- Yuto, zdejmij koszulkę i połóż się na tamtym łóżku.
Chłopak bez zastanowienia wykonał polecenie.
- Mikleo powiesz mi wreszcie o co chodzi?
- Zaraz wszystko ci wytłumaczę, mam pytanie, posiadasz może Metafizydator?
- Oczywiście, to jest podstawą mojej pracy...
- Doskonale, a mogła byś mi go udostępnić?
- Tak, jest tam na półce...
- Wyśmienicie przystąpmy więc do badania! Chłopcze powiedz gdy poczujesz ukucie w klatce piersiowej.
Książę uruchomił maszynę i podszedł do chłopaka. Gdy podszedł na odległość 2 metrów chłopak krzyknął z bólu.
- Niesamowite, nawet go nie ruszyłem a on już odczuwa efekty... ah gdyby nie ta wojna z chęcią bym zrobił na tobie kilka badań... Cóż, wiem co chciałem wiedzieć. Możesz się ubrać.
- Mikleo, mógłbyś w końcu wyjaśnić...
- Kiedy idziej Ame, kiedy indziej... musze to sobie poważnie przestudiować...
Mężczyzna opuścił pomieszczenie.
- Eh, Yuto to może chociarz ty mi powiesz o co tu chodzi...
- Książę Mikleo wykrył w moim ciele czwartą duszę, te badania miały to potwierdzić i chyba potwierdziły.
W tym momęcie drzwi laboratorium otworzyły się.
- Ame nie widziałaś może... o Yuto właśnie ciebie szukam. Omen prosił abyś przyszedł na dziedziniec.
- Mówił może o co mu chodzi?
- Powiedział tylko, że czas nadrobić zaległości czy coś w tym stylu.
- Ciekawe, przepraszam cie Ame, dokończymy naszą rozmowę później.
Dziewczyna nie odpowiedziała uśmiechnęła się tylko lekko dając do zrozumienia, że się zgadza. Yuto wyszedł z pomieszczenia a Lucy podążyła za nim.
- O czym rozmawiałeś z Ame?
- O niczym istotym.
- Źle się czujesz? Masz spadki mocy?
- Nic się nie dzieje Lucy, spokojnie wszystko jest w porządku. Naprawdę nie masz się czym martwić.
- Skoro tak mówisz, ale gdyby coś się działo masz mi odrazu powiedzieć!
- Oczywiście dowiesz się jako pierwsza.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Bardzo martwiła się o chłopaka, przez ten czas który razem spędzili Yuto stał się dla niej kimś naprawdę bliskim.
- No i gdzie on jest? Najpierw mnie szuka a potem sam znika...
- Kogo szukacie?
Do uszu przyjaciół dotarł nie znany męski głos.
- Wielki Mistrz...
- Kiedyś może i byłem Wielkim Mistrzem, ale już nim nie jestem. Ale zdaje się że my się jeszcze nie poznaliśmy. Nazywam się De Reght a to moja przyjaciółka Hisko.
- Miło poznać. Ja nazywam się Yuto a to jest Lucy.
- Mi również jest miło, no ale koniec tych formalności. Kogo poszukujecie jeżeli można wiedzieć?
- Szukamy naszego przyjaciela Omena. Brunet w czarnym płaszczu.
- Zdaje się się że widziałem go jak szedł w stronę pola treningowego.
- Jesteśmy tu pierwszy raz i nie wiemy gdzie znajduje się plac treningowy.
- Na wasze szczęście ja i Hisko właśnie tam idziemy. Więc możecie iść z nami.
Yuto i Lucy kiwneli głowami na znak że się zgadzają. Po niecałych 10 minutach byli na miejscu.
- O w końcu jesteś!
- No jestem, co chciałeś?
- Nie wiem czy pamiętasz ale dawno temu obiecałem Ci walkę, czas dotrzymać obietnicy.
- Serio? Wspaniale! Zaczynajmy więc!
- W takim razie jeżeli pozwolicie będę wam sędziował.
Chłopacy kiwneli głowami.
- W takim razie, na pozycję. Rozpoczynamy pojedynek pomiędzy dwójka przyjaciół Omenem i Yutem. Zasady są proste walczycie do póki jednen z was nie odpadnie z sił lub się nie podda. Start!
- Czas pokazać ci czego nauczyłem się przez ten czas...
- Nie gadaj tyle, tylko walcz Przejęcie: Anioł!
W tym momęcie w Yuto zaczął wydawać niebieską poświatę a jedno z jego oczu zmieniło kolor na niebieski.
- Moja kolej Gwiazdozbiór: Taurus!
W rękach Omena pojawił się ogromny młot a z jego głowy wyrosły rogi. Yuto opuścił rękę w dół przyzywając miecz po czym oboje skoczyli w swoim kierunku. Z wielkiej kuli kurzu było słychać tylko odgłosy uderzania oręż nagle Yuto wybił się wysoko w powietrze. Miecz z jego rąk znikną a on skierował dłoń w kierunku Omena.
- Boska Kara.
Z jego ręki wystrzelił ogromny promień, który trafił prosto w miejsce w którym przed chwilą doszło do potyczki. W tym samym momęcie zapadła ogromna ciemność, jakby nagle z południa zrobiła się noc. Omen pojawił się za Yutem uderzając z całej siły młotem. Chłopak z ogromną szybkością uderzył w ziemię.
- Widzę że zaczynasz grać serio, pozwól że ja też zacznę - w tym momęcie jego oczy zabłysły na czerwono - Zamiana: Belzebub
Ciało chłopaka w momęcie zmieniło formę w ogromnego demona.
- Dopiero się rozgrzewam, Gwiazdozbiór: Aquarius , Władca Planet: Neptun!
Strój Omena stał się niebieski a w jego ręce pojawił się niewielki dzbanek z wodą. Yuto skoczył w stronę przyjaciela. Omen jednak nie zamierzał stać i się przyglądać, z wystawił dzbanek w stronę przyjaciela i wypuścił z niego ogromny strumień wody. W ostatnim momęcie Yuto odskoczył w górę, z jego ramienia wyleciał rój owadów który mometalnie żucił się na Omena osaczając go.
Po chwili jednak owady odleciał, Omen był mocno ranny.
- Widzę że nie mam wyboru Gwiazdozbiór Ophiuchus!
Ciało chłopaka pokryły łuski a jego nogi zamienił się w długi ogon.- Ophiuchus? Co to za zodiak? - zapytała Lucy samą siebie
- Wężownik... bardzo rzadki znak, mało ludzi o nim pamięta a jeszcze mniej o nim wie. Ten dzieciak musi być silny skoro utrzymuje jego
postaća. Ludzie spod tego znaku są wyjątkowi.
Lucy spojrzała na Hisko z nie dowierzaniem.
- Skąt to wszystko wiesz? Mój starszy brat jest właśnie spod tego znaku.
- Brat?
- Tak, mój brat był kimś naprawdę wyjątkowy, zawsze chciałam być taka jak on.
- Był? Czy to znaczy że..
- Zgadza się nie żyje, przynajmniej dla mnie. Widzisz mój brat był miłym i radosnym człowiekiem, władał magią gwiazd jak twój przyjaciel. Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło. Mój brat oszalał, stał się nerwowy i agresywny. Wtedy się go bałam ale cały czas miałam nadzieję że kiedyś wróci mój kochany starszy braciszek. Niestety nie wrócił... pewnego dnia zamordował naszych rodziców a potem uciekł z kraju. A teraz jest jednym z 7 Mędrców.
Lucy stała jak wmórowana nie wiedział co zrobić. Z za myślenia wyrwał ją wychuch i ogromny podmuch wiatru. Oczy jej i Hisko mometalnie powodowały w stronę pola walki. Omen i Yuto leżeli na ziemi ciężko oddychając.
- Oboje jesteście niezdolni do walki. Remis. Wezwijcie proszę Panienkę Ame trzeba ich opatrzeć.
- Nie trzeba, ja się tym zajmę.
Chłopcy podnieśli się z ziemi i wolnym krokiem doszli do trybun gdzie Lucy przygotowywała już bandaże.
- Co tu się...
- Ame?
- Omen ? Yuto ? Co wyście zrobili? Spójrzcie na siebie!
- Spokojnie Ame zaraz się nimi zajmę, dzień lub dwa i będą jak nowi.
- Obawiam się że nie mamy na to czasu. Natychmiast musimy wyruszyć.
- Mieliśmy ruszać dopiero za trzy dni.
- Przed chwilą dostaliśmy wiadomość że stolicy, nie jest zbyt ciekawie. Wasze rzeczy są już spakowane.
- Hisko- Mistrz spojrzał znaczącą na kobietę
- Tak jest!
De Reght i Hisko podeszli do chłopców i pomogli im się podnieść.
- My pomożemy im dotrzeć do wozu, Lucy, Ame ruszajcie przodem i przygotujcie wszystko w powozie żeby im jak najszybciej pomóc.
Dziewczyny kiwnęła tylko głową, zebrała swoje medykamenty i ruszyła wraz z Ame w stronę bramy wyjściowej.
![](https://img.wattpad.com/cover/89764048-288-k732432.jpg)
CZYTASZ
Celalya
AdventureMłody chłopak podąża za swoim marzeniem aby zostać potężnym Łowcą jak jego zmarła matka. Po przekonaniu ojca a następnie zdaniu egzaminu nasz bohater powraca do domu wraz z nowo poznany przyjacielem, tam też zaczyna objawiać się "choroba" jego noweg...