13.

7.7K 430 38
                                    

AIDEN;

Przyszedłem do domu Lucy ,aby wyjaśnić sprawę z Nicol. Kłóciliśmy się gdy do domu przyszła blondynka.

-Co tu się dzieje?- spytała.

-Nie wtrącaj się szmato- wysyczała wściekła Nicol.

-Nie nazywaj jej tak- wysyczałem na nią.

Potem moje kochanie wyszło na świeże powietrze poszedłem za nią.

-Wracaj do domu zmarzniesz i się przeziębisz- powiedziałem zmartwiony.

-Możemy porozmawiać- spytała wstając i idąc przed siebie.

-Ale o czym?

-Ja nie wiem co do ciebie czuje- powiedziała bawiąc się dłońmi- i do tego prawie cię nie znam myślę ,że na razie możemy zostać przyjaciółmi?- spytała nie pewnie.

-Mhm- odpowiedziałem zawiedziony.

-Nie powiesz czegoś więcej?-spytała przestraszona.

-Jak chcesz... Przepraszam umówiłem się z twoimi braćmi do omówienia projektu- powiedziałem widziałem w jej oczach ból, smutek i rozczarowanie.

-Pewnie idź- odpowiedziała odwracając się w stronę lasu, a ja tak po prostu odszedłem.

~Ona teraz cierpi i to przez ciebie- zawarczał na mnie groźnie.

~Ja też przez nią cierpiałem- odpowiedziałem stanowczo.

~A co miała zrobić wskoczyć ci w ramiona jak jej powiedziałeś, że ją kochasz ,a w ogóle się nie znacie- mądrzył się mój wilk.

~Dobra skończ- warknąłem.

LUCY;

Zabolało?! Tak i to tak cholernie zabolało jak mi to powiedział miałam nadzieję, że się zgodzi, a on szkoda gadać.Jak to mówią nadzieja matką głupich i chyba mają racje.

Poszłam do domu odrobiłam lekcje i poszłam zrobić kolacje. Na szczęście chłopaki pracowali w swoim pokoju na górze, a ja mam pustą kuchnie. Zaczęłam robić ciasto na placuszki z jabłkami przypomniałam całe dzisiejsze zajście i łzy pociekły mi po policzkach.

-Dlaczego płaczesz?- spytał ktoś, a ja przestraszona czyjąś obecnością odwróciłam się w tamtą stronę i otarłam ciecz z mojej twarzy.

-Nie płacze wpadło mi coś do oka- odpowiedziałam Aiden'owi.

-Nie wierzę ci- stwierdził.

-Mam alergię na perfumy siostry- powiedziałam i się lekko do niego uśmiechnęłam wrzucając jabłka do miski- a ciebie co tu sprowadza- powiedziałam zmieniając temat.

-Przyszedłem po kawy dla naszej grupy- odpowiedział opierając się o framugę drzwi.

-Zaraz wam przyniosę- odpowiedziałam bo chciałam zostać sama.

-Pomogę ci skoro tu jestem-powiedział uruchomiając expres- co tam gotujesz- spytał.

-Placuszki z jabłkami- mruknęłam i zaczęłam nakładać je na patelnię.

-Mniam- zamruczał wlewając kawę do kubków- mam nadzieję ,że będzie tak samo smakować jak pachnie.

-Nadzieja matką głupich- burknęłam pod nosem.

-Pójdę już- odpowiedział i wyszedł ,a ja kończyłam smażenie i wyszłam z kuchni wcześniej wszystko sprzątając.

Weszłam na górę i cicho zapukałam do pokoju mojego brata.

Będziesz moja kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz