41.

3K 162 1
                                    

LUCY:

Weszliśmy razem do środka, a tam byli zgromadzeni jacyś ludzie, których nie znam albo nie pamiętam.Jest to nie mały szok bo jest ich ponad pięćdziesięciu.

-Niespodzianka!-wykrzyknęła jakaś dziewczyna, przez co moje bębenki chyba pękły, spojrzałam na nią była brunetką z piwnymi oczami i była bardzo podobna do mojego chłopaka, więc wnioskuje, że jest to jego siostra.

-Zostawić cię tylko samą w domu...-pomachał rozbawiony Aiden-to cegła na cegle z tej willi nie zostanie.

-Ej to było nie miłe, braciszku-szturchnęła go w klatkę piersiową palcem-a tak nawiasem mówiąc to nie tylko ja to zorganizowałam, pomagali mi Niall,Jeremi,Nick i Riki.

-To oni już wrócili z tego obozu?Przecież on miał się skończyć dopiero za miesiąc?-zapytał z niedowierzaniem czarnooki.

-Niespodzianka!-krzyknęli dwójka chłopaków, widziałam ich kiedyś w szkole ,ale nie wiem, który jest którym.Matko czy wy musicie drzeć tak te twarze, zaraz mi głowa wybuchnie.

-Nash zawieź mnie do rodziców proszę.-odwróciłam się w jego kierunku przyjmując minę zbitego pieska- bardzo ładnie proszę.

-Ale twoi rodzice nie żyją...-powiedziała siostra Aidena. Nie to nie jest możliwe, ja wiem, że oni żyją, nie wierze jej.

-Ty kłamiesz-pokręciłam głową, próbując odgonić zbierające się łzy w moich oczach-perfidnie kłamiesz-odwróciłam się w stronę Nasha, próbując odgadnąć prawdę.

-Przykro mi Lucy, że dowiedziałaś się w taki sposób-odpowiedział, a ja wybiegłam z domu zalana łzami i pobiegłam przed siebie.Zdziwiłam się, że potrafię to zrobić bez problemu, no ale kondycja pozostawia wiele do życzenia.

Jak się teraz czuję, jak jakieś gówno.Moje życie straciło jakikolwiek sens.Serce mnie boli z tego powodu, że ich straciłam i nawet nie wiem, jak mogłam doprowadzić do tego, że zmarli.Przepraszam was rodzice, że byłam tak beznadziejną córką.Dlaczego ja tego nie pamiętam, dlaczego jestem taką debilką?

Zatrzymałam się dopiero przy ogromnym dębie i zjechałam po nim, wylewając wszystkie moje łzy.To tak strasznie boli,jakby ktoś kroił nożem moje całe ciało.Przyciągnęłam swoje kolana do klatki piersiowej, a dłonie wplotłam we włosy, ciągnąc je co chwila za końcówki.

-Hej Lucy-zaczął ktoś do mnie mówić, ale ja położyłam swoją głowę na kolana i tak dalej siedziałam-pamiętasz mnie jestem Calvin-kucną przy mnie-nie bój się nic ci nie zrobię.

-Nie pamiętam cię-odpowiedziałam i podniosłam głowę do góry wpatrując się w niego wiem ,że go gdzieś widziałam, ale nie wiem do końca, kim jest.

-Pracujemy razem w mojej firmie z organizacją ślubów-a no tak to jest teraz moja nowa robota, jakim ja cudem tam teraz pracuję?-mogę wiedzieć co się stało, jesteś cała zapłakana.

-Życie mi się stało-odpowiedziałam i przetarłam policzki-dowiedziałam się jednej rzeczy, o której nikt by nie chciał wiedzieć.

-Mogę wiedzieć o czym chciałabyś zapomnieć?-spytał przyglądając mi się uważnie.

-Niczego nie pamiętam, nie pamiętam tego kiedy zostałam zatrudniona u ciebie w firmie,  kiedy moi rodzice umarli-powiedziałam łamiącym się głosem- tą ostatnią rzecz chcieli przede mną zataić ,ale im się nie udało.

-Nawet nie wiem co mam powiedzieć w takiej sytuacji, zawsze jakoś radzie sobie z trudnymi zdarzeniami, ale teraz nie wiem co zrobić.Jedyne co mi przychodzi do głowy to to, że mogę cię przytulić-odpowiedział i rozłożył ręce, a ja bez namysłu się w niego wtuliłam potrzebowałam bliskości kogoś kto mnie nie okłamuje.

Będziesz moja kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz