Mężczyzna powoli odwrócił się w kierunku dziewczyny zdejmując z pleców zwój.
- W takim razie zginiesz jako pierwsza.
Mężczyzna gwałtownie podrzucił zwój do góry. Chwilę po rozwinięciu się zwój zniknął a w jego miejsce pojawiła się ludzkich rozmiarów drewniana lalka z mieczem w ręku. Gdy tylko marionetka wylądowała na ziemi z palców mężczyzny wystrzeliły swego rodzaju "sznurki" które po ptrzyczepiały się do ciała kukiełki.
- No to zacznijmy zabawę.
Mężczyzna ruszył palcami a marionetka ruszyła w stronę Lucy która w ostatnim momęcie zrobiła unik. Nie mineła chwila a marionetka znów była przy dziewczynie. Lucy oberwała z ogromną siłą i odrzucona prosto w drzewo. Dziewczyna ledwo zdarzyła się podnieść a już odczuła siłę kolejnego ataku który wyrzucił jąw powietrze. Kukiełka podskoczyła w górę i wykonała kolejny atak wybijając dziewczynę w glebę. Z ust Lucy wyleciał strumień krwi. Walka dopiero się zaczęła a ona już była mocno poraniona. Kukiełka wylądowała na ziemi tuż obok niej.
- Tylko na tyle cie stać dziewczyno? W tym tępie zdążę jeszcze dogonić tych twoich koleżków.
Mężczyzna znów poruszył rękoma, tym razem marionetka podniosła rękę w której trzymała miecz ociekający ciemno fiiletową substancją.
- Kończymy to!
Mężczyzna machnął ręką a miecz runą w kierunku ziemi. W ostatnim momęcie zatrzymał go korzeń który wystrzelił z ziemi.
- Masz racje kończymy to...
Wyszeptała Lucy kaszląc krwią. Nagle z drzew wystrzeliły grube i ostre pnącza które rozwaliły marionetkę. Dziewczyna podniosła się powoli z ziemi i spojrzała na mężczyznę, na jego twarzy widniał uśmiech. Dziewczyna była zaskoczona jego reakcją, spodziewała się raczej rozczarowania, smutku... jej czas refleksji nie trwał jednak zbyt długo gdyż z zadumy wyrwało ją przelatując tuż koło jej ucha ostrze.
- Zdziwiona? Myślałaś że jak rozwalisz moją marionetkę to będę bez bronny? Hahahaha byłaś w ogromny błędzie! Nadal mogę sterować jej częściami! A teraz umieraj!W tym samym czasie...
- Szefie ta dwójka jest już coraz bliżej.
- Przeklęte robaki. Nie mamy wyboru czas się nimi zająć. Zatrzymaj jednego a drugiego puść ja się nim zajmę.
- Tak jest!- Omen patrz tej jeden zaczął zwalniać.
- Pewnie chce nas zatrzymać, ja się nim zajmęa ty biegnij za tym trzecim.
Yuto tylko kiwną głową poczym zwinnym ruchem przeskoczył nad przeciwnikiem który stał już gotowy do walki.
- Zostawić przyjaciela na niechybną śmierć... nie mądrze. A zresztą jak szef z nim skończy to spotkanie się w za światach.
Po tych słowach mężczyzna wyciągną miecz z pochwy i ruszył prosto na chłopaka. Omen nie reagował stał w miejscu, nagle ostrze miecza przebiło go na wylot.
- Co do...
Ciało chłopaka zamieniło się w chmurę białego dymu.
- Zadarłeś z nie własciwą osobą, o nie właściwej porze. Poznaj potęgę gwiazd!
W ręce Omena pojawił się kostur wykonany z dziwnej odmiany żelaza.
- Moc Konstelacji: Tauros!
Kostur zamienił się w wielki miecz. A jego ciało pokryła dziwna aura
- Robi się interesująca.
Oboje ruszyli na siebie skarżą. Nastąpiło zderzenie, miecze uderzyły w siebie z taką siłą że aż poszły iskry.(Prespektywa Yuta)
- Myślałem że szybciej mnie dogonisz...
Mężczyzna spojrzała na lekko zdyszanego chłopaka.
- Nim zaczniemy pozwól że się przedstawię, nazywam się Gregos. A twoje imię to?
- Nie przyszłem ty rozmawiać...
- Wiem, lecz lubie znać imiona swoich ofiar.
- Powiem ci je jak już będziesz umierał...
- Pokazujesz pazurki co? Cóż szkoda że nie poznam twojego imienia. W takim razie urządze ci bez imienny pogrzeb.
Mężczyzna uderzył mocno nogą w ziemię. Po sekundzie z ziemi wystrzeliła kula która Gregos kopnął w stronę chłopaka. Yuto zrobił szybki unik.
- Magia Dusz: Piekielna moc!
W tym momęcie jedno chłopaka zrobiło się krwisto czerwone a skóra na połowie jego ciała stała się szara.
- Magia Dusz imponujące, ale to ci nie wystarczy.
Mężczyzna ponowił swój atak, tym razem kula była dwa razy większa. Yuto nie zrobił uniku, skoczył w kierunku kuli i rozwalił ją swoją pięścią.
- Magia Piekieł: Przeklęty Rój!
Z ręki chłopaka wyleciało mnóstwo much, które ruszyły prosto na mężczyznę osaczając go...(Perspektywa Lucy)
Dziewczyna nie miała już sił na dalszą walkę była zbyt mocno raniona, na szczęście udało jej się też porządnie zranić przeciwnika. Nagle Lucy poczuła lekkie ukucie w ramię. Była to mała igiełka pokryta jakimś płynem.
- Ta igła pokryta jest wysokiej klasy trucizną, normalnie zabił bym cie na miejscu, ale udało ci się mi za inponować dlatego pozwolę ci tu zdychać od trucizny. Żegnaj.
Mężczyzna odwrócił się i powolnym krokiem odchodził. Lucy dostrzegła jeden gest, gest który sprawił że części marionetki przestały się ruszać. Dziewczyna uznała że to jej jedyna szansa...
- Skoro mam tu umrzeć, to zabiorę cię ze sobą.
Dziewczyna ostatkiem sił uniosła rękę na wysokość przeciwnika.
- Drewniana Trumna!
- Co do cho...
Mężczyzna został owinięty przez grube pnącza, w tym momęcie Lucy zacisła dłoń a pnącza momentalnie zgniotły wszystkie organy i kości rywala. Gdy ręką dziewczyny opadła na ziemię runeły również zwłoki mężczyzny. Dziewczyna poczuła ogromny ból przeszywający jej ciało a następnie jak opuszcza ją cała energia... zemdlała.(Prespektywa Omena)
Odbijanie się mieczami trwało jeszcze trochę, poczym Omenowi udało zadać się płytką ranę na ręce mężczyzny, niestety w tym momęcie on też oberwała. Mężczyzna ranił go w nogę.
- Nawet będąc pod wpływem gwiazd zdołałem zranić go tylko raz?
- Co tam szepczesz?! - wykrzyczał mężczyzna trzymają się za ranę która pomimo że nie była głęboka strasznie krwawiła.
- Czas zmienić styl walki. Nie mam czasu się z nim bawić. Magia Gwiazd Blask! Magia Gwiazd Czarna Dziura!
W jednej chwili przeciwnika oślepiające białe światło, a zaraz potem pod jego stopami pojawiła się pustka, czerń mometalnie pochloneła mężczyznę, który nie zdążył nawet krzyknąć.Omen padł bezwładnie na ziemię. Ta technika kosztowała go ogromne ilości energii a na dodatek nie miał czasu jej prawidłowo złożyć co również odbiło się na jego ciele.
CZYTASZ
Celalya
AdventureMłody chłopak podąża za swoim marzeniem aby zostać potężnym Łowcą jak jego zmarła matka. Po przekonaniu ojca a następnie zdaniu egzaminu nasz bohater powraca do domu wraz z nowo poznany przyjacielem, tam też zaczyna objawiać się "choroba" jego noweg...