49.

2.7K 142 7
                                    

AIDEN:

Jak postanowiliśmy z Lucy, poszedłem do stada Richarda, ale niech on sobie nie myśli, że będzie nas wykorzystywać bo się przeliczy. Czy chcę żeby był moim ojcem? Zastanawiałem się nad tym dość długo z jednej strony możliwe, że jestem jego biologicznym synem,ale z drugiej miał mnie w dupie przez te wszystkie lata i ściągał mi na głowę tyle kłopotów.

Widać widoczną granicę pomiędzy moim stadem, a jego.W mojej watasze ludzie może nie są jacyś bogaci, ale starcza im na potrzebne rzeczy i żeby się utrzymać,a tutaj każde dziecko stoi na ulicy i żebrze o parę groszy, żeby pomóc rodzicom w wiązaniu końca z końcem.Ogólnie wilkołaki się od siebie różnią, te tutaj są przygnębione, żyjące w strachu i zmęczeni swoją sytuacją finansową, natomiast na moich terenach może nie jest idealnie, ale ludzie są szczęśliwi cieszący się z życia i korzystają z niego garściami.

-No proszę kogo moje oczy widzą-odpowiedział mój ''ojciec''-czy to mój synek przyszedł w odwiedziny do starego tatusia.

-W zasadzie to tak-zacząłem szopkę zgodnie z naszym planem-chciałem cię przeprosić, miałem ciężkie chwile w moim życiu po prostu wyładowałem się na ciebie.

-Hehe to jakiś żart gdzie jest ukryta kamera?-zadrwił ze mnie i się rozglądał wszędzie-nie wierzę, że ty tak na serio.

-Ale tak jest.Zrozumiałem, że ojca ma się jednego i do czasu kiedy żyje to trzeba z nim spędzać trochę czasu-dopowiedziałem, ale tak nie skromnie mówiąc to ja mógłbym być aktorem, scenariusz wymyślony został idealnie, a rola grana znakomicie.

-Co prawda to prawda-widziałem, że po moich słowach się ugiął i się nabrał na te przedstawienie-mam nadzieję, że będziesz przychodził tu częściej, synu.

-Postaram się wpadać jak będę miał wolny czas-stwierdziłem-myślę, że może dzisiaj się spotkamy i przedstawię ci moją narzeczoną.

-O tak tak-ożywił się okazując radość, ale też wiedziałem, że ma jakiś swój plan odnośnie mojej księżniczki-zorganizuje kolację wpadnijcie dzisiaj o dziewiętnastej.

-Okey.-odpowiedziałem-dobra ja muszę już iść, obiecałem Lucy, że ją zabiorę do galerii do zobaczenia.

Nie czekając już na jego słowa poszedłem z powrotem do siebie po czym zadzwoniłem do mojej mate.

(A=Aiden,L=Lucy)

A;Wszystko zgodnie z planem.

L;Myślałam, że się na to nie nabierze.

A;Łyknął to, a tym bardziej jak powiedziałem, że przyjdę z tobą.Coś mi podpowiada, że on coś knuje.

L;Potrafiłbyś to zdemaskować?No wiesz trzeba będzie wiedzieć kiedy się ulotnić.

A;Znam go doskonale, nie bój się będę przy tobie i nie pozwolę mu zrobić niczego wbrew twojej woli.

L;No dobrze to do zobaczenia, ja muszę kończyć bo mam jeszcze dużo pracy.Kocham cię Aiden.

A;Ja ciebie też słonko.

Godzina 18:00

LUCY:

No nie powiem stresuję się odrobinę przed spotkaniem z tymi ludźmi.Według, nie których opinii to rodzina Richarda jest nieobliczalna,surowa i poniżają wszystko i wszystkich.Ciekawie się nie zapowiada, ale chcę zrobić to dla mojego narzeczonego.On robi tyle dla mnie dobrego, że przynajmniej w taki sposób będę mogła się zrewanżować.Wiadomo, że też chcę wiedzieć kim jest mój przeszły teść, ale też chodzi o moje życie.

Będziesz moja kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz