18.

5.7K 350 20
                                    

LUCY:

-Cześć synu kogoś ty do nas przyprowadził?- zapytał jakiś facet wydaje mi się, że jest to ojciec chłopaka.

-Poznajcie proszę to jest Lucy- przedstawił mnie czarnooki.

-No dobrze usiądźcie już i coś zjedzcie- powiedziała matka Aidena skąd to wiem bo Mella jest bardzo do niej podobna no, ale dziewczyny tu nie ma niestety.

Usiedliśmy obok siebie przy prostokątnym stole, a ich gosposia przyniosła nam śniadanie, które składało się z jajecznicy i ciepłej herbaty.

-Ale ja jestem zapominalska -zaczęła matka chłopaka- nie przedstawiliśmy się tobie- uderzyła się delikatnie dłonią w czoło- ja jestem mamą Aidena i mam na imię Taylor to mój mąż Harry-pokazała na mężczyznę siedzącego obok niej- to jest Colin mój starszy syn- spojrzałam na chłopaka na co on promiennie się uśmiechnął- a to jego narzeczona Julia i ich córka Maja.

-O matko znowu się spóźniłam- powiedziała Mella na co ja się odwróciłam w jej kierunku- Lucy co ty tu robisz?- zapiszczała i dała mi całusa w policzek.

-Przyszła ze mną- wtrącił Aiden.

-To wy się znacie?- zapytali niemal wszyscy oprócz Mai i Aidena no i jego siostry.

-Tak przyjaźnimy się i chodzimy do tej samej szkoły.- odpowiedziałam.

-To wiele tłumaczy.- wtrącił ojciec rodzeństwa.

AIDEN:

~~Synu kto to do cholery jest?- zapytał mój tata.

~~Tato Lucy to moja mate-odpowiedziałem.

~~Jak to?-zapytali niemal wszyscy.

~~Chyba nie muszę wam tłumaczyć na czym polega więź mate co?- powiedziałem znudzony.

-Lucy zapomniałam ci oddać koszulkę ,którą od ciebie pożyczyłam- przerwała moja siostra.

-Nie musisz mi jej oddawać- skomentowała moja kobieta.

~~Niepokoi mnie fakt, że ona nie jest wilkołakiem- wysłał mi w myślach tata i zaciągnął się powietrzem~ ale w stu procentach też człowiekiem nie jest.

~~Ale jak to? To kim jest?- zapytałem zmieszany.

~~Tego nie wiem jej zapach jest zamaskowany, ale pewny jestem, że nie jest zwykłym człowiekiem.

LUCY:

Czuje się dziwnie, ale to nie chodzi o to ,że coś mnie boli tylko ta atmosfera jest tak napięta ,że nie można tego opisać słowami. Nikt nie rozmawia tylko wszyscy są skupieni na czymś innym, ale może oni tak mają?

Niespodziewanie mój telefon dał o sobie znać dzięki czemu wszyscy wrócili myślami do świata rzeczywistego.

-Przepraszam, odbiorę- wstałam z mojego miejsca i poszłam w kąt tego pokoju.

(Lek=lekarz,L=Lucy)

L: Halo?

Lek:Dzień dobry  mam dla pani informacje dotyczące ostatnich wyników pani rodziców.

L: Rozumiem ,a czy może pan coś więcej powiedzieć?

LEK:To omówimy jak pani tu przyjedzie ,ale te wieści nie będą zadowalające.

L:Dobrze już jadę.

-Coś się stało?-zapytał z wyraźnym zmartwieniem w głosie Colin.

-Nie nic ,ale ja się będę zbierać, dziękuje za śniadanie-powiedziałam i chciałam już wyjść z pomieszczenia, ale czyjś głos mnie powstrzymał.

Będziesz moja kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz