brał prysznic rozmyślał nad tym, jak szczęśliwy jest jego przyjaciel z Tomlinsonem i, że on nigdy nie będzie miał tego samego z Zaynem.

Miał świadomość, że się w nim zakochuje, zapewne już od tamtego kempingu i próbował odgonić od siebie to uczucie, ponieważ będzie to jeszcze bardziej bolesne, kiedy ten go zostawi. Niestety nie potrafił. Za każdym razem, kiedy myślał o jego czekoladowych, szczenięcych oczach, ramionach wokół jego drobnego ciała, o smaku ust chłopaka, o tym, jak go dotykał; czuł stado motyli w brzuchu i nie chciał, żeby to uczucie kiedykolwiek zniknęło. Chciał mieć Malika przy sobie tak długo, jak tylko mógł, dlatego od razu, gdy wyszedł spod prysznica, chwycił telefon i zadzwonił do Zayna.

- Hej Zi. Wiesz... ja.. zastanawiałem się, czy nie mógłbym do ciebie dzisiaj przyjść? Tak jakby... na noc? Wiem, że mamy szkołę, ale... nie chce mi się iść.

Po drugiej stronie połączenia dało się usłyszeć melodyjny, trochę ochrypły śmiech chłopaka, który, rzecz jasna, od razu zgodził się, nie rozumiejąc, czemu blondynek tak niepewnie się o to pyta.

Niall, gdy tylko usłyszał pozytywną odpowiedź pisnął i oznajmił, że będzie za godzinę, albo mniej, po czym bez czekania na odpowiedź od mulata, rozłączył się i szybko przygotował do wyjścia.

Cały czas spędzony w samochodzie był bardzo podekscytowany i niesamowicie zniecierpliwiony drogą, która mu się dłużyła. Co z tego, że trwała 10 minut i normalnie mógłby pójść tam na piechotę, on po prostu nie chciał marnować tego czasu, kiedy ma możliwość spędzenia go z mulatem.

Kiedy podjechał na podjazd, zatrąbił i szybko wysiadł z auta podchodząc do drzwi frontowych dużego, białego domu. Miał już dzwonić dzwonkiem, kiedy drzwi właśnie się otworzyły.

- Hej Z... - zaczął, jednak nie skończył, ponieważ został gwałtownie przyciągnięty do namiętnego pocałunku.

- Ładnie to tak wagarować? - Mulat zapytał niskim głosem patrząc z wielkim uśmiechem na blondynka w jego ramionach.

- Ugotuję ci coś, zagram, zaśpiewam i będzie jakbym był w szkole - Niall zaśmiał się zarzucając ręce na kark Malika i całując go w usta po raz kolejny. Wiedział już, że dzisiaj nie będzie sobie tego szczędził.

- A co z biologią? Tego też się dzisiaj pouczymy? - Wymruczał po chwili orientując się, że wciąż stoją w otwartych drzwiach, więc tylko kopnął je nogą na tyle mocno, żeby się zamknęły, a następnie podniósł Nialla pod pośladkami, tak że owinął swoje nogi wokół jego pasa.

Can't Pretend / L.T x H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz