25

5.6K 342 40
                                    

LUCY:

-Mógłbyś przyspieszyć tym samochodem?-spytałam bo mam takie przeczucie, że nie zdążymy  dojechać na czas.

-W samochodzie jest dziecko, nie mogę szybciej.Nie martw się zdążymy.-odpowiedział i skręcił w prawo gdzie był ogromny korek.

-Teraz to wcale nie dojedziemy.-założyłam ręce na piersi-ile jeszcze zostało drogi?

-Jakiś kilometr.-oszacował przymrużając oczy, natomiast ja odpięłam pas i wyszłam z samochodu.

-Widzimy się na miejscu.-powiedziałam i zaczęłam biec przed siebie najszybciej jak potrafiłam.

Mam nadzieję, że zdążę na czas kilometr to nie taki długi dystans do przebiegnięcia, a jak ma się jakąś motywacje to tym bardziej.Zostało mi jeszcze pół trasy kiedy przypomniałam sobie dopiero teraz, że moje rodzeństwo o niczym nie wie.Wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam numer Nialla.

(N:Niall,L=Lucy,)

N:Halo.

L:Wszyscy są w domu?

N:Ty biegniesz gdzie ci się tak śpieszy, może do naszego alfy.

L:Pytam o coś.

N:No są, a co?

L:Zbierzcie się w salonie i daj mnie na głośnik, ale szybko bo nie ma czasu.

N:Dobra możesz mówić.

L:Słuchajcie musicie jak najszybciej pojawić się w szpitalu rodziców.

N:Ale, po co?

L:A nie chcesz ostatni raz z nimi porozmawiać.

N:Matko to dzisiaj, będziemy za dziesięć minut.

L:Użyjcie swoich mocy wilkołaków i przybiegnijcie tu w mieście są ogromne korki.

N:Będziemy najszybciej jak się da.

L:Dobra do zobaczenia na miejscu.

Rozłączyłam się i skręciłam na teren szpitala jak torpeda wpadłam do budynku, a z tam tond do sali rodziców, którzy w najlepsze rozmawiali na jakiś temat.

-O matko myślałam, że nie zdążę na czas-powiedziałam i zamknęłam drzwi ciężko oddychając.

-Biegłaś tu?-zapytał tata.

-Tak, w mieście są straszne korki.-usiadłam na krześle i starałam się unormować oddech.

-Twoje rodzeństwo też przyjdzie?-zapytała mama.

-Dzwoniłam do nich i będą najszybciej jak się da.-odpowiedziałam.

-Lucy czuję już swoją śmierć-zaciągnął się powietrzem tata-nie dam rady jej powstrzymać, posłuchaj nas teraz uważnie.

-Dobrze-zacisnęłam szczękę.

-Przekonaj Aidena aby, przyłączył do swojego stada twoich braci, a Nicol wyleci z tego kraju do swojej watahy.-zaczął tata.

-Ale dlaczego oni muszą się dołączyć akurat do stada Aidena?Nie mogą zostać w swoim starym?

-Na moje miejsce został wybrany nowy alfa.Ponoć jest to kuzyn twojego kolegi wcześniej go uczyłem tak jak was wszystkich, ale on stał się silniejszy,brutalniejszy i jest bardzo niebezpieczny.

-Dołączą się do stada, obiecuje ci to.-pogłaskałam jego dłoń-a co z wujkiem przecież on też jest wilkołakiem.

-Nic mu nie będzie, nowy alfa mianował go swoim betą, więc krzywdy mu nie zrobi.-zapewnił mnie-a teraz żegnaj skarbie.

Będziesz moja kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz