12.

8.3K 427 8
                                    

LUCY;

Dlaczego ja jestem taka głupia przecież to jest wymarzony chłopak Nicol skąd to wiem, a stąd że godzinami o nim mówi, a ja jak jakaś kretynka pchnę się tam gdzie nie powinnam. Właśnie idę ulicą i nie wiem gdzie mam iść.

-Lucy stój, zaczekaj na mnie- usłyszałam za sobą jego głos.

-Spadaj, nie mam czasu- odpowiedziałam i chciałam iść dalej, ale on mnie zatrzymał ciągnąc za mój nadgarstek tak, że stałam z nim twarzą w twarz.

-Dlaczego uciekłaś?!- spytał przyglądając mi się.

-Śpieszę się do pracy- skłamałam bo dzisiaj mają zmianę moi koledzy.

-Kłamiesz- stwierdził- a teraz mów prawdę- rozkazał nie doczekanie twoje.

-Idę do ... rodziców, potem do przyjaciół, a na koniec do domu- odpowiedziałam i chciałam się wyrwać ,ale trzymał moją dłoń mocniej niż myślałam.

-Pójdę z tobą- stwierdził.

-Nie potrzebuje niańki ,a teraz już idź Nicol tęskni- odpowiedziałam widziałam w jego oczach smutek, ból.... i rozczarowanie?

-A więc o to chodzi. Między mną ,a twoją siostrą nic nie jest- tłumaczył mi.

-A powinno być bo moja siostra gada o tobie jako o swoim wymarzonym chłopaku- powiedziałam i się wyrwałam idąc przed siebie.

-Ale ja jej nie kocham- powiedział pojawiając się przede mną jak przecież .... nieważne - dziewczynę, którą pokochałem stoi przede mną- powiedział, a mnie zamurowało, ale jak to możliwe.

Nie mogłam nic powiedzieć byłam zszokowana patrzyłam na swoje buty nie miałam odwagi na niego spojrzeć.

-Lucy- podniósł mój podbródek - naprawdę się w tobie zakochałem i nie mogę dłużej tego ukrywać.

-Aiden ja.... nie mogę przepraszam- powiedziałam i pobiegłam do szpitala do moich rodziców.

AIDEN;

Zabolało mnie to, że chciała mnie odtrącić ,ale najgorsze jest to ,że wyznałem jej miłość, a ona tak po prostu uciekła. Załamany wróciłem po swój samochód i pojechałem do mojego domu. Zamknąłem się w pokoju i myślałem o mojej małej mate.

-Aiden co się stało?- spytała przez drzwi moja siostra.

-Idź sobie nie chce gadać- warknąłem na nią.

-Jak zechcesz, wiesz gdzie mnie szukać- powiedziała smutnym głosem.

Ja wybiegłem z domu zmieniłem się w wilka i pobiegłem przed siebie.

LUCY;

Jestem w sali rodziców rozmawiamy jak zawsze na luzie ,ale nie daje mi spokoju ta rozmowa z czarnookim.

-Kochanie, coś się stało?- spytała moja mama.

-Nic, mało spałam dzisiaj i jestem troszkę zmęczona- odpowiedziałam usiłując zmusić się na uśmiech.

-A to dlaczego?- spytał tata.

-Nie wiem czy powinnam wam mówić- stwierdziłam.

-Przecież nikomu nie powiemy- powiedziała mama za swojego męża.

-No bo chłopaki poszli wczoraj do baru i zadzwonił do mnie ich kolega żebym mu pomogła zabrać ich do domu bo są strasznie pijani   i pojechałam tam zabraliśmy ich do domu ,a potem musiałam robić śniadanie- powiedziałam.

-Ja nie rozumiem dlaczego ty w tym domu musisz wszystko sama robić?!- spytał wściekły tata.

-Tato spokojnie przyzwyczaiłam się do tego-powiedziałam chwytając jego dłoń w swoją.

-Oj tak dłużej nie będzie, porozmawiamy z resztą twojego rodzeństwa dzisiaj- dopowiedział oj coś czuje ,że ta rozmowa do przyjemnych należeć nie będzie.

-No dobrze, ja będę uciekać bo z Kate się umówiłam- powiedziałam zbierając moje graty.

-Do zobaczenia córciu- odpowiedzieli, a ja dałam im buziaki w policzki.

-Do zobaczenia.

Wybiegłam ze szpitala i pobiegłam do parku tam gdzie byłam umówiona z dziewczyną czekała już na mnie.

-Hej Lucy- przywitała mnie przytulasem, który odwzajemniłam.

-Hej- odpowiedziałam puszczając ją- to o czym chciałaś porozmawiać- spytałam bo to Kate nalegała na to spotkanie.

-No bo wiesz szykuje się u mnie wesele, na które muszę iść i nie wiem w co się ubrać mogłybyśmy pójść za para dni coś kupić- spytała trochę zażenowana.

-Tylko o to mnie chciałaś zapytać- spytałam rozbawiona.

-No właśnie nie do końca, bo moja kuzynka pamiętasz ją- przytaknęłam- to ona chce żebyś przyszła ze mną i coś zaśpiewała i zatańczyła ze swoją grupą taneczną- dokończyła.

-Zastanowię się nad tym ,ale na pewno nie zatańczę bo moja grupa teraz jest na jakimś konkursie- stwierdziłam.

-No dobra, a teraz opowiadaj co tam u ciebie- dopytywała, a wspominałam już wam jaka to ona jest uparta nie to sami widzicie.

-Masakra jednym słowem.

-A jakieś szczegóły- dopytywała, a ja jej opowiedziałam co się działo.

-O kurde- wymamrotała- a ty co do niego czujesz?

-Ja nie wiem jest czasami na prawdę fajny, a czasami jest taki chamski ,że szok- odpowiedziałam.

-Ale przecież mówiłaś, że fajnie ci się z nim gadało.

-No tak, ale zazwyczaj jest debilem i się z nim nie da normalnie gadać- stwierdziłam.

-Musisz z nim porozmawiać- pokiwałam głową- to leć.

Poszłam do domu gdy do niego weszłam usłyszałam jakąś kłótnie.

-Ja cię nie kocham zrozum to- wykrzyczał Aiden zaraz co on tu robi.

-Co się tu dzieje?-spytałam.

-Nie wtrącaj się szmato- wysyczała wściekła Nicol.

-Nie nazywaj jej tak- wysyczał czarnooki.

-Po pierwsze Nicol uspokój się, po drugie co się tu dzieje i po trzecie Aiden nie musisz mnie bronić- powiedziałam patrząc na tą dwójkę.

-Więc on- wskazała na chłopaka- powiedział ,że mnie nie kocha- odezwała się dziewczyna.

-Bo to prawda- dopowiedział.

-Ale ja cię kocham- powiedziała.

-Dobrze ja się nie mieszam w waszą kłótnie- powiedziałam podnosząc ręce w geście obronnym i wyszłam na świeże powietrze.

Usiadłam na schodach i patrzyłam w niebo poczułam ,że ktoś siada obok mnie.

-Wracaj do domu zmarzniesz i się przeziębisz- powiedział czarnooki.

-Możemy porozmawiać?- spytałam wstając i idąc przed siebie.

-Ale o czym?

-Ja nie wiem co do ciebie czuje- powiedziałam bawiąc się dłońmi- i do tego cię prawie nie znam myślę ,że na razie możemy zostać przyjaciółmi?- spytałam nie pewnie.

-Mhm- powiedział.

-Nie powiesz czegoś więcej?- spytałam przestraszona.

-Jak chcesz...

Będziesz moja kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz