R.21

34 9 1
                                    

- "Witajcie w Frus - mieście mrozu". Dlaczego akurat mrozu?
- Odkąd moja rodzina przejęła władze w mieście wszyscy zaczęli je tak nazywać, i już tak zostało.
- Spodziewałem się jakieś ciekawszej opowieści.
- Jak każdy...
W tym momęcie przed Shiro pojawił się mężczyzna ubrany cały na biało z maską na twarzy.
- Paniczu Shiro, Panienko Ame- mężczyzna ukłonił się i spojrzał w stronę Shiro - Pani Hiri wzywa cię do siebie.
- Cóż w takim razie muszę was zostawić. Ame zajmij się nimi proszę.
Mężczyzna i Shiro szybko zniknęli.
- Pani Hiri? Czy to nie matka Shiro?
- Zgadza się. Ale nie stójmy tak na dworze, chodźcie zaprowadzę was do zamku.
Przyjaciele ruszyli przez miasto, wszyscy mieszkańcy wydawali się być bardzo szczęśliwi i mili. Przez całą drogę Ame opowiadała o ciekawostkami związanych z miastem oraz odpowiedziała kilka szczegółów planu odbicia stolicy. W końcu dotarli pod wielki zamek znajdujący się na końcu miasta.
- Stać! Kto idzie?
- Witaj Mil.
- Oh Panienka Ame, najmocniej przepraszam nie poznałem Panienki.
- Nic się nie stało.
- A kim są Panienki towarzysze?
- Są to przyjaciele moi oraz Shiro, przybyli tutaj aby wesprzeć nas w walce.
- Przyjaciele.. Panicza Shiro?
- Tak, przepraszam Mil ale spieszy się nam trochę, mógłbyś otworzyć bramę?
- Tak, już otwieram. Najmocniej przepraszam Panienko.
- Nie musisz mnie za wszystko przepraszać, mówiłam Ci to już.
- Tak, przepra... to znaczy, tak Panienko.
Strażnik otworzył bramę prowadząca na plac zamkowy.
- Ame dlaczego ten strażnik był taki zdziwiony gdy powiedziałaś że jesteśmy przyjaciółmi Shiro?
- Widzisz Lucy, Shiro nie zbyt umiał nawiązywać kontakt z ludźmi, a co dopiero się z kimś zaprzyjaźnić...
- Panienko Ame.
- Aaaa
Lucy odskoczyła przerażona.
- Czy oni wszyscy pojawiają się tak z nienacka?
- Tak, ale da się do tego przyzwyczaić
Ame zachichotała
- Panienko Ame, jesteście wzywani na narade.
- Narade? Czy to oznacza..
- Tak wszyscy przybyli.
- Rozumiem przekaż aby chwilę na nas zaczekali zaraz się stawimy.
- Tak jest Panienko.
Mężczyzna ukłonił się i znikną.
- O co chodzi Ame?
- Nie teraz, musimy się spieszyć.
Ame pobiegła w stronę wieży.
- Na co czekanie szybko.
Omen, Lucy i Yuto szybko pobiegli za nią. Wszyscy wbiegli do wieży a następnie zbiegli po schodach w dół.
A następnie weszli do pomieszczenia na samym dole.
- Jesteście szybciej niż myślałem.
- Skoro są wszyscy możemy zaczynać?
- Tak zaczynajmy. Pozwólcie że zaczne od przedstawienie wszystkich tu obecnych. Hrabia De Reght były Wielki Mistrz oraz jego prawa ręka Panienka Hisko. Arcymag z państwa Trohus Książę Mikleo. Trójka moich przyjaciół oraz potężnych magów Omen, Yuto oraz Lucy. I na końcu Madam Lesfir mistrzyni gildi Fersus.
- Darujmy sobie resztę zbędnych uprzejmości. Przedstaw plan działania.
- Tak jest Madam, - w glosie chłopaka dało się dostrzec poirytowanie- De Reght oddaje to w twoje ręce.
- Dziękuję, jak pewnie większość z tu zebranych wie ostatnie kilkanaście miesięcy spędziłem w państwie Regi, aby sprawdzić co kombinują. Udało mi się dowiedzieć że cała akcja steruje organizacja 7 Mędrców. Udało mi się również dowiedzieć kim są owi Mędrcowie. Agirt Tryf animag. Flejmia Uligh użytkowniczka stylu ognia. Luciusz Gerter władca gwiazd. Desert Litur mistrz piachu i ziemi. Florencja Haterfil mistrzyni ostrzy. Perla Liklid arcymagini wody. Juhre Deratur zwany również władcą dusz. Jeśli uda nam się pozbyć tej siódemki wygramy, lecz nie będzie to takie proste. Dlatego wstępnie przygotowałem podział walk, Hisko mogę prosić?
- Tak jest Mistrzu.
Kobieta wstał i wyciągła z torby duży pergamin z planem.
- Wszystkie walki były dobierane z myślą o sile i umiejętnościach naszych i wroga:
~ Shiri vs Perla Liklid
~ Książę Mikleo vs Flejmia Uligh
~ Madam Lesfir vs Juher Deratur
~ Ja oraz Hisko vs Agirt Tryf oraz Florencja Haterfil
~ Omen vs Luciusz Gerter
~ Yuto vs Desert Litur
Jakiś pytania? Sprzeciwy?
- Nigdzie nie widzę mnie ani Lucy.
- Ah tak, ze względu na twoje umiejętności Ame oraz specializację Lucy doszliśmy do wniosku że najlepiej będzie jeżeli zajmiecie się rannymi w stolicy.
- Rozumiem, nie mam nic przeciwko. A ty Lucy?
- Ja również nie mam nic przeciwko (Na całe szczęście nie muszę walczyć, co za ulga)
- Wielki Mistrzu, nie wydaję mi się alby walka Yuto z Desertem to był dobry pomysł.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Ostatnim razem Yuto został ciężko ranny w walce z nim. Wręcz prawie zabity...
- Dam sobie radę...
- Yuto ale....
- Powiedziałem dam sobie radę. Pokaże mu na co naprawdę mnie stać.
- W takim razie nie widzę przeszkód. Jeszcze jakieś pytania? Nie? W takim razie kończę naradę. Pamiętajcie że wyruszamy za dwa dni. Nie zmarnujcie tego czasu.
Wszyscy wstali od stołu i wyszli z komnaty.
- Ame zaczekaj!
- Tak Lucy?
- Pomyślałam, że może moglibyśmy trochę potrzebować i porobić kilka eliksirów i opatrunków.
- Świetny pomysł, chodź zemną zabiorę cię do mojej pracowni.
- Widzę Lucy nie próżnuje.
- Gdy się na coś zaweźmie nie ma przebacz, dokona tego chodźby nie wiem co.
- Cóż, liczyłem, że to mi uda się wyrwać Ame na trening. Ha, mam pomysł. Omen nie chciał byś może ze mną potrenować?
- Ja? No jasne!
Yuto specialnie nie palił się do treningu, chodził zamyślony bez celu po zamku od czasu do czasu spoglądając jak idzie innym. Nagle wpadł na kogoś i wywrócił się na ziemię.
- Jak łazisz - chłopak podniósł głowę - Oh Książę... ja najmocniej przepraszam...
- Nic się nie stało, i po co tak oficialnie jestem Mikleo, a ty jesteś Yuto prawda?
Mężczyzna wyciągną rękę w stronę chłopaka aby pomóc mu wstać.
- Tak zgadza się.
- Powiedz mi coś cie trapi?
Chłopak wpadł w lekkie zdezorientowanie.
- Skąd taki pomysł?
- Widać to po twojej twarzy. A pozatym twoja aura magiczna jest bardzo zniekształcona. Miałeś kiedyś problemy z mocą prawda?
Yuto stał jak zamurowny, nie wiedział co ma zrobić, ani skąd Książę tyle o nim wie.
- Tak, prawda. Ale jeżeli można wiedzieć skąd Książę... to znaczy skąd to wiesz?
- Wyczułem.
- Wyczułeś?
- Tak, jako arcymag mam bardzo silną moc odczytywania aury ludzi. A z niej możesz dowiedzieć się wszystkie.
- Wszystkiego?
- Dokładnie, nawet tego, że podoba Ci się ta blondynka, Lucy prawda?
- Co.. nie.. to nie tak ... ja yyy.
Mikleo zaśmiał się lekko.
- Spokojnie nikomu nie powiem.
- Ta moc, jest przerażająca.
- Jak każda, lecz w dobry rękach pozwala uczynić wiele dobrego. A teraz powiedz mi władasz magią Zamiany Duszy?
- Tak. Posiadam dwie dusze Anioła i Demona.
- Dwie? A to dziwne.
- Dziwne?
- W twojej aurze widać cztery dusz.
- Cztery?!
Chłopak wpadł w ogromne zdenerwowanie oraz panikę.
- Jedna z nich z pewnością należy do ciebie, dwie kolejne muszą należeć do Anioła i Demona. A dwie ostatnie? Yuto czy niechciał byś poddać się szybkiemu badaniu?
- Badaniu?
- Tak, to że losiadasz te dwie dusze więcej jest bardzo zastanawiające.
- Książę Mikleo, Yuto, co wy tu robicie?
- Oh Ame jak dobrze, że cie widzę potrzebuje twojej pomocy.
- O co chodzi jeżeli mogę spytać?
- Wszystko wytłumaczę ci po drodze do twojej pracowni. Chodźmy.

CelalyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz