R.13

28 11 0
                                    

Erigorn i Lucy wstali wczesnym rankiem i od razu wyruszyli w drogę.
Dziewczyna wypytywała druida pogłębiają temat poruszony wieczorem.
- Mówiłem ci już, nie ma pewności czy w ogóle ją posiadasz...
- Ale gdybym posiadała moc myślisz że jaka by była??
- Nie da się tego o tak stwierdzić, w szczególności że...
- Tak tak " nie wiadomo czy w ogóle ją masz"
- Skoro to zapamiętałaś to może w końcu przestaniesz zadawać te głupie pytania.
Lucy lekko się na burmuszyła, pomimo tego wiedziała że Erigorn na w sumie racje i jej pytania są dosyć głupie i przewidywalne. No ale nie mogła się do tego przyznać jak na prawdziwą kobietę przystało.
- Te pytania nie są głupie! Dla mnie to bardzo ważne!

Elf zignorował dziewczynę, szedł dalej przed siebie od czasu do czasu rozglądając się po drzewach.

********

- O w końcu wstałeś.

- Hm? Anne? co ty robisz w moim pokoju?
- Czekam aż wstaniesz. W końcu miałeś zabrać się ze mną i Sashą.

- A no tak, czekaj ogarnę się i możemy ruszać.

Chłopak poszedł w stronę łazienki. Ubrał się, przemył twarz i wrócił do pokoju.
- Dobra jestem - Omen rozejrzał się po pokoju - Te butelki były tu wcześniej?
- Nie pamiętasz? Sam je tu wczoraj przytachałeś po tym jak upiłeś się z Sashą.

- W zasadzie jak teraz o tym wspomniałaś to faktycznie nie pamiętam nic z wczorajszego wieczoru...
- W sumie nic dziwnego tyle z Sashą wypiliście.
- Serio? Nie czuje się jakbym wczoraj wypił cokolwiek.
- Musisz mieć twardą głowę.
- Tak mówisz? Może masz racje ale i tak nic nie pamiętam...

- No to ci opowiem, po tym jak skończyliśmy rozmawiać dosiadła się do nas Sasha i zaprosiła do picia. Na początku się do tego nie paliłeś ale po kilku piwach nie dało się ciebie oderwać od baru. Po jakimś czasie Sasha wyszła z jakimś chłopakiem, który rzucił w jej stronę kilka nie przyjemnych słów. Ty leżałeś już zapity w trupa, więc odprowadziłam cię do pokoju i zostałam na noc...
- Chcesz powiedzieć że my... no wiesz.

- Co? - dziewczyna nagle się zarumieniła - Nie! Za kogo ty mnie masz?!

Dziewczyna wstała z krzesełka
- No z tego co mówiłaś...
- Faceci wam tylko jedno w głowie! To że tu nocowałam nie znaczy że od razu... ehh spałam na kanapie dla twojej wiadomości!
Dziewczyna wyszła z pokoju, zaraz po niej do pokoju weszła Sasha.

- Ulala coś ty jej zrobił?
- Nic, po prostu zaszło małe nie porozumienie.

- Znam Anne aby wprowadzić ją w taki stan naprawdę potrzeba nie lada wysiłku.
- Ale ja naprawdę nic...
- Dobra dobra, jak nie chcesz to nie mów. Ale na twoim miejscu poszła bym ją od razu przeprosić, bo podróż może minąć w nieciekawej atmosferze.

- Tak też zrobię.

Chłopak wziął plecak stojący na ziemi i pobiegł za dziewczyną, Sasha natomiast dostrzegła nie otwartą butelkę wina, a wiadomym dla niej było, że zmarnować ją to grzech...
Omen po chwili był przy stajniach gdzie Anne szykowała konie i wóz do wyjazdu.

- Anne, ja chciałem przeprosić. Ja naprawdę nie chciał cie urazić po prostu...

- Ja też powinnam przeprosić, trochę mnie poniosło.
Anne wyciągnęła rękę na zgodę i oboje zabrali się do szykowania wozu, po okołu pięciu minutach dołączyła do nich Sasha z w połowie pustą butelką wina.

********

Lucy po pewnym czasie spostrzegła dziwne zachowanie elfa, ale postanowiła udawać że nic nie widzi. Podróż mijała im w ciszy, ale tylko do pewnego momentu, momentu w którym golem noszący Yuta nagle zniknął, a chłopak upadł gwałtownie na ziemię. Erigoren i Lucy podbiegli do niego szybko aby sprawdzić czy nic mu nie jest. Elf nakazał dziewczynie przełożyć chłopaka na jakiś koc i zdjąć mu bluzkę a on przystąpił do mieszania kilku eliksirów i tworzenia maści. Na ciele chłopaka zaczęły pojawiać się dziwne jakby wypalone plamy. Luca wpadła w panikę, Erigorn natarł chłopaka maścią a następnie podał mu mieszankę eliksirów, plany przestały wyglądać jakby się zażyły, teraz były jakby wygasłe ale w dalszym ciągu nie wyglądało to dobrze. Gdy plamy wyblakł jeszcze bardziej a chłopak otworzył oczy i podniósł się ziemi a następnie przeciągną, a Lucy wpadł w oszołomienie.

- Czuję się jakbym przespał kilka lat...
- Spałeś około jednego dnia - elf otarł pot z czoła - I najwyraźniej to zbyt długo...

- Yuto! Nic ci nie jest!

Dziewczyna rzuciła się na chłopaka.
- Lucy spokojnie...
- Jak mam być spokojna? On wyglądał jak by zaraz miał umrzeć!
- Umrzeć? Ale ja czuje się dobrze...
- Uspokójcie się, to co się przed chwilą stało było bardziej dobrą niż złą nowiną.

- Co jak to dobrą?

- Widzisz jego stan oznacza to że dusza połączyła się z ciałem, ale więź nie jest jeszcze stała.
- A zła? - powiedział chłopak cichym głosem

- Zła wiadomość jest również dobrą, podczas tego jednego dnia jego ciało w nie wiarygodnie szybko wróciło do formy, co spowodowało powrót mocy magicznej.

- To chyba dobrze ?

- Daj mi skończyć, mimo szybkiej regeneracji jego ciało nie było gotowe na ponowne przyjęcie magi, po prostu dalej jest za słabe. Co spowodowało wypchnięcie mocy magicznej za zewnątrz i to spowodowało te wypalenia na skórze.
- Czyli nie będę mógł używać już magi?

- Nie jest po pewne ale szansa na to lekko wzrosła.

Zapadła cisza, nikt nie wiedział co w zasadzie może powiedzieć. Po krótkiej chwili Erigorn podniósł się z ziemi i nakazując dalszą podróż. Po kilku godzinach wędrówki Yuto zaczął odczuwać ból i zawroty głowy. Widząc to Erigorn zarządził rozbicie obozu i już po krótkiej chwili Tworzył nad ogniskiem kolejne dawki leków dla chłopak. Lucy cały rozmawiała z Yuto i nie spuszczała go choćby na chwilę z oczu. Gdy chłopak poczuł się lepiej było już za późno na dalszą podróż. Rankiem druid podał chłopakowi jeszcze kilka leków i powoli ruszyli dalej, około południa udało im się przedostać za las i dotrzeć do małej rybackiej wioski gdzie nie zabawili długo, kupili trochę ryb, Erigorn wykupił również muła który miał nosić ich rzeczy a w ostateczności miał na nim jechać Yuto którego stan mógłby się pogorszyć w miejscu w którym rozbicie obozu było by niemożliwe.


CelalyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz