Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
***
Shailene
Oglądam spektakl z wielkim uśmiechem. Theo jest cudowny, to naprawdę świetny aktor. Może powinnam być zazdrosna o niektóre sceny, ale wiem, że to tylko gra. Taka praca...
Theo i Emily kłaniają się, po czym schodzą ze sceny. Siedzę w pierwszym rzędzie z rodzicami Theo i Jessicą. Kiedy spektakl się skończył, wstajemy z zamiarem wejścia za kulisy.
- Theo?! - Wołam, szukając go.
W końcu go znajdujemy. Stoi obok Emily i wygląda jakby był w szoku. Biedny, pewnie jeszcze nie do końca zszedł z niego stres.
- Theo, kochanie, byłeś wspaniały! - Mówię, przytulając go i całując w policzek. Na początku wydaje się jakiś sztywny, ale po chwili się rozluźnia i uśmiecha do mnie.
- Dziękuję, Shai - mówi, obejmując mnie.
Odwracam się do blondynki i uśmiecham się.
- Ty też byłaś świetna - stwierdzam i wyciągam do niej rękę. - Jestem Shailene.
- Emily - odpowiada z szerokim uśmiechem. - Theo dużo mi o tobie opowiadał.
Tak? Theo jest taki kochany... mam cudownego narzeczonego.
- Daj spokój, chodź z nami! - Uśmiecham się do niej.
Emily patrzy przez chwilę na Theo, po czym uśmiecha się delikatnie.
- No dobrze, przekonałaś mnie - zwraca się do mnie.
***
- Do kiedy będziecie grać w tej sztuce? - Pyta Jane, wyciągając swój organizer z kalendarzem.
- Do końca lutego - odpowiada Theo. - A co?
- Trzeba zacząć załatwiać wszelkie sprawy z waszym ślubem, skoro chcecie go wziąć w kwietniu - odpowiada Jessica. - Kościół, sala, trzeba wysłać zaproszenia...
- Och, bierzecie ślub - odzywa się Emily. - Nie wiedziałam, gratuluję - przez chwilę wpatruje się w Theo.
- Dziękujemy - odpowiadam i przytulam się do Theo. Obejmuje mnie ramieniem i całuje w policzek.
- Shai, wiem, że chciałaś coś małego i skromnego, ale może jednak pozwolisz nam trochę zaszaleć? - Pyta Jessica.
- Nie - wytykam jej język, a Jessica robi zrezygnowaną minę.
- Mamo, pomóż mi - Jessica zwraca się do Jane.
- Shailene, skarbie, ślub to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu... - zaczyna Jane.
- Theo - zwracam się do narzeczonego, żeby mnie poparł.
- Nasz ślub będzie taki jaki sobie wymarzy Shai - odpowiada i znów całuje mnie w policzek. - Zresztą ja też nie mam ochoty na wielką fetę.
- Ja się zgadzam z Jessicą i Jane - wtrąca się Emily. - Chciałabym wielki ślub, taki żeby goście na długo go zapamiętali.
- Ważne, że ja i Theo będziemy pamiętać ten dzień, to jest dla nas najważniejsze. Bo to będzie przecież nasz dzień - odpowiadam.
- Dokładnie, skarbie - dodaje Theo.
***
- Jestem wykończony - mówi Theo, kiedy wycieramy się ręcznikiem po wspólnym prysznicu.
- Byłeś naprawdę świetny - odpowiadam, przytulając się do niego. Moja twarz opiera się o wgłębienie w jego szyi, muskam ustami to miejsce. - Cieszę się, że już wkrótce będę żoną takiego wspaniałego aktora.
- Nie przesadzajmy, Shai - śmieje się Theo. Nagle chwyta mnie za pośladki i podnosi. Obejmuję go nogami w pasie i patrzę na niego z uśmiechem.
- I co teraz? - Pytam, przygryzając wargę.
- A teraz... zaniesiemy przyszłą panią Taptiklis na łóżko - mówi, niosąc mnie do sypialni. Rzuca mnie na łóżko i uśmiecha się triumfalnie.
- A dalej?
- A dalej... będziemy się kochać - kładzie się na mnie i zaczyna całować moją szyję.
- Myślałam, że jesteś wykończony - zauważam.
- Na seks zawsze znajdę trochę energii, kochanie - odpowiada i zamyka mi usta namiętnym pocałunkiem.