R.20

29 10 1
                                    

Tysiące much osaczyły przeciwnika i wygrywając się w jego ciało. Yuto uśmiechną się lekko pod nosem, ale q tym samym momęcie spod genstwiny much zaczęły wyłaniać się brązowe wiązki światła. Nagle nastąpiła explozja i wszystkie odady zostały zabite, mężczyzna natomiast stał bez szwanku i głośno się śmiał.
- Naprawdę? To wszystko na co cię stać dzieciaku? Pozwól że pokaże ci jak wygląda prawdziwa magia!
Mężczyzna zaczął składać ręce w różne kombinacje.
- Magia Piachu: Bolesne wykończenie.
Nagle spod chłopaka wyświetliła piaskowa kolumna która wystrzeliła chłopaka wysoko w górę, w jednym momęcie z ziemi wystrzeliły kolejne kolumny które odbijały chłopakiem niczym piłką. Jedna z nich uderzyła Yuta od góry wybijając go w ziemię. Chłopak odbił się od gleby a z jego ust wyleciał strumień krwi.
- Żyjesz? Zadziwiające, cóż zakończę to. Piachowe Ostrze
Mężczyzna uniósł rękę w której pojawił się miecz w gwałtownie w górę.
- Lodowy Twuru: Lanca!
W jednej chwili z gęstwin wyłoniła się lodowa włucznia która rozwaiła oręż mężczyzny, który odskoczył w tył. Za drzew wyłonił się chłopak o kruczo czarnych włosach ubrany był w długi biały płaszcz z jasno błękitnymi wzorami. Miał na sobie czarną bluzkę oraz długie do kostek białe spodnie i białe buty. Na nadgarstku miał branzoletę z białym niczym śnieg kryształem.
- Kolejny dzieciak?! Nie mam na was czasu. Muszę się wycofać.
Mężczyzna w jednej chwili zapadł się pod ziemię.
- Sh.. Shi...
- Ciii już dobrze Yuto. Zabiorę cię do reszty.

Kilka godzin później w wioskowej karczmie...

- Omen! Obiecałeś!
- Spokojnie Lucy zaraz ci wszystko wyjaśnię. Tylko daj mi troche odpocząć.
- Mógłbyś chociarz zrobić coś o co cie prosze...
- Już spokojnie nie wolno wam się denerwować ani zbytnio ruszać. Jesteście poważnie ranni.
- Zgadzam się z Ame, nie ma co się spieszyć. Musicie odpocząć, a poza tym poczekamy aż Yuto się obudzi.
- Wy też przeciwko mnie..
- Lucy wszystko ci objaśnimy jak tylko Yuto odzyska przytomność i wszyscy trochę wydobrzejecie.
- Shiro nie trudź się, jak ona się na coś upsze to nie ma wybacz...
- Ja to słyszę...
- Przecierz wiem
- Osz ty...
- Uspokójcie się oboje!
- To on zaczął! / To ona zaczęła!
Powiedzieli równocześnie Omen i Lucy. Kuzynostwo spojrzało się na siebie, po czym szybko  odwróciło wzrok.
- Przestańcie chyba nie będziecie się kłócić o taką bzdure...
- Patrzcie Yuto się poruszył.
Wzrok Omena Lucy oraz ustalającego ich Shiro automatycznie przeskoczył w miejsce łóżka na którym leżał nie przytomny chłopak.
- Halo Yuto słyszysz mnie?
- Kto... co... Ame? Co ty tu... ał moja głowa.
- Spokojnie nie podnoś się jesteś bardzo poważnie ranny po walce.
- Walce? Teraz pamiętam, ten gościu...
- Mówiłam żebyś się nie ruszał!
Yuto uśmiechną się lekko i ponownie zamkną oczy. Minęło kilka godzin powoli robił się wieczór, Omen oraz Lucy odzyskali już większość straconej energi a Ame leczyła połamane kości Yuta.
- Skoro wszyscy mamy się już lepiej, może powiecie w końcu o co chodzi z tą wojną.
- Wojną?
Yuto spojrzał w kierunku rozmawiających.
- Zaraz wszystko wyjaśniamy.
- Omen pozwól że ja będę mówił, wiem teoche więcej niż ty.
Omen kiwną głową na znak że się zgadza.
- Wszystko zaczęło się jakieś półtora roku temu, nasz Król podpisał traktat pokojowy z państwem Regi, jednym z jego warunków było rozwiązanie Zakonu Wschodzącego Słońca który stał na straży naszego państwa. Zakon padł a jego członkowie zaczęli szukać nowych profesji. Jakiś czas później na granice państwa podeszła armia z Regi. Następnie Król dostał powiadomienie o końcu pokoju i o wypowiedzeniu wojny. Początkowo byliśmy na straconej pozycji. Wrogie armie zajęły część naszych ziem. W końcu nasza armia dotarła na granice i postawiła opór. I tak walka toczy się do teraz.
- Dlaczego nie dostaliśmy wsparcia od innych państw?!
- Lucy pomyśl, jeżeli jakie kolwiek państwo wsparło by nas albo Regi wybuchła by wojna na skalę kontynentu a może nawet świata.
- Przecierz jako nasi sojusznicy powini nas wesprzeć!
- To prawda, tylko ze nikt nie podjął się tej odpowiedzialności.
- Mogę kontynuować? Dziękuję, tak jak wspomniałem walka toczy się do teraz nawet w tym momęcie na froncie giną ludzie. Nasi żołnierze walczą dzielnie lecz wątpię aby nasze państwo przetrwało. Udało mi się dowiedzieć że armia wroga planuje gwałtowne natarcie na stolicę i morderstwo Króla. A jeżeli im się to uda wojna się zakończy a Celaly zniknie z map świata... I dlatego właśnie się z wami kontaktuje
- Chyba nie chcesz wspomóc Regi?!
- Spokojnie Lucy, jestem tu aby zaproponować wam wstąpienie do buntu.
- Buntu?
- Tak. Mamy zamiar ochronić stolicę i nie dopuścić do zabójstwa Króla.
- Nie sądzicie że to trochę czy ja wiem... niemożliwe? W 5 osób nie ochronimy całej stolicy.
- Spokojnje Yuto o to się nie martw. To jak będzie? Dołączycie do nas?
- Jestem na tak!
- Ja również.
- Wygląda na to że nie mam wyboru. Dołączę do was.
- Doskonale, jak tylko wyzdrowiejecie ruszymy do maszej bazy. A tam objaśnie wam cały plan.
Minął jeden dzień, gdy tylko Lucy poczuła się troche lepiej odrazu zabrała się do pomagania Ame w leczeniu przyjaciół. Po tygodniu wszyscy byli już w dobrej formnie i cała drużyna wyruszyła w stronę zachodniej części państwa do miasta Frus gdzie znajdowała się główna siedziba gildi Hilik którą zarzdziła matka Shino.
- Zróbmy przerwę, zaraz umrę.
- Spokojnie Lucy jeszcze trochę i będziemy na miejscu.
Ame uśmiechnęła się szeroko do dziewczyny.
- Ah ty zawsze wiesz jak zmobilizować człowieka!
- Niesamowite.
- O co chodzi Omen?
- Lucy i Ame znają się dopiero od niecałych 3 tygodni, a już się bardzo ze sobą żyły. Zachowują się jakby znały sie cale życie.
- Cóż Ame jest bardzo dobrą i pomocną osobą. Z kim nie porozmawia z gdzie nie pójdzie zawsze zdobywa sympatię drugiej osoby.
- W sumie masz rację, na początku jak ją poznałem odrazu była przyjazna i uśmiechnięta. Nie tak jak ty.
- Sugerujesz coś?
- Nie nie, ale wiesz mógłbyś być czasem mniej oschły...
- Uwierz że się staram. Ale nie jest to takie łatwe gdy wychowywałeś się w rodzinie zabójców.
- Ah no tak wypadło mi to z głowy, przepraszam.
- Nie ma za co. Powoli zbliżamy się do celu, widać już mury miasta. Powinniśmy tam dotrzeć przed zmrokiem.

CelalyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz