Perspektywa Shiro
Dzielnica Biedoty (zachód)Gdy tylko chłopak wbiegł do Dzielnicy Biedoty zauważył że coś jest nie tak, nigdzie nie widział płomieni mało tego wszystko było względnie dobrze. Ludzie poruszali się ulicą jakby nigdy nic. Jednak nikt nie zwracał na niego uwagi, do kogo by nie podszedł wszyscy albo udawali, że go nie widzą albo po prostu go olewali.
- Przeprasiam...
Shiro poczuł że ktoś pociągnął go za płaszcz. Gdy się odwrócił zobaczył małego chłopca ubranego w podziurawione rzeczy.
- Tak? - zapytał lekko zdezorientowany.
- Pan nie jest stąd, prawda?
Chłopak przytakną ale tak naprawdę pytanie chłopczyka wprawiło go w jeszcze większe osłupienie.
- Dlaczego ci wszyscy ludzie się tak zachowują?
Chłopczyk rozejrzał się do około a następnie machnął ręką dając znać żeby Shiro się schylił.
- To ona im to zrobił. - wyszeptał chłopiec, a z jego oczu zaczęły lecieć łzy.
- Ona?
- Ta Pani z płonącymi rękami... - przyszła tu i zaczęła wszystko spalać i zabijać. Ci ludzie... widziałem jak ich zabijał a mimo to oni dalej tu są...
- Jak udało ci się uciec?
- Rodzice... kazali mi się schować... a oni - chłopak zaczął zanosić się płaczem- oni...
- Ciii, już spokojnie, nie musisz mówić.
Shiro przytulił chłopak do klatki piersiowej.
- Cóż za piękna scena.
Chłopak podniósł głowę w górę, a jego oczą ukazała się dziewczyna w czarnych obcisłych spodniach i w czerwonej skórzanej kurtce, na jej barki spadały jej długie rude włosy a z jej ciemnych brązowych oczu biła namiętność.
- Flejmia... - Shiro stanął zastawiając chłopca ciałem.
- Oh znasz moje - dziewczyna uśmiechnęła się przekrętnie - Widzę że jednej wywłoce udało się uciec. Czas naprawić ten błąd.
- Nie pozwolę ci nic zrobić temu chłopcu. - chłopak odwrócił głowę w stronę dziecka - Posłuchaj mnie, biegnij prosto do bramy głównej w mieście i znajdź dziewczynę imieniem Ame ona ci pomoże, no już szybko.
Dziecko kiwnęło głową i zaczęło biec jak najszybciej tylko potrafił...Perspektywa Księcia Mikleo
Południoa cześć miasta- Mikleo? Ciebie się tu nie spodziewałam...
Dziewczyna w krótkich ciemno niebieskich włosach w długiej biało-niebieskiej szacie szła środkiem zalanej drogi.
- Perla, więc to jednak naprawde ty...
Chłopak wpadł w zakłopotanie, spodziewał się, że to może być właśnie ona, ale jednak do końca wierzył że te wszytskie dane są tylko zbiegiem okoliczności.
- Perla... proszę cię podaj się. Nie chce z tobą walczyć.
- Wybacz kotku ale obawiam się że nie mam wyboru. Nie mogę poddać się bez walki.
- Błagam cie...
Dziewczyna zacisła pięści a z jej oczu poleciało kilka łez.
- Wszyscy wiemy kto wygra ten pojedynek. Ale nie mogę się poddać.
Jedyne o co cie teraz poproszę to o wybaczenie za wszytsko...
- To nie musi się tak kończyć...
- Musi! - z oczu dziewczyny poleciał strumień łez - Zrozum albo ja albo ty. Stoimy po dwóch stronach barykady.
Po tych słowach dziewczyna wystawiła rękę dłoń składając w pistolet. Skierowała dłoń w stronę chłopaka a z końcóki palców wystrzeliła kropla wody niczym nabój pistoletu. Chłopak nawet nie starał się robić uniku dostając pociskiem prosto w ramię które zaczęło krwawić.
- Dlaczego... dlaczego się nie ruszyłeś?!
Dziewczyna zaczęła bardziej płakać. Chłopak milczał nie miał zamiaru się odezwać ani ruszać.
- Skoro ty tego nie zakończysz ja to zrobię...
Dziewczyna przystawiła rękę do głowy, gdy tylko miała wystrzelić jej rękę pociągną wody bicz który zmienił trajektolie lotu pocisku postrzelając dziewczynę w stopę.
- Wybacz - wyszeptał chłopak
Dziewczyna chciała coś powiedzieć ale w jednej chwili jej ciało odmowiło jej posłuszeństwa. Perla odrazu domyśliła się o co chodzi, znała wszytskie sztuki którymi władał Mikleo w tym zakazaną magię krwi. Zdala sobie sprawę że gdy tylko jej krew zmieszała się z wodą na ulicy na której stała nastąpił jej koniec.
- Wybacz... - wyszeptał ponownie chłopak opierając łzy i zaciskając pięść.
w tym momęcie dziewczyna poczuła że jej serce ustało. W ostatnich sekundach życia gdy odzyskała władze nad ciałem zdążyła się tylko delikatnie uśmiechnąć a następnie padła martwa na drogę. Chłopak padł przy jej ciele na kolana i zaczął cicho płakać.Perspektywa Lucy i Yuto
Północna cześć miasta- Desert!
Mężczyzna obrócił się w stronę głosu.
- Kogo moje widzą, to znowu ty. Myślałem że więcej nie będę musiał się z tobą urzerać, ale cóż obiecuje ci długą i bolesną śmierć...
- Lucy odsuń się to walka pomiędzy nim a mną.
Dziewczyna chciała zaprzeczyć ale wiedziała że to nic nie da, więc przytaknęła i wycofała się lekko w tył przygotowując się do rzucenia zaklęć leczniczych.
Nim Yuto zdążył co kolwiek zrobić w jego stronę leciała już wielka skała przed którą chłopak ledwo zrobił unik.
- Za szybko jak dla ciebie?
Mężczyzna zaczął się ironicznie śmiać. Jednak nie trwało to długo gdyż już po chwili oberwała potężnym atakiem prosto w brzuch.
- Ty mały szczylu, jak śmiesz...
Mężczyzna spojrzała na chłopak który był już w formie pół Anioła. Desert tupnął w ziemię a na chłopaka rzuciły się dwa wielkie ziemne smoki. W jednej chwili Yuto zmienił się w pełną anielską formę robiąc zwinne uniki od atakujących besti. Na twarzy Deserta pojawiała się coraz większą złość.
- Widzę że jednak cie trochę nie doceniłem, Poczuj moją symfonie.
Mężczyzna zaczął machać rękami w rytm muzyki która była słyszalna z niewiadomego miejsca. Z każdym jego ruchem ręki ciągną wielką kulę skały, ziemi, piachu prosto w chłopak. Jednak dzięki ogromnej zwinności Orfiela uniki nie sprawiały mu trudności, czuł jednak ogromny ból w nogach przy każdym ruchu. Czuł że dłużej tak nie da rady, musiał przejść do ofensywy.Perspektywa Madam Lesfir
Katakumby MessusKobieta siedziała na jednym z grobów machając nogami.
- Oh Probiuszu, jak myślisz ile będziemy tu siedzieć?
Stworzenie nie odezwało się co było oczywiste jednak powoli zaczęło robić się przeźroczyste i zanikać.
- Probiuszu? Proszę nie rób mi tego ja niechę znowu...
Lesfir nie zdążyła skończyć zdania a stworzenie znikło.
- ... Na jasną Terse nie będę tu siedzieć jak jakaś niedorzeczna dziewka. A ty - kobieta spojrzała na ciało wroga - spodziewałam się po tobie czegoś więcej. Miałeś doświadczyć mi rozrywki. Koniec tego.
Lesfir wystrzeliła z ręki promień niszcząc kamienie odgradzajace przejście. Jednak te po chwili wróciły na swoje miejsce jakby nic się nie stało.
- Myślisz że tak łatwo się mnie pozbędziesz?! Nie wyjdziesz stąd do póki żyje!
Mężczyzna wybuchła śmiechem.
- Jakie ty jesteś upierdliwy przed chwilą cie zabiłam. Ale cóż zrobię to jeszcze raz...
Kobieta strzeliła w mężczyznę podpalając go oślepiającym białym płomieniem.
- Co? To nie możliwe! Nie mogę umrzeć... NIE DRUGI RAZ!
Po mężczyźnie została tylko kupa prochu a kamienie wróciły do stanu w którym zostawiła je Madam Lesfir.
![](https://img.wattpad.com/cover/89764048-288-k732432.jpg)
CZYTASZ
Celalya
AdventureMłody chłopak podąża za swoim marzeniem aby zostać potężnym Łowcą jak jego zmarła matka. Po przekonaniu ojca a następnie zdaniu egzaminu nasz bohater powraca do domu wraz z nowo poznany przyjacielem, tam też zaczyna objawiać się "choroba" jego noweg...