Problem z Harry

76 11 2
                                    


Harry i kłopoty zawsze chodzą ze sobą w parze. Johna naprawdę nie powinno to już dziwić!

Drugi rok studiów, październik

Harry przyjechała do Londynu.

To już samo w sobie było denerwujące. Samo zdanie „Harry przyjechała do Londynu" wystarczyło, żeby zapoczątkować niekończące się kłopoty. Takie jak na przykład awantura między Johnem a jego nowym współlokatorem Kennym, który chyba uważał, że z faktu, że starsza siostra Johna jest lesbijką, wynika od razu, że przyprowadzi swoją „seksowną dziewczynę" i będzie się z nią biła na poduszki, uprawiała zapasy w błocie i tak dalej. Pierdolenie. A z samego faktu, że Harry była od niego starsza, nie wynikało jeszcze, że John nie przyłoży gościowi za to, że tak podle się do niej odnosi.

No ale jak najbardziej wynikało z tego, że Kenny „przypadkiem" wyrzuci do śmieci herbatę Johna. Palant. Mike i Paul zachowali się całkiem dobrze. Andy wyszczerzył się w uśmiechu w taki sposób, że John zmierzył go groźnym wzrokiem, i uśmiech szybko zniknął.

Potem oczywiście była kwestia samej rozmowy z Harry. Tej rozmowy telefonicznej, w czasie której właziła mu na głowę, żeby dopilnował, żeby w łazience było czysto (niemożliwe), i dopilnował, żeby miała świeżą pościel (absolutnie niezbędne, bo John doskonale wiedział, co Kenny z tą pościelą zrobił, łajdak jeden, kiedy on był wczoraj rano na wykładzie), i dopilnował, żeby w domu było coś nadającego się do jedzenia (na co John stwierdził, że to znaczy, że ona gotuje), i żeby wyszedł po nią przed stację metra o właściwej godzinie (niewykluczone, zależnie od tego, jak bardzo będzie mu się nudziło). Takie tam zwykłe rzeczy.

Poprosił kolegów o to co zwykle („żadnego gadania o życiu seksualnym mojej siostry, bo to moja siostra i niedobrze mi, jak pomyślę, że chodzi z kimś do łóżka"), udzielił im tego co zwykle ostrzeżenia („nie ścigajcie się z nią w piciu, bo pije jak ryba"), wspomniał, że są pewne zasady w kwestii przeklinania („proszę was, niczego po niej nie powtarzajcie, bo połowa tych odzywek jest w obcych językach i chamska – bo jej się wydaje, że to jest śmieszne") i jak zwykle powiedział sobie to i owo na uspokojenie („za trzy dni wyjedzie"), po czym wyszedł ją odebrać.

To samo spotkanie z nią zawsze szło źle. Znowu ufarbowała włosy. John tak jakby mniej więcej był pewny, że pamięta, jaki Harry ma naturalny kolor włosów, ale i tak wymamrotał na temat nowego koloru parę rzeczy, które wszystkie były niemal komplementami. Miała na sobie coś, co sprawiło, że popatrzył wściekle na niebo, bo to znaczyło, że jego współlokatorzy przypuszczalnie będą się jej przez cały wieczór gapić na biust, a Andy prędzej czy później poczuje taką potrzebę, żeby skomplementować jej cycki. Ale przed Johnem.

No fantastycznie.

--------------------------------------------------------------------------------

Problem Harry od zawsze polegał na tym, że nie potrafiła się oprzeć pokusie wpakowania się w kłopoty, i wszystko wskazywało na to, że już zawsze tak będzie. Nigdy nie dawała jej spokoju taka potrzeba, żeby narobić zamieszania albo niepotrzebnych emocji. Kiedy się nad tym zastanowił, to to było zrozumiałe; doświadczyła tylu nieszczęść, własnych i cudzych, że domyślał się, że wykształciła sobie taki mechanizm obronny, żeby znajdować w nich przyjemność – ale, kurde, ależ to utrudniało życie!

Co znaczyło, że nie minęło dziesięć minut od kiedy weszła do domu, a już znalazła Kenny'ego, po czym obraziła się potężnie o jego „seksualne insynuacje" i fakt, że Kenny jest „gigantyczny kutas".

Czasami John nienawidził życia.

--------------------------------------------------------------------------------

Stare, dobre czasyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz