33.

3.5K 171 42
                                    

LUCY:

Wstałam dzisiaj o dziesiątej żeby na spokojnie się przygotować na tą rozmowę.Zeszłam na dół gdzie panował nie mały bałagan i się zdziwiłam, że pedantka sobie pozwoliła tak nabrudzić w domu.

-Cześć wam.-przywitałam się troszkę głośniej, żeby mnie dostrzegli bo byli bardzo nerwowi.

-Hej kochanie-przywitał mnie wujek-ja cię tak bardzo przepraszam ,ale razem z moją żoną musimy wyjechać na tydzień do oddalonego o tysiąc kilometrów stada pomóc im rozwiązać konflikt.Zapomniałem ci powiedzieć wcześniej.

-Nie przejmuj się.-pogładziłam jego ramię ręką-nie jestem dzieckiem dam radę się sobą zająć bez dwudziestoczterogodzinnej opieki.No co tak na mnie patrzysz, przecież chaty ci nie rozniosę.

-Przynajmniej mam taką nadzieję-odpowiedziała ciocia-i prosiłabym cię żebyś nie zrobiła tak dużego bałaganu jak ten tutaj-zwróciła się do mojego wujka patrząc na niego spod byka.

-Jasne jeszcze jakieś uwagi?-zapytałam przygotowując sobie śniadanie.

-Nie szwendaj się po nocy po terenie tego stada.-spojrzał w moje oczy-jak wrócisz do domu zamknij wszystkie okna i drzwi do budynku.Już nie raz mieliśmy problemy ,gdy tego moja zapominalska żona nie zrobiła.

-Się rozumie panie kierowniku-starałam się udawać głos naszego hydraulika, który nawet mi wyszedł ,a mój stryjek pokręcił z rozbawieniem głową-będziesz ty kochaniutka zadowolona.

-Przestań się wygłupiać.-pogroziła mi palcem kobieta-tylko pamiętaj o czym ci mówiliśmy.Jedzenie masz w lodówce, a jeśli twoi bracia zjedzą ci wszystko to w biurku w gabinecie zostawiliśmy ci trochę pieniędzy.

-Kto powiedział, że wpuszczę do środka tą zgraję dzikusów?-zapytałam, ale i tak wiedziałam, że znają się w środku domu.

-Nie ważne, my musimy już jechać.-mężczyzna chwycił walizki i wychodził z nimi do samochodu,obie z ciocią poszłyśmy za nim-jeśli coś się stanie dzwoń.

Po pożegnaniu się z nimi wróciłam do środka i zjadłam moje śniadanie, gdy skończyłam wstawiłam naczynia do zmywarki i poszłam do mojego pokoju się ogarnąć.Umyłam się po czym opatulona ręcznikiem, wróciłam do pokoju po bieliznę i ubrania, którymi były czarna dopasowana do ciała spódnica do połowy ud tego samego koloru góra i czarne szpilki.Weszłam do wcześniejszego pomieszczenia i wbiłam się w te fatałaszki.Zajęłam się lekkim make-up, który składał się z odrobiny podkładu, tuszu na rzęsach i bezbarwnej pomadki na ustach,włosy tylko wysuszyłam i zostawiłam rozpuszczone, które lekko były pofalowane.

Była jedenasta do torebki wrzuciłam telefon, lusterko i kilka kosmetyków.Chwyciłam jeszcze białą marynarkę, której chyba nie nałożę bo jest ciepło, ale z tą pogodą nigdy nic nie wiadomo i teczkę z niezbędnymi papierami.

Tak jak mi kazano pozamykałam wszystkie okna i drzwi, a klucz schowałam do torebki zamówiłam taksówkę i pojechałam na rozmowę o pracę.O matko trzymajcie kciuki ,żeby się udało już się nie mogę doczekać.

AIDEN:

Co u mnie?Nic nowego wkurzający ojciec, Lili i tony papierów do przejrzenia, no po prostu żyć nie umierać.Jeśli chodzi o Lucy to ona nie utrzymuje ze mną kontaktu, mimo moich starań.

~A może za słabo się starasz?-zadrwił sobie ze mnie mój wilk.

~To co mam zrobić skoczyć z mostu z miłości do niej?-zadrwiłem z niego.

~Jeśli będzie to konieczne to sam cię popchnę w przepaść.-odpowiedział zadowolony.

Czyli ty też jesteś przeciwko mnie.Świetnie, czasami już mam dość i ten most coraz bardziej atrakcyjnie wygląda.Ale nie mogę tego zrobić bo razem ze mną odeszła by także moja księżniczka, tylko dla niej ciągle stąpam twardo po tym świecie.

Będziesz moja kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz