John grzęźnie w pubie z jeszcze jednym wymagającym opieki idiotą, kiedy przysiada się do niego Sherlock. Z darmowym piwem, więc są i jakieś plusy.
Pierwszy rok studiów, maj
Pub nie był tani, ale miał promocję na taki wyjątkowo ohydny rum, który Connor uwielbiał, a Connor miał urodziny. John wpatrywał się w szklaneczkę. Od tego zapachu łzawiły mu oczy.
- Gotowi? Trzy, cztery - zawołał Mike.
Wypili. Chryste, ależ to zabolało! Johnowi udało się przełknąć, ale i tak prysnął i skrzywił się w reakcji na ten paskudny smak.
- Boże, jakie niedobre - wymamrotał, przyglądając się szklance.
Paul chyba się z nim zgadzał, bo nagle zerwał się z miejsca i pobiegł do ubikacji.
- Szcze po jednym! - zdecydował niewyraźnie Connor. - Ale już - dodał i zakołysał się tak, jak stał.
- Kiedy się widzimy z dziewczynami? - spytał Mike, patrząc na zegarek, a drugą rękę opierając Connorowi na plecach, żeby nie wychylił się za daleko do tyłu.
- Kto je tam wie? Zrobienie tapety zajmuje Maggie całą wieczność. - Andy wzruszył ramionami.
- To twoja dziewczyna - mruknął John.
- No. I wiem, ile pracy wkłada w tę buzię. - Andy przewrócił oczami. - To potrwa jeszcze co najmniej godzinę.
John pokręcił głową i gestem zamówił piwo, i pieprzyć cenę.
- Jak ci się układa z tą dziewczyną? Anną?
Trudno mu się było nie uśmiechnąć.
- A dobrze.
Uprawiał seks. Regularny seks z dziewczyną o najpiękniejszym uśmiechu, jaki w życiu widział. Przypomniał sobie, że życie jest cudowne; piwo w każdym razie było dobre.
- Co to za Anna? - spytał Paul, który właśnie wrócił, i teraz podejrzanie ocierał sobie usta.
- Nowa laska Johna - odparł Andy.
- Trochę mu na jej punkcie odbiło! Boże, powiedzcie, że się nie zarumienił.
- Jest urocza - odpowiedział, trochę się wiercąc.
- Ooo - zadrwili sobie z niego. Tymczasem barman postawił przed Johnem piwo.
- Cicho tam. - John mu zapłacił i uśmiechnął się szeroko. - Głupole.
Paul znowu wybiegł.
-----------------------------------------
Wszyscy się zgodzili, że reszta już sobie pójdzie, i tylko John mężnie zaofiarował się, że zostanie i zaczeka, aż Paul wypełznie z toalet. Poza tym Anna została dzisiaj w domu, a John nie był pewny, jak działa chodzenie po klubach, kiedy człowiek ma dziewczynę. Zawsze było za głośno na cokolwiek poza tańczeniem, a jednej rzeczy był pewien: że nie będzie się torturował i tańczył publicznie, kiedy nie stara się zwrócić na siebie czyjejś uwagi. A jakie do cholery były inne możliwości? Ale samotne siedzenie w pubie też nie było zbyt ciekawe. Chociaż udało mu się zagrać w coś w rodzaju pchełek przy użyciu orzeszków i popielniczki. Kiedy dopił piwo, poszedł do łazienki i znalazł kabinę Paula.
- Paul?
- Cooo?
- Żyjesz?
- Mmm.
- Mam ci jakoś... pomoc? Proszę cię, powiedz „nie", powiedz „nie".
- Nie.
Bogu dzięki.
CZYTASZ
Stare, dobre czasy
FanfictionJohnlock osadzony za studenckich czasów Johna. AU w tym sensie, że tym razem to Sherlock jest o kilka lat starszy (i próbuje sobie znaleźć w Londynie coś, co go od razu nie znudzi po tym, jak przestało go interesować studiowanie i wyleciał ze studió...