Maraton 1/3
LUCY:
-Ale jak to utknęłyśmy?-zapytała panikując-przecież to nie możliwe.
-Kate spokojnie.Powiedź mi tylko czy masz swój telefon, zadzwonimy do kogoś i nas uwolni stąd-powoli jej wytłumaczyłam.
-Nie mam,ale ty go masz prawda?-spytała podchodząc do mnie.
-Mam,ale mi się rozładował-odpowiedziałam.
-Więc co teraz?-dalej panikowała-nie uwolnimy się stąd.
-W którejś szafie powinna być latarka, musimy ją znaleźć-powiedziałam przeszukując kredens-okey, mam trzymaj jedną.
-Ej Lucy, czy ty też to czujesz?-zaciągnęła się powietrzem-jak by się coś paliło.
-Dotknij drzwi dłonią.-poleciłam jej, a ta nie zrozumiale na mnie spojrzała-zrób to-dziewczyna dotknęła drewnianej powłoki-są gorące?
-No są ciepłe-odparła-no, ale co to ma ze sobą wspólnego.
-Jasna cholera ,Kate kiedy drzwi są ciepłe?-zapytałam jej, a widząc, że tego nie wie odpowiedziałam za nią-nigdy nie są, to znaczy, że coś musi się tam palić.
-Żartujesz sobie prawda?-zapytała z nadzieją, ale po moim wyrazie twarzy wiedziała, że mówię prawdę-musimy się jak najszybciej wydostać.
-Teraz się z tobą zgadzam-powiedziałam grzebiąc w pudłach w poszukiwaniu jakiegoś drutu, który po jakimś czasie znalazłam-okey teraz postaram się wyciągnąć kolczyki, a potem znikamy.
-Dobra, ale się pospiesz.Bo drzwi robią się coraz cieplejsze i czad przechodzi do pomieszczenia-zgodnie z jej prośbą wygięłam drut robiąc z niego haczyk, a latarką próbowałam namierzyć biżuterię.
Gdy ją odnalazłam starałam się ją wyciągnąć, ale dłonie mi drżały i za każdym razem kolczyki spadały z powrotem na dno.
-Lucy nie chcę nic mówić, ale drzwi są tak gorące, że nie dam rady już przy nich utrzymać dłoni, co mam robić-zapytała odrobię panikując.
-Już nic nie możesz zrobić, nie mamy tu wody, tylko łatwopalne substancje.Odsuń się od drzwi, żebyś się nie zaczadziła-stwierdziłam, a ona to wykonała.
Po długich minutach jeden kolczyk był już wyjęty, ale teraz pojawił się gorszy problem bo do pomieszczenia dostał się ogień, szybko schowałam biżuterię do kieszeni i zaczęłam się rozglądać za jakąś drogą ucieczki.
Sprawdzałam każdy metr po metrze, ale zero możliwości do ucieczki.Zaczęłam troszeczkę wpadać w panikę, ale myśl o tym, że tylko ja mogę nas uratować, pozwalała mi racjonalnie myśleć.
-Kate, musimy przesunąć te szafy ,może za którąś znajdziemy wyjście-zgodziła się i po chwili przesuwałyśmy wszystkie meble,ale żaden z nich nic nie dał.
Pożar rozprzestrzeniał się po piwnicy w bardzo szybkim tempie, ponieważ dotarł do substancji łatwopalnych.Nie poddawałam się, odsunęłam już sama szafę bo Kate była zmęczona i uważała, że nie ma to sensu.Matko kochana, właśnie za tą szafą było okno to normalnie jakiś cud.
-Kate ,nie uwierzysz-krzyknęłam do niej-tu jest okno.Chodź szybko.
-Jesteśmy uratowane-zaczęła skakać z radości-otwórz je.
Próbowałam otworzyć je klamką, ale ta się musiała urwać.Spanikowana rozejrzałam się po pomieszczeniu, gdzie znalazłam młotek.Szybko za niego chwyciłam i próbowałam wybić szkło co trwało bardzo wolno.Ale gdy w końcu pojawiła się pierwsza rysa zaczęłam coraz mocniej w nią uderzać dzięki czemu się stłukła.
CZYTASZ
Będziesz moja kochanie
WerewolfPewny chłopak dołącza do szkoły sportowej, w której uczy się dziewczyna żyjąca w cieniu swojego rodzeństwa. Aiden zaprzyjaznia się z jej braćmi i chce poznać bliżej nie znajomą, lecz ta nie lubi poznawać nowych osób. Gdy alfa dowiaduje się że właśni...