R.1

197 20 5
                                    

- Wróciłem! - chłopak odłożył torbę na ziemię - Tato jesteś ?
Chłopak zaczął rozglądać się po domu. Wszedł do kuchni i zobaczył że drzwi do pracowni jego ojca są uchylone. Nie myśląc długo chłopak zszedł na dół po schodach. Gdy wszedł do pracowni jego oczom ukazał się biały pokój pełny różnych fiolek, składników i stołów alchemicznych. Chłopak zauważył ojca który mieszał ze sobą fiolki. Nie odezwał się słowem, wiedział że najmniejsze potknięcie, jedna kropla danej substancji więcej i całą praca pójdzie na marne. Dobrze o tym wiedział ponieważ ojciec uczył go alchemii. Chłopka stanął w drzwiach i przyglądał się ojcu w ciszy i spokoju. Gdy tylko ojciec skończył przelewanie i otarł pot z czoła, spojrzał się na chłopaka i uśmiechną lekko, chłopak odpowiedział mu uśmiechem.
- Już wróciłeś ?
- Tak. Wcześniej skończyłem.
- Jak tam na zajęciach?
- Ehh... nie wiem czemu każesz mi tam chodzić. Ta nauczycielka wie mniej ode mnie.
- Omen, dobrze wiesz że idąc tam szlifujesz swoje umiejętności, a ja mogę po pracować w spokoju.
- Skoro tak uważasz.
Ojciec chłopaka uśmiechną się i odwiesił swój płaszcz na wieszak.
- Jesteś głodny ?
- No trochę. A co na obiad?
- Zaraz się dowiesz.
Chłopak wraz z ojcem weszli na górę. Omen siadł przy małym stoliku przy którym stały dwa krzesła, a jego ojciec wyją z lodówki obiad.
- Tato ... - zawahał się chłopak.
- Tak ?
Ojciec nałożył obiad i siadł koło chłopaka
- Tato ... chciałbym w tym roku wziąć udział w egzaminie na łowcę.
- Dlaczego tak bardzo cię tam ciągnie?
- Chciałbym wiedzieć co robiła mama zanim zginęła.
- Omen ... masz dopiero 15 lat. Ten egzamin jest bardzo trudny. Średnio na 1000 osób zdaje 10 a zazwyczaj przyczyną przez którą ludzie odpadają jest śmierć.
- Wiem ... ale umiem już dość. Wiem że dam sobie rade. Umiem naprawdę dużo.
- Skoro tak mówisz za ufam ci. Statek który zbiera ludzi na egzamin będzie tu w przyszłym tygodniu. Do tego czasu za decyduje.
- Dzięki tato ! Przez ten tydzień będę naprawdę ciężko trenował.
Chłopak rzucił się ojcu na szyje, po czym poszedł do swojego pokoju i zaczął czytać grube księgi o przepisach i odkryciach alchemicznych. Przez następny tydzień Omen nie wychodził prawie w ogóle z pokoju. Cały czas testował przepisy alchemiczne i studiował księgi. W końcu nadszedł ten dzień. Dzień w którym do ich portu miał zacumować okręt z kandydatami do egzaminu.
- Więc tato, podjąłeś decyzję ?
- Tak. Możesz płynąć. Tylko masz wrócić w jednym kawałku!
- Taki mam zamiar.
Chłopak zaśmiał się i pobiegł do pokoju spakować najważniejsze rzeczy. Po południu ojciec zawiózł go do portu i zaczekał aż odpłynie statkiem. Chłopak był zachwycony morską podróżą, jednak za myślenia wyrwał go głos dochodzący za jego pleców.
- Cześć.
Omen odwrócił się i zobaczył chłopaka jego wzrostu z krótkimi brązowymi włosami i szmaragdowymi oczami. Ubrany był w czarne długie spodnie, wysokie buty i niebiesko czerwoną bluzę.
- Cześć - opowiedział Omen
- Wyglądasz inaczej niż inni tutaj. Ile masz lat ?
- Piętnaście
- W takim razie jesteśmy rówieśnikami - nie znajomy chłopak uśmiechną się.
- Miło. Jestem Omen. A ty ?
- Ja jestem Yuto - oczy chłopaka z szmaragdowych zrobiły się czerwone - Ja jestem Mardad - oczy chłopaka wróciły do normy po czym zrobiły się błękitne - A ja jestem Uriel. - oczy chłopaka znów stały się szmaragdowe.
Omen był zdezorientowany nie miał pojęcia co się przed chwilą stało.
- Prosiłem was żebyście się nie wtrącali jak z kimś rozmawiam.
- Yuto ... co się właśnie stało ?
- Ehh ... już ci tłumacze - chłopak zdjął bluzę ukazując tatuaże na ramionach - To jest Pentagram - chłopak wskazał na prawe ramię - A to Gwiazda Dawida - chłopak wskazał na lewe ramię - Widzisz jestem magiem. Władam magią Podmian. W moim ciele oprócz mojej duszy znajdują się jeszcze dwie które przywołuje za pomocą tych symboli. Są to dusza demona imieniem Mardad i dusza anioła imieniem Uriel.
- Czyli jeżeli któraś z dusz mówi kolor twoich oczu się zmienia?
- Dokładnie. Ale nie tylko kolor oczu. Jeżeli użyje zaklęcia "Forma Duszy" zmienia się całkowicie mój wygląd.
- Cóż za interesująca umiejętność.
- Skoro tak mówisz. A ty w jaki sposób walczysz?
- Ogółem staram się unikać walki. Ale jeżeli muszę walczyć używam alchemii.
- Alchemia? Po prostu tworzysz eliksiry i używasz ich w walce?
- Nie do końca. Mogę też używać magi alchemicznej ale jeszcze nie do końca to opanowałem.
- Chciał bym się z tobą zmierzyć w walce...
- Tak jak mówiłem nie zbyt przepadam za walką.
- No dawaj ten jeden raz. Gdy zejdziemy z statku stoczymy walkę.
- No nie wiem.
- Dwaj, będzie fajnie.
- Ehh ... zastanowię się.
- Jest ! ... Zrobiło się strasznie ciemno ....
- Sztorm ?
- Możliwe lepiej zejdźmy pod pokład.
Omen kiwną głową na znak zgody. Chłopcy zeszli pod pokład i zajęli jedną z kajut.
- Yuto, opowiedz mi o swojej magi.
- A co chcesz wiedzieć ?
- Skąd posiadasz taką moc ?
- Cóż ... jak byłem mały druida z mojej wioski stwierdził że mam w sobie dar. Dar który moge wykorzystać do zniszczeń albo do pomocy. Potem pomagał mi znaleźć odpowiednie dusze.
- I wtedy znalazłeś Mardada i Uriela?
- Nie. Nie mogłem znaleźć swoich bratnich dusz. Po roku prób podałem się. Nie długo po tym czasie moja wioska została zaatakowana. Moi rodzice zginęli... Ja zacząłem uciekać. Kiedy trafiłem w ślepy zaułek. W tym momencie zostałem otoczony, już pogodziłem się ze śmiercią, i w tym momencie poczułem płynącą przeze mnie złość i nienawiść. Wtedy poczułem że w moim ciele jest coś czego nie było wcześniej. Usłyszałem głos w głowie "Ej smarkaczu. Słyszałem że jesteś Przemieniaczem. Jestem Mordad, zostanę twoją demoniczną duszą. A teraz skopmy tyłek tym palantom." w tym momencie straciłem panowanie poczułem że coś przejmuje kontrolę. Świat zrobił się czerwony a ja dostałem nad ludzką siłę. Potem pamiętam tylko czarną sylwetkę która ukazała mi się w ciemności. Wiedziałem że to nie jest realny świat że to co widzę dzieje się w mojej głowie. Gdy się obudziłem na moim ramieniu widniał Pentagram, a Mordad stał się częścią mnie.
- Fascynująca historia. A jak uzyskałeś moc Uriela ?
- Ta historia nie jest już tak ciekawa. Uriel dołączył do mnie ponad rok później. Wtedy uratowałem pewnego zakonnika z rąk bandytów. W tym momencie poczułem spokój i radość. Potem usłyszałem głos w głowie jak w przypadku Mordada "Witaj Przemieniaczu. Mam przyjemność zostać twoją anielską duszą." potem zemdlałem obudziłem się w zakonie do którego zabrał mnie zakonnik którego uratowałem. A na moim drugim ramieniu pojawiła się Gwiazda Dawida.
- Twoja moc jest oparta na uczuciach i przeżyciach. Interesujące, zdecydowanie musze z tobą zawalczyć.
- Ha wiedziałem że się zgodzisz na walkę!
Chłopcy rozmawiali jeszcze przez chwilę po czym położyli się spać. O świcie obudził ich majtek trąbiący w róg co sugerowało że zbliżają się do portu ...

CelalyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz