Nad wyspom powoli i leniwie wstawało słońce, razem z nim budzili się do życia ludzie i zwierzęta. Chłopcy wstali praktycznie razem ze wschodem słońca, szybko się zebrali i zeszli na dół do kuchni. Pierwsze co rzuciło im się w oczy to mama Lucy która siedziała zaspana przy stole w kuchni popijając kawę.
- Oh chłopcy w już na nogach?
- Chcemy jak najszybciej ruszyć w drogę.
- Rozumiem, ale nim pójdziecie musicie coś zjeść.
W tym momencie drzwi do domu się otworzyły i wszedł przez nie ojciec Omena z pełną torbą zakupów.
- Wy już na nogach?
- Tak chcemy jak najszybciej wyruszyć ale ciocia nie chce nas wypuścić bez śniadania.
- Obawiam się że mam dla was złą wiadomość. - ojciec Omena zdjął kurtkę, zamkną drzwi i zaniósł zakupy do kuchni - Korzystając z faktu że byłem w porcie popytałem kilka ludzi i okazało się że Erigorn wyjechał.
- Co jak to?! A wiadomo kiedy wróci?!
- Powinien wrócić za dwa dni.
Chłopak spojrzał na Yuta który wydawał się nie okazywać emocji. Po chwili ciszy wszyscy siedli do śniadania, w trakcie jedzenia na dół zeszła zaspana Lucy. Przywitała się ze wszystkimi i usiadła obok Yuta przy stole. Po śniadaniu Omen, Yuto i Lucy poszli do lasu pozbierać kilka ziół.
- Pamiętajcie zbierajcie tylko te zioła których kwiaty są czerwone lub niebieskie.
- Zdążyłeś to powiedzieć jakieś sto razy w ciągu ostatnich dwóch minut.
- Wole mieć pewność że nie zbierzecie czegoś co mogło by wam zaszkodzić poprzez wydzielenie jakiejś toksyny.
- Dobra Omen zaczynasz przynudzać.
Omen spojrzał spod łba na Yuto, po czym zamilkł. Po pięciu minutach dotarli do lasu, krążyli po lesie szukając odpowiednich ziół, nagle Omen spostrzegł że tatuaże Yuto stały się jeszcze bardziej wyblakłe. Ale starał udawać że nic nie widzi wiedział że to drażliwy temat. W jednym momencie nogi Yuto ugięły się a on wylądował na ziemi.
- Yuto! - Lucy szybko podbiegła do chłopaka. - Hej obudź się.Yuto otworzył oczy, dziewczyna przeraźliwie pisnęła a Omen stanął jak wmurowany. Oczy chłopaka z pięknego szmaragdu stały się szare.
- Lucy pomóż mi go podnieść szybko.
Omen i Lucy podnieśli chłopaka, ten przez chwilę stał na nogach po czym znowu stracił równowagę.- W ten sposób nie uda nam się go zaprowadzić do domu.
Omen chwycił kolegę pod kolanami i za głową i podniósł go.- Masz zamiar nieść go całą drogę na rękach?
- A mamy inny wybór? A poza tym Yuto jest lekki.
- Dobra dobra lekki czy nie znam twoją siłę fizyczną.
- Nie gadaj tyle, bierz koszyk z ziołami i chodź.
Lucy wzięła w pośpiechu koszyki z ziołami. Dla Omena z kroku na krok Yuto zdawał się robić coraz cięższy. Dziewczyna pobiegła przodem, wbiegła szybko do domu i powiedziała wszystko mamie i wujkowi. Ojciec Omena szybko wybiegł z domu. Znalazł chłopaka gdzieś w połowie drogi i natychmiast pomógł mu zabrać chłopaka do domu. Po chwili Yuto leżał w łóżku w pokoju Omena. Razem w pokoju z chłopakiem znajdowała się matka Lucy która była lekarzem.
- Ciociu, i co jak z nim?
- Dostał wysokiej gorączki i wygląda coraz słabiej.
- Ale zdołasz mu pomóc prawda mamo?
- Słuchajcie zrobię wszystko co w mojej mocy.
Feri zeszła na duł do kuchni zrobić nowy okład. Lucy i Omen siedzieli w pokoju gościnnym robiąc miejsce na podłodze dla Omena który chcąc nie chcąc musiał spać w pokoju z kuzynką.
Minęło już kilka dni a stan Yuto nadal się nie poprawiał wręcz przeciwnie pomimo wielu strać matce Lucy nie udawało się niczego zrobić. Brak potrzebnych lekarstw i ziół również nie upraszczał sytuacji w której się znajdowała. W końcu do Lucy i Omena dotarła wiadomość o powrocie Erigorna. Widząc stan Yuto nie myśleli zbyt długo i ruszyli aby ściągnąć elfiego druida. Jak zaplanowali tak zrobili, już następnego dnia rano wyruszyli w góry. Wędrówka nie byłą zbyt łatwa co jakiś czas musieli zboczyć z wyznaczonej ścieżki i wpinać się po stromych górach czy też walczyć z jakimś dzikim zwierzęciem.
- Mówię ci że się zgubiliśmy, wujek mówił że powinniśmy dotrzeć tam na spokojnie przed zmrokiem. A jak byś nie zauważał to jest już ciemno!
- Spokojnie, wiem gdzie idę.
- Tak tak ty zawsze wszystko wiesz...
- Co masz na myśli?
- Może to, że zawsze myślisz że wiesz wszystko najlepiej...
- Ciii słyszę coś.- Tak tak zmieniaj temat. I tak wszyscy wiedzą że mam racje.
- Możesz być przez chwile cicho?!
Dziewczynę wykrzywiła twarz w dziwny grymas.
- Słyszysz? Ten dźwięk, to pękające drewno w ogniu.
- Jak ty to niby słyszysz, co?
- Wystarczy być cicho, chodź.
Ruszyli na przód za dźwiękiem, po kilku minutach drogi dotarli do starej drewnianej chaty przed którą płonęło ognisko. Obok chaty w małym ogródku poruszała się postać w długim zielonym płaszczu. Z daleka dało się również dojrzeć elfie spiczaste uszy i krótkie blond włosy.
- Czy to jest Erigorn - Lucy ściszyła głos.
Omen nie odezwał się tylko podszedł bliżej chaty.
- Witam jestem...
- Oh Omen, Lucy czekałem na was śmiało podejdźcie bliżej.
Chłopak i dziewczyna spojrzeli po sobie ze zdziwieniem i powoli podeszli bliżej chaty.
- Oczekiwałem was - kontynuował elf - wiem po co przybyliście i czego oczekujecie. Zapraszam was do mojej chaty tam wam wszystko wyjaśnię.
Wszyscy weszli do domu druida, w środku wyglądał tak samo skromnie jak z zewnątrz. Stara ceglana podłoga i drewniane meble. Druid wskazał ręką na stół i ławki przy nim stojące. Postawił na nim trzy szklanki wsypał kilka ziół i zalał wrzątkiem.
- Przybyliście żeby uratować przyjaciela, prawda?
- Tak. Jeżeli można wiedzieć skąd wiesz to wszystko?
- Jestem Druidem, natura przepowiedziała mi wasze przybycie.
- Więc pomożesz nam?
- Znam waszych rodziców od dawna, więc zrobię co mogę. Wyruszymy rana w drogę a teraz skończcie pić herbatę i połóżcie się spać do łóżka. A ja położę się w fotelu.
- Łóżka? W sensie jednego?
- Tak. Żyje samotnie więc nie mam więcej posłań. Ale to chyba nie jest dla was problem.
Oboje nagle osłupieli, ale po chwili namysłu stwierdzili że to jedyne wyjście. Lucy położyła się w łóżku przy ścianie a Omen obok niej. Rano Omen obudził się koło łóżka na podłodze, a Lucy spała sobie w najlepsze zajmując całe łóżko. Omen obudził ją i oboje wyszli z chaty gdzie czekał już na nich Erigorn.
- W końcu się obudziliście, ruszajmy nie mamy dużo czasu...Jeżeli się spodobało prosił bym o zostawienie Gwiazdki i Komentarza.
Mam nadzieję że zobaczymy się w następnym rozdziale. Żegnam :)
CZYTASZ
Celalya
AdventureMłody chłopak podąża za swoim marzeniem aby zostać potężnym Łowcą jak jego zmarła matka. Po przekonaniu ojca a następnie zdaniu egzaminu nasz bohater powraca do domu wraz z nowo poznany przyjacielem, tam też zaczyna objawiać się "choroba" jego noweg...