34.

3.2K 177 54
                                    

Z tego co dobrze policzyłam, Aiden miał cztery głosy, a Calvin pięć, więc nadal nie wiem kogo wolicie.W takim, razie będę dalej pisać o jednym i drugim.Ale pod tym rozdziałem postarajcie się wybrać już jakąś większą większością jednego kandydata.Bo mam pomysł dalszy na książkę tylko nie wiem z kim go kontynuować.

LUCY:

Szłam ulicą w mieście i miałam takie dziwne wrażenie obserwowanej.Albo na serio ktoś mnie śledzi albo po prostu po woli wpadam w paranoje.W sumie nie wiem co gorsze.Skręciłam w odpowiednią uliczkę kierując się na cmentarz moich rodziców.To była spontaniczna decyzja i coś mi podpowiadało żebym po prostu ich odwiedziła.

Gdy byłam na miejscu na płycie grobowej postawiłam znicz po czym uklękłam.

-Gdybyście widzieli jak życie może się rozwalić w przeciągu kilku dni-zaczęłam i oparłam moją głowę na łokciach-dzisiaj byłam na rozmowie o pracę i ją dostałam.Wiem, że jak byście żyli to bylibyście ze mnie dumni, ale was tu już nie ma-po moich policzkach spłynęły łzy-gdybyście wiedzieli co się wydarzyło przez te kilka dni.Zostałam porwana,ale jak widać się uwolniłam,zostałam zdradzona,ale jak widać się trzymam.Dlaczego ja zawsze trafiam na nie odpowiednich ludzi,którzy albo chcą mnie skrzywdzić albo są psycholami?

No oczywiście nie dostałam odpowiedzi no bo kto by jej udzielił?Teraz czuję się lepiej, że im o tym powiedziałam, to jest taka moja mała terapia?Na pewno lepsza niż tych świrologów.

Zabrałam się z tego miejsca i poszłam do domu skąd zadzwoniłam do Kate, żeby ze mną zamieszkała przez ten tydzień.No nie to ,że się bałam, ale z tego dziwnego uczucia, że coś się stanie.Dziewczyna się zgodziła i po godzinie już u mnie była.Oczywiście ostrzegłam ją o zasadach jakie tu panują i poszłyśmy odgrzać sobie obiad.

-Dostałam prace.-powiedziałam przyglądając się przyjaciółce, która robiła nam kawę-i chyba nawet się spodobałam jednemu takiemu.

-Co chwila?-pisnęła ze szczęścia-no to opowiadaj.

-No poszłam dzisiaj na rozmowę i na wejściu on oblał mnie wodą.Zaczął mnie podrywać co nawet mu wychodziło.Potem to on ze mną rozmawiał i mnie przyjął.

-A co z wiesz kim?-zapytała mnie siadając obok mnie.

-Kocham go jak głupia,ale pomiędzy nami jest Lili i ojciec chłopaka ,który mnie nie lubi-odpowiedziałam popijając zawartość kubka.

-Dlaczego ty w końcu nie możesz zrozumieć ,że on nie jest ciebie wart?-przytuliła mnie do siebie-przecież tego kwiatu jest pół światu.

-Nie ważne.Wracając do wczorajszej rozmowy to kim jest ten szczęściarz, który wpadł ci w oko?-zapytałam upijając łyk naparu.

-To Nash Wile.-odpowiedziała, a ja zakrztusiłam się płynem.

-Co?-zapytałam gdy ogarnęłam się.

-No jesteśmy razem od tygodnia-mrugnęła do mnie, a ja wyciągnęłam telefon bo dostałam SMS.

Od nieznany:

Cześć tu Calvin (ten nieziemsko przystojny chłopak, który dzisiaj cię oblał) jak mówiłem wcześniej zaczynasz jutro o dwunastej ,jeśli się sprawdzisz będziesz zarabiać pięć tysięcy miesięcznie.Szykuj się na jutro i do zobaczenia Lucy.

Świetnie praca od południa w końcu będę mogła się wyspać.Już normalnie kocham tą pracę, ta nawet nie wiem co tam będę robić, a już mówię takie rzeczy.

CALVIN:

Spodobała mi się ta mała, mimo swojego młodego wieku wie czego chce.To mi się w kobietach podoba najbardziej.Ale ona ma coś w sobie jeszcze, że ciągnie mnie do niej.Z tego co wyczytałem z jej papierów i mogłem wywnioskować to jest zadziorna,umie postawić na swoim i jest piękną dziewczyną.

Będziesz moja kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz