26.

4.4K 194 14
                                    

LUCY:

Gdy kolacja dobiegła końca każdy poszedł w swoją stronę, a mianowicie moi bracia poszli do lasu pobiegać, Aiden i Derek zniknęli w nieznanym dla mnie miejscu, a reszta rodziny dawno śpi.Poszłam więc do pokoju mojego chłopaka z zamiarem otworzenia listu od mamy.Usiadłam na łóżku po turecku i położyłam kopertę przed sobą, długo zastanawiałam się nad tym co może zawierać zawartość kartki papieru.Miałam już otworzyć list, ale dostałam SMS.

WUJEK:

Lucy nie możesz ufać żadnemu z domowników.Bądź czujna zło czai się za rogiem.

LUCY:

O czym ty mówisz?

WUJEK:

Pamiętaj o tym.

Okey...Są dwie opcje pierwsza z nich to może być to prawda i staruszek chce mnie przed tym ostrzec, a druga to, że mój wujek oszalał na stare lata i należy zamknąć go w szpitalu psychiatrycznym.Schowałam list w bezpiecznym miejscu, a telefon wsadziłam do kieszeni spodni.Wyszłam z pokoju i szłam w kierunku schodów, ale usłyszałam rozmowę Aidena i Dereka miałam się zmywać, ale ciekawość wzięła za wygraną.

-...Jak ja się cieszę, że starzy Wile'owie umarli.-zaśmiali się oboje-pamiętam jak mnie uczyli  było strasznie nudno, ale ich córki były niczego sobie.-podeszłam bliżej pomieszczenia, w którym się znajdowała cała dwójka żeby lepiej słyszeć.

-Byli zerami zasłużyli sobie.-dopowiedział Aiden-byłem u nich para razy i błagali mnie żebym zaopiekował się ich córką.

-Kompromitują się na całego-zaśmiali się gardłowo.

-Co zrobisz z ich synami?-zapytał mój chłopak.

-Jest kilka opcji-położyłam swoją rękę na usta-mogę ich wygnać,zabić albo się nad nimi znęcać.

-A co ty na to żebym ich przyłączył do swojego stada?

-Musiałbym to przemyśleć-odpowiedział-chodźmy już z tond.

Schowałam się w łazience i policzyłam do pięciu po czym wyszłam jakby nigdy nic.Spojrzeli na mnie, a ja starałam się zachowywać zupełnie normalnie i poszłam przed siebie, ale mnie zatrzymali.

-A ty dokąd?!-tylko spokojnie powtarzałam sobie w myślach-starzy Wile'owie nie nauczyli cię szacunku-zadrwił ze mnie Derek moje nerwy puściły i przyszpiliłam chłopaka do ściany.

-Powiedz jeszcze jedno złe słowo na ich temat, a obiecuje ci, że źle się to dla ciebie skończy.-wysyczałam w jego twarz.

-A ty co?-popchnął mnie tak, że moja pupa miała bliskie spotkanie z podłogą-zakochałaś się w nich czy zrobili ci pranie mózgu-kucnął przede mną i pociągnął moje włosy w dół.

-Hej stary zostaw ją.-włączył się Aiden po czym odciągnął chłopaka ode mnie i wyciągnął swoją dłoń w moim kierunku, ale jej nie przyjęłam tylko sama wstałam i odeszłam w kierunku pokoi moich braci.

Zapukałam do Nialla,ale usłyszałam tylko ciszę kolejne dwoje drzwi i nic czyli jeszcze nie wrócili.Usiadłam na podłodze przyciągając kolana do klatki piersiowej i oparłam głowę o nogi.

-Lucy wszystko gra?-zapytał jak się okazało Colin pokiwałam głową i się lekko uśmiechnęłam.

-Czekam na braci zaraz powinni wrócić.-odpowiedziałam mu ,a on słysząc te słowa odszedł do swojego pokoju.

Wróciłam do mojej wcześniejszej pozycji i odliczałam czas w sumie nie wiem dlaczego to robię po prostu jestem dziwna.Wracając czekałam na nich godzinę, a potem ze zmęczenia zasnęłam czułam tylko jak ktoś mnie podnosi i gdzieś niesie, ale byłam zbyt zmęczona ,aby określić tą osobę.

Będziesz moja kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz