~5 miesięcy później~
Siedziałam w samolocie do przeszłości,byłam niesamowicie zdenerwowana w przeciwieństwie do mojej córki która wręcz nie mogła się doczekać lotu. Mała miała już sporo ponad 1,5 roku.
-Zobaczę dzidzi?
-Tak zobaczysz kochanie, ale teraz siadaj bo zaraz będziemy startować.
-Tak?
-Tak na pewno Saran przecież jedziemy do cioci, a dzidzi jest jej.
-To dobrze.
Po wyczerpującym kilkunastu godzinnym locie z córką na rękach i walizką podręczną wyszłam z samolotu.Na szczęście szybko dostałam mój wózek dla Saran i tam ją ułożyłam. Po kilkunastu minutach czekania odebrałam resztę walizek i razem z Kwonem który po nas przyjechał ruszyliśmy do ich mieszkania, tego samego w którym ja dawniej żyłam.
-Mirrr !!
-Jii.!!
Widok mojej przyjaciółki z ogromnym brzuchem, sprawił że łzy napłynęły mi do oczu. Nie widziałyśmy się tak długo, naprawdę tęskniłam .
-Nie rycz głupia.
Po wyściskaniu przyjaciółki, powoli wyciągnęłam śpiącą Saran z auta, zmiana czasu mam nadzieje nie wpłynie na nią tak jak na mnie. Byłam wyczerpana a nie bardzo miałam ochotę na sen. Zjadłam kolację z przyjaciółmi, po której nakarmiłam córę i znów ułożyłam ją do spania.
-Śpi.
Wzięłam szybki prysznic, w między czasie przyjaciółka przyrządziła mi ziółka które zostawiła przy moim łóżku. Wypiłam je , poczytałam książkę a później zmęczona zasnęłam.
Na drugi dzień ku mojemu zaskoczeniu Saran nie chciała zostawić Ji w spokoju więc zostałam wyrzucona w domu abym jak to ujęła przyjaciółka "zażyła życia", o 12 po południu, nie wiem gdzie ona ma mózg. Postanowiłam wykorzystać sytuacje i odwiedziłam moją ulubioną kawiarnię, pijąc kawę przypominałam sobie dawne czasy.
-Jung Mi Ra ?
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Fei jedną z moich dawnych znajomych, poznałyśmy się na wycieczce na Jeju a później często widywałyśmy się przy różnych okazjach. Uściskałam dziewczynę.
-Jak ja Cię dawno nie widziałam, gdzie zniknęłaś?
-Przeprowadziłam się do rodziców do Ameryki, spontaniczna decyzja.
(...)
- Tak w ogóle, na ile przyjechałaś?
-Jeszcze nie jestem pewna, na razie do porodu Ji, później zobaczymy.
-Jutro widzimy się z ekipą na kolacji powinnaś do nas dołączyć, jestem pewna że wszyscy by się ucieszyli, po za tym Ji i Kwon na pewno też przyjdą.
-Zobaczymy, jak mała zniesie zmianę czasu, ale dziękuje za zaproszenie.
Porozmawiałam z dziewczyną jeszcze kilka minut i wróciłam do domu. Na obiad wszystko było już gotowe, pomogłam rozłożyć przy stole i wszyscy razem zjedliśmy. Przez dwa dni nie robiłam nic oprócz plotkowania z Ji, i opiekowania się córą.
-Idziesz dzisiaj z nami na tą kolacje ?
-Odpuszczę raczej,
-To nie było pytanie, łazienka wolna, mała śpi idź się ogarnij.
Zostałam wręcz zmuszona, wzięłam długi relaksujący prysznic , wysuszyłam i wyprostowałam włosy oraz zrobiłam lekki makijaż.
-Ji co zakładasz ? W ogóle gdzie idziemy ?
-Tam gdzie zawsze, nikt się nie stroi ubierz się wygodnie.Ja ubieram dresy.
Tak też uczyniłam, biała koszulka, jeansy i ulubione sportowe buty. Kiedy mała się obudziła ubrałam jej jeansy, białą bluzę i nowe sportowe buciki od cioci Ji. Jadąc do restauracji byłam bardzo zdenerwowana, nie byłam pewna kogo tam spotkam i martwiło mnie myśl że nie będę miała się jak wytłumaczyć z nagłego zniknięcia.Weszliśmy do naszej sali, wszystkie oczy zwróciły się na nas. Nagle 20 głosów jednocześnie wypowiedziało moje imię. Oho zaczęło się -pomyślałam. Jednak nikt o nic nie pytał, wszyscy ściskali mnie serdecznie i witali się z moją córką. Przez to całe zamieszanie, dopiero jak usiadłam zauważyłam że wszyscy członkowie Big Bang siedzą przy stole, żaden z nich nawet na mnie nie spojrzał,dziwnie uczucie ale cóż zasłużyłam.Po zjedzeniu kolacji mała zaczęła być markotna.
-Wybaczcie, jest późno to już jej czas na spanie.
Wzięłam małą i zaczęłam ją tulić do snu, byłam trochę bezradna bo wszyscy już zdążyli wypić o jedną lampkę wina za dużo. Jia z kolei żywo dyskutowała o czymś z grupką chłopaków. Ta to ma temperament. Lekko zdezorientowana wyszłam z pomieszczenia w poszukiwaniu jakiegoś cichego miejsca, po drodze poprosiłam kelnerkę o przegotowaną wodę aby zrobić Saran butelkę. Kiedy miałam zamiar usiąść na schodach w przejściu dla personelu, ktoś złapał mnie za ramie.
-Mir, zwariowałaś, przeziębicie się, mam auto na parkingu Z tyłu chodź uśpij ją tam.
Popatrzyłam na mężczyznę z przerażeniem w oczach. Gdragon stał przede mną ze zmartwionym wyrazem twarzy, jego szczera troska poruszyła mnie tak bardzo że bez słowa podążyłam za nim do jego auta.
Usiadłam z tyłu chłopak podał mi mały kocyk.
-Przykryj ją, jest już późna godzina nie jest ciepło.
-Dziękuje.
Było dziwnie, nawet bardzo, śpiewałam jedną z koreańskich kołysanek, kątem oka widziałam że mężczyzna siedzący na siedzeniu z przodu się mi przygląda.
-Stało się coś?
-Nie, po prostu to moja ulubiona kołysanka jak byłem dzieckiem. Wiem że pewnie czujesz się dziwnie ale jeśli chcesz mogę odwieść was do mieszkania.
-Nie naprawdę uśpię ją, może Ji w końcu odbierze telefon to zabierzemy się z nimi.
-Nie sądzę żeby im się śpieszyło, zresztą Ji dawno nie wychodziła z domu daj jej trochę się zabawić.
-Ona jest w 8 miesiącu ciąży.
-Zabawić na tyle na ile może kobieta w 8 miesiącu ciąży.
Zaśmialiśmy się cicho, naprawdę za nim tęskniłam i szczerze mówiąc miałam ochotę go mocno przytulić.
-To co jedziemy !
Zanim zdążyłam zaprotestować, Jongi wyjechał z parkingu. Prowadząc co raz uśmiechnięty patrzył w lusterku spoglądając na nas. Udawałam ze tego nie widzę ale jego zachowanie było naprawdę urocze.Jednak w pewnym momencie jego wyraz twarzy się zmienił, był zły nawet przeklął kilka razy pod nosem.
-Coś się stało ?
-Ktoś nas śledzi, nie jestem pewien czy fani czy fotoreporterzy w każdym bądź razie chwilowo nie mogę was odstawić do domu.
-Powinnam się schować ?
-Nie spokojnie, auto ma przyciemniane szyby. Kurwa a już myślałem że jest czysto, naprawdę przepraszam.
-Nic się nie stało, to nie twoja wina,zresztą nic mi nie zrobią wysadź nas w jakimś mało widocznym miejscu, dam sobie radę.
-Oszalałaś chyba, nie zostawię was ,zresztą to nie to samo co kilka lat temu, teraz jak chcą kogoś zniszczyć to to robią.
-To co zrobimy geniuszu ? Wieczności jeździć nie będziemy.
-Jadę do mojego domu, wjadę do podziemnego parkingu, tam nikt nie ma wstępu. Poczekamy aż odjadą, albo Jia was odbierze.
-
CZYTASZ
Ona
FanfictionJego życie od zawsze było szalone, od dziecka bardzo ciężko pracował aby osiągnąć sukces. Nie wiedzieć czemu kiedy sukces ten osiągnął poczuł pustkę. Zaczął widzieć w jakim ograniczonym świecie żyje. To co dotychczas sprawiało mu radość teraz było m...