R.24

23 10 1
                                    

Po dotarciu do stolicy i po krótkiej naradzie z dowódcą wojska nasi bohaterowie odrazu ruszyli do akcji. Jak się okazało 7 Mędrców dotarło już do stolicy i siało chaos w poszczególnych regionach miasta. W tym przypadku cały plan okazał się bez użyteczny, jedyne co z niego zostało to podział walk...

Perspektywa Lucy i Yuto
Północna cześć miasta

- Szybko musimy się spieszyć!
- Yuto powinieneś oszczędzać siły do póki nie dotrzemy do wroga!
- Spokojnie dam radę... a nawet jeśli nie to przecież tu jesteś.
Dziewczyna lekko się zarumieniła ale również popadła w zakłopotanie. Wiedział że jeśli Yuto zostanie mocno zraniony będzie musiał przystąpić do walki, i właśnie tego się obawiała. Bała się że nie podoła i jej leczenie dystansowe zawiedzie, że chłopak dozna poważnych obrażeń, że będzie musiał stanąć do walki, te myśli nie dawały jej spokój, jednak za myślenia wyrwał ją głos chłopak.
- Lucy tam!
Chłopak wskazał ręką w niebo gdzie było widać unoszący się nad dachami piach.

Perspektywa Hisko
Wschodni Klasztor Św. Teji

- Spokojnie dzieci już dobrze, tu będziemy bezpieczni chroni nas wszechmocna Teja.
Chwilę po tych słowach drzwi klasztoru zostały wywarzone a do środka weszła kobieta w potężnej platynowej zbroji trzymając w rękach wielki miecz ubryzgany krwią, na przeciw niej stanął stary kapłan ubrany w długą szatę.
- Nie obawiamy się ciebie demonico! Wielka Teja nas ochroni!
Kobieta wybuchła śmiechem.
- Ciekawe gdzie była ta wasza bogini kiedy zabijałam tych wszystkich ludzi przed klasztorem.
- O Wielka Tejo błagam cie ochroń nas przed tą zła istotą! Obdarz nas swoją wieczną miłością!
Kapłan zbliżał się do kobiety wypowiadając kolejne formułki.
- Dość tej błazenady.
Na twrazy kobiety pojawiła się złość, następnie uniosła miecz w górę i przecięła kapłana w pół.
- O to co sądzę o waszej bogini! Teraz wasza kolej!
- Zostaw ich!!
Kobieta obróciła się w stronę dziury w której jeszcze przed chwilą znajdowały się drzwi.
- O proszę, siostrzyczka naszego małego Luciusza. Co ty tu robisz?
- Pzybywam aby cie powstrzymać!
Kobieta ponownie wybuchła śmiechem po czym nastawiła się do ataku.
- Więc pokaż mi na co stać kogoś takiego jak ty!

Perspektywy Omena i Anne
Główny plac handlowy

- Ah czekałem na was.
Mężczyzna zeskoczył z latarni na której siedział.
- Luciusz...
- Oh więc znacie już moje imię. W takim razie mogli byście zdradzić mi swoje?
- Co znaczy że na nas czekałeś?
Anne stanęła za Omenem przygotowując się do szybkiej pomocy w razie ataku wroga.
- Cóż za brak manier. Ale w sumie nie muszę znać waszych imion i tak zaraz zginiecie.
- Co oznacza że na nas czekałeś?
- Chłopcze naprawdę myśleliście że nie dowiemy się o planowanym na nas ataku? Więc dowiedzieliśmy się i poczyniliśmy odpowiednie przygotowania. Myślisz że nasze rozstawienie w tym mieście jest przypadkowe? - mężczyzna odwrócił się tyłem - Wszystko jest ustalone tak abyście nie mogli ruszyć sobie wzajemnie na pomoc. Mówiąc jaśniej nawet jakby jakimś cudem ktoś z was pokonał jednego z nas, mamy pewność że nie wspomoże innych.
Omen spojrzał znaczącą na Anne. Dziewczyna odrazu zrozumiała o co chodzi. Zaczęła powoli się wycofywać aby móc kogoś powiadomić.
- Myślałem że to będzie jasne że nie wam wam teraz odejść.
Mężczyzna stukną laską o ziemię, całe podłoże zaczęło robić się czarne a cała trójka powoli zaczęła zagadać się niczym w ruchomych piaskach.
- Co się dzieje, nie mogę się...
Dziewczyna nie zdążyła skończyć czerń pochłonęła ją całkowicie.
- Anne! Coś ty zrobił?
- Spotkamy się na dole chłopcze...
Mężczyzna został pochłonie przez czerń a Omen zaraz po min. Następnie wszystko wróciło do normy, czerń znikła nie zostawiając po sobie żadnych śladów.

Perspektywa De Reghta
Pałac Królewski

Gdy tylko Wielki Mistrz wszedł do pałacu jego oczom pokazało się mnóstwo ciał strażników z gwardii Króla, w tym momęcie ruszył jak najszybciej do komnaty królewskiej licząc na to że nie jest za późno. Po drodze mijał ciał zabitych strażników oraz porozwalane ściany, filary oraz podłogi. W końcu wpadł do komaty Króla.
- Panie jesteś tu?
Do jego uszu dotarło tylko miałczenie.
- Kot? Agirt wiem że to ty.
Futszak syknął w stronę Reghta a następnie zaczął stawać na tylnich łapach żeby następnie stać się człowiekiem.
- Jak zawsze sprytny i spostrzegawczy.
- Co zrobiłeś z Królem ropledzie?
(ropled - obraźliwe określenie animagów)
- Oj po co tak ostro? - mężczyzna uśmiechną się arogancko - Czy tak powinno witać się przyjaciół Juliuszu?
- Jak śmiesz zwracać się do mnie po imieniu Agirt!
- Mógłbyś mówić mi moim prawdziwym imieniem Juliuszu. A może już zapomniałeś? No dalej poczujemy się jak za starych dobrych czasów dzieciństwa...
- Zamknij się! Przyrzekłem sobie że nigdy już nie wspomnę tamtych czasów!
- Oh przestań, kradzieże, włamania, zabójstwa, nie tęsknisz za tym? Nie pamiętasz jak świetnie się bawiliśmy?
- Powiedziałem zamknij się Mirganie!
- Czyli jednak je pamiętasz jak miło, zaraz się rozpłaczę.
Mężczyzna zaśmiał się cicho.
- Mam dość tej twojej paplaniny! Gdzie jest Król?!
- Masz na myśli tego aroganckiego śmiecia? Zabiłem go. A ciało zjadłem.
Mężczyzna wybuchła śmiechem uśmiechając się przy tym w okropny sposób. De Reght spontanicznie złapał za miecz i zamachnął się w przeciwnika, jednak ten tuż przed tym jak ostrze miało w niego uderzyć zamienił się ponownie w kota.
- Miauł zaczyna robić się ciekawie - kota machał ogonem w tą i nazat - Złap mnie jeśli potrafisz Juliuszu miauł.
Kot wybiegł z pokoju miałcząc i w dalszym ciągu machając ogonem.

Perspektywa Madam Lesfir
Katakumby Messus

- Któż wymyślił, żeby wysyłać mnie w takie okropne miejsce. Pełno tu pajęczyn, nie godzi się damie chodzić w takich rejonach. Nie uważasz Probiuszu.
Kobieta spojrzała na małe świecące zwierzątka które szło przy jej nodze.
- Jakaż szkoda, że nie możesz mi już odpowiedzieć mój drogi. Wielka szkoda.
Kobieta wyraźnie zasmutniała, była wyraźnie przywiązana do tego stworzenia. Pomimo że stworzonko pojawiało się tylko czasem.
- W końcu ktoś tu dotarł, zaczynałem się już tu nudzić
Mężczyzna podniusł się z trumny na której beztrosko leżał.
- Witaj, Juher masz zaszczyt zostać zgładzony przeze mnie wspaniałą Madam Lesfir.
Mężczyzna próbował coś powiedzieć ale w tym momęcie jego ciało przeszyła wiązka światła spalając jego serce za wiór.
- No i po sprawie, szybko poszło. Prawda Probiuszu? No czas się zbierać...
W tym momęcie wyjście do komnaty zawaliło się.
- Same problemy, zdaje się że utkneliśmy w tym okropny miejscu...

CelalyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz