R.17

24 13 0
                                    

Witam, na samym początku chciałem powiedzieć że w końcówce 15 rozdziału i na poczatku 16 zaszły pewne zmiany. Mianowicie chodzi o moc Omena. Dlatego warto najlierw sie znimi zapoznać a potem przystąpić do czytania tego.

Od poprzednich wydarzeń mieło półtora roku. Avalon nauczyl Omena wszystkie co umiał dzięki czemu chłopak opanował swoją magię na poziomie Mistrzowskim. W ciągu tego czasu gdy Omen miał również kilka luźniejszych dni kiedy nie trenował, poświęcał ten czas na długie spacery do miasta które leżało u podnóża gór. Chodził tam odbierać aby wysłać odpowiedzi listowe do Lucy i Yuta. Przez cały ten czas kondycja chłopaka araz refleks znacznie wzrosły, zmienił on również nieco swój wygląd, zaczął nosić długi płaszcz ze wzorami konstelacji. Nosił on również cieno niebieską bluzkę oraz cienno fioletowe spodnie i czarne buty. Na ręce natomiast widniał pierścień który dostał od matki razem z listem. No ale dość o nim pewnie zastanawiacie się co u naszych innych bohaterów. Lucy udało się na tyle zwiększyć swoja siłę że mogła przyzwać jedno duchowe zwierzę orz jednocześnie kontrolować roślinność. Co do jej wyglądu w nim też zaszły zmiany, ścięła ona swoje długie bląd włos na krótsze i zaczęła je uniknąć w kok stylu głowy. Jej ubrania natomiast nie zmieniły się bardzo dalej chodziła w czarnych spodniach a białą bluzkę zastąpiła długą, zieloną, luźną bluzką w wielkim szerokim rękawami, na jej szyji widniał piękny medalion w kształcie plączy, który dostała od Mistrza Floresa specjalisty magi magi natury w których skład wchodziła również magia Dystryktu. No ale idąc dalej Yuto wrócił już prawie do pełni swoich sił co prawda jego stan nie pozwalał jeszcze na całkowite wykorzystanie jego magi, co sprawiało że nie mógł on postać duszy Szatana i Boga i musiał zadowolić się Aniołem i Demonem. Po prawie rocznej rechabilitacji posiadł on dusze Anioła Orfiela, który bardzo podobny do Uriela równie szarmanci, kulturalny i ułożony, z wyglądu był on wysokim brunetem o błękitnych oczach i janej cerze, nad jego głową widniała aureola, ubrany byl cały na biało, dlugi biały plaszcz z pozlacanymi elemantami, biała bluzka, dlugie białe spodnie oraz sandały w tym samym kolorze, z jego pleców wychodzily skrzydła z pokryte snieżno białym pierzem. Chlapoki udało się również posiąść dusze Demona imieniem Belzebub była to mroczna zgarbiona postać o kolorze skury porównywalny do węgla, na jego głowie widniały dwa wielkie rogi, jego oczy miały krwisto czerwony kolor a na jego lewej ręce znajdoało się coś w stylu wielkiego gniazda much, które latały do około nieg, jego ubiur natomiast był w kolorze ciemnej czerwieni, miał on na sobie wielką zbroje, która złożona była z na naramiennika obłożonego kolcami, napierstnika na ktorym były wyryte czarne runy oraz z ciężkich poszarpanych nogawic jego stopy natomiat były bose. Ale wracając do Yuta on również się zmienił, nosił on granatową bluzkę z białymi wstawkami, która miała odcięty prawy rękaw, a lewy rękaw pozostawiony, miał on szare luźne workowe spodnie kończące się troche pod kolanami, gdzie były przywiązany i ściągnięte czarnym sznurkiem, na nogach miał on coś w stylu czarnych klapek. Co do jego tatuaży dzięki pomocy Panny Chalies udało sprawić się że stały się one nie widoczne gdy chłopaka nie używa magi, jednak gdy Yuto przejmował moc danej duszy tatuaż ujawniał się na prawym ramieniu nie zależnie z której duszy korzystał.
Po tym półtora rocznym rostaniu w końcu nastał dzień w którym nasi bohaterowie mieli się spotkać po tym długim okresie rozłonki. Miało się to stać w małej wiosce Tus która znajdowała się mniejwiecej pomiędzy obiema lokacjami.
Omen przybył na miejace spotkania jako pierwszy, ze znieciepliwieniem wyczekiwał przybycia kuzynki i przyjaciela. Po pewnym czasie czekania do jego uszu dobiegł znajomy głos...
- Omen!!
Dziewczyna rzuciła się na chłopaka powalając go na ziemię.
- Lucy, jak ty się zmieniłaś, prawie cięnie poznałem.
Chłopak podniósł się z ziemi i rozejrzał do około.
- A gdzie Yuto?
- Ah no tak... Yuto czeka na nas w wiosce która jest dwa dni drogi stąd...
- Przecierz mieliśmy się tu spotkać.
- Tak ale po drodze doszły nas słuchy o nie typowych zdarzeniach w tamtej wiosce, a jako Łowcy poczuliśmy obowiązek zbadania tej sytuacji.
- Już prawie zapomniałem że ty i Yuto zdaliście w tym roku egzamin.
- A no daliśmy patrz!
Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni symbol organizacji Łowców i wyciągnęła w stronę chłopaka uśmiechając się szeroko.
- Wiem jak to wygląda Lucy mam przecierz taką samą.
- Dobra dobra po prostu chciałam się pochwalić... No ale wracając, Yuto ruszył na rozeznanie, a ja ruszyła po ciebie. A teraz musimy dołączyć do Yuta!
- Tak jest sir!
Chłopak zasalutował a dziewczyna cicho się zaśmiała.
- Ty też się zmieniłeś. Wreszcie masz poczucie chumoru!
- Zawsze je miałem. Po prostu nie korzystałem.
- Dobra dobra, idziemy!
Dziewczyna ruszyła bez siebie a chłopak tuż za nią. Cała drogę opowiadali sobie co to się nie działo podczas czasu gdy się nie widzieli, co prawda cały czas utrzymywali kontakt listowy. Ale to nie to samo co słuchanie opowieści na żywo. W końcu po dwóch dniach wędrówki dotarli do małej wioski z której do tej właściwej mieli około godziny drogi.
- Omen, Lucy tutaj!
- Yuto? A nie lieliśmy się spotkać w następnej wiosce?
- Mieliśmy, ale tu bedzie lepiej porozmawiać. Chodźcie tu nie daleko jest karczma zatrzymałem się tam, będzie mogli spokojnie porozmawiać.

- No więc o co chodzi?
- Nim udałem się do tamtej wioski zatrzymałem się tu i wypytałem ludzi czy coś słyszeli...
- I jak?
- Jak zwykle nikt nic nie wie. Ale udało mi się dotrzeć do sołtysa a ten za drobną opłata powiedział coś bardzo ciekawego.
- No to opowiadaj.
- Wioska do której zmierzamy nazywa się Gres i jest wioską górniczą, ale jakiś czas temu najechali ją bandyci i zajęli ją i zmuszają ludzi do ciężkiej pracy.
- W sumie to nic nie zwykłego szybko się z tym uporamy...
- To nie koniec bandyci ci każą nazywać się Rodziną Kaster. Ich dowódca jest bardzo silny, ale nie to jest najgorsze, z tego co mi wiadomo ten czlowiek kocha pogrzeby.
- Pogrzeby?
- Tak, lubi wspominać zmarłych, i tu pojawia się problem. Sołtys określił jego fetysz "Marszem Pogrzebowy dla Żywych"
- Chcesz powiedzieć że..
- Tak, ten człowiek grzebie ludzi żywcem, tylko po to aby móc powspominać i po płakać na ich pogrzebie...
Zapadła cisza nikt nie wiedział co powiedzieć, w końcu Lucy się zerwała.
- Musimy pomóc tym ludzią! To jest okropne!
- Ciszej, ludzie z tej wioski nie lubią tego temtu.
- Mam to gdzieś! Musimy iść pomóctym ludzią! Najlepiej teraz!!
- Uspokój się Lucy- Omen wstał z krzesła - Poczekajmy do wieczora, wtedy ruszymy i zrobimy rozpoznanie terenu. Zgoda?
Wszyscy przytaknęli. I w ten sposobsposób zaczyna się pierwsza przygoda naszych bohaterów...

CelalyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz