Sherlock Johna zostawia.
To była jakaś głupota! Straszna głupota!
Czemu to powiedział?
Nie żeby nie chciał tego zrobić, chodziło raczej o to, że nie miał zamiaru robić z tego czegoś wielkiego, a tymczasem tak właśnie wyszło. Czy Sherlock się spodziewał, że John przyjdzie od razu do niego? Czy raczej miał zaczekać?
I na to mu przyszło: John Watson, jak się okazuje, piętnastoletnia panienka!
— Wszystko w porządku? — spytał Paul, pakując się w salonie, zbierając rzeczy do prania, które miał zamiar zawieźć matce w charakterze prezentu gwiazdkowego.
John pokiwał głową, obserwując go i próbując wyobrazić sobie minę matki, gdyby to on przywiózł do domu pranie. Byłaby to mina absolutnej grozy, w sumie to niemal zabawna.
— Myślę — odpowiedział.
— O tej wypasionej, eleganckiej imprezie? — zapytał Paul z uśmiechem. — Andy mówił, że ślicznie wyglądałeś, jak pomocnik kamerdynera!
John rzucił w niego koszulą.
— Palant!
Paul tylko puścił oko i spróbował upchnąć jeszcze koszulę w walizce.
— Jak tam było?
— No, elegancko — powiedział John, siadając wygodniej. — Naprawdę elegancko. Mieli dziwne żarcie. Człowiek by pomyślał, że jak ktoś ma tyle forsy, to zapłaci za obranie krewetki.
Paul uśmiechnął się do wnętrza walizki.
— Mogę... Mogę cię o coś spytać? Ale nie wolno ci się ze mnie nabijać, że podchodzę do tego jak baba.
Paul podniósł głowę.
— Dawaj. Póki pana dowcipnisia nie ma w domu!
— Powiedziałem Sherlockowi, że... No, wiesz. Dzisiaj. I dalej chcę, ale jaki jest na to... protokół?
Paul wlepił w niego wzrok.
— Protokół? — zapytał, chyba nie rozumiejąc, o co Johnowi chodzi.
— No, wiesz, mam iść do niego, poczekać na niego, w ogóle poruszać temat?
Paula tak jakby zamurowało. Zamknął walizkę.
— John — powiedział, chyba ostrożnie dobierając słowa. — Jest takie ryzyko, że wyjdę na jeszcze większą babę, ale jeśli sam tego wszystkiego nie wiesz, to czy powinieneś to w ogóle robić?
— To jest seks, nie wspólna hipoteka!
— To czemu po prostu od razu tam nie pójdziesz i tego nie załatwisz?
John zgarbił się, pokonany.
— Przecież uprawiałem już seks. I wiem, że świat nie stanie w miejscu ani się nie skończy, a życie się nie zmieni.
— Ale jest inaczej — powiedział cicho Paul — jak się jest ... zakochanym.
John zamknął oczy, wystukując palcami jakiś rytm na podłokietniku kanapy. W sumie to nie był pewny, czy ma ochotę tego słuchać.
— Nie zaprzeczasz — zauważył Paul, kiedy John się nie poruszył ani nic nie powiedział.
— Idę na spacer — oznajmił nagle John. — Kiedy znikasz?
CZYTASZ
Stare, dobre czasy
FanfictionJohnlock osadzony za studenckich czasów Johna. AU w tym sensie, że tym razem to Sherlock jest o kilka lat starszy (i próbuje sobie znaleźć w Londynie coś, co go od razu nie znudzi po tym, jak przestało go interesować studiowanie i wyleciał ze studió...