26.

453 25 0
                                    

Noc minęła dosyć ciekawie, razem z małą spałyśmy w sypialni szczelnie zamknięte i odizolowane od Gd. Wiedziałam że przesadzam i to konkretnie ale szczerze mówiąc miałam to gdzieś. Chłopak nie był z tego faktu zbyt zadowolony ale zupełnie nie rozumiem czego ode mnie  oczekiwał. Nie miałam zamiaru rzucić się mu w ramiona tylko dlatego że dowiedział się o Saran. Mimo tego wszystkiego wyspałam się jak nigdy, mała obudziła się w nocy tylko raz więc ułatwiła mi sprawę. Wstałam kilka minut po 7, Saran jeszcze spała więc tak jak wczoraj obłożyłam ją poduszkami aby nie spadła na ziemie i wyszłam po cichu z pokoju. Mężczyzna także spał bo dało słyszeć się jego chrapanie. Po porannej toalecie, postanowiłam zrobić śniadanie. Lodówka była pełna więc miałam wszystkie potrzebne składniki. Po kilku minutach chrapanie ustało.

-Co gotujesz ?-poczułam ciepły oddech Jongiego na szyi. Podskoczyłam lekko zaskoczona bliskością mężczyzny. Delikatnie odsunęłam go od siebie i wciąż na niego nie patrząc odpowiedziałam.

-Aktualnie ryż, wyspałeś się?

-Tak, a wy ? Gdzie mała?

-Śpi jeszcze ale nie wydaje mi się że to jeszcze długo potrwa. Po za tym dzwoniłam już do Ji, przyjadą po nas za 2 godziny.

-Już?

-Już? Chyba dopiero, nas w ogóle nie powinno tu teraz być.

-Znów zaczynasz, potrzebujesz pomocy?

-Nakryj stół.

Mała nadzwyczaj dobrze spała, przebudziła się co prawda koło 8 ale po zjedzeniu kaszki znów zasnęła.

-Śpioch po mamusi.

-Nieprawda.

-Nie pamiętasz jak przychodziłaś do nas do dormu i jedyną rzeczą jaką robiłaś był sen, Serio czasami miałem wrażenie że odwiedzasz mnie tylko po to żeby się wyspać na moim łóżku.

-Przyznaje wygodne było.

Zaśmialiśmy się obydwoje przypominając sobie jak chłopak wynosił mnie w pół śpiącą z pokoju i zamykał go żebym nie mogła tam wrócić spać.

Jongi stanął na przeciwko mnie patrząc mi w oczy, zamilkliśmy, zaczęło się robić gorąco, samo jego spojrzenie sprawiało że miałam ochotę się na niego rzucić. Podszedł bliżej obejmując mnie w tali i lekko popychając do tyłu, aż poczułam za sobą blat kuchennych szafek. Przymknęłam oczy wzdychając cicho.

-Jongi proszę.

Pocałował mnie zanim zdążyłam zaprotestować, poczułam  jak stado motyli szaleje w moim brzuchu. Wiedziałam że jestem na przegranej pozycji,moje ciało nie słuchało mojego mózgu który także zaczynał wariować. Oddałam pocałunek, chłopak podniósł mnie tak że usiadłam na blacie, stał opleciony moimi nogami całując moją szyje i zostawiając na niej ślady. Ściągnął moje ubrania i swoje, myślałam tylko o tych latach kiedy nie mogłam być blisko niego i jak bardzo za nim tęskniłam.

Leżeliśmy przykryci kocem w salonie, byłam przytulona do torsu mężczyzny nie mając odwagi na niego spojrzeć.

-Kocham Cię-wyszeptał mi do ucha, a z moich oczu popłynęła pojedyncza łza. To co zrobiliśmy było złe i nigdy nie powinno się wydarzyć, mimo że pragnęłam tego wiedziałam że jeszcze bardziej komplikuje sobie życie. Ciszę przerwał płacz małej, szybko wstałam ,ubrałam się i przyniosłam Saran.Niedługo miała przyjechać po nas Ji więc zostawiłam ją bawiącą się z Dragonem a sama zaczęłam zbierać wszystkie swoje rzeczy, przy okazji jeszcze umyłam naczynia po śniadaniu. 

-Ji dzwoniła nie wie jak ma się dostać na podziemny parking.

-Zadzwonię do nich to im wszystko wyjaśnię.

Kiedy Jongi zajęty był rozmową, zaczęłam ubierać małą, nie bardzo  była z tego powodu zadowolona bo akurat się rozbawiła.

-Kochanie nie płacz no proszę mała,musimy jechać do cioci.

-Ale ja nie chce.

-Chodź do mamusi,przytul się myszko coś Ci powiem, wiem że się bawiłaś z Dragonem fajnie ale musimy jechać.

-Gagon jest fajny.

Zaśmiałam się cicho słysząc jej wymowę, dokończyłam ją ubierać po czym sama założyłam kurtkę i buty i czekałam na telefon że już możemy schodzić.Po kilku sekundach z przedpokoju wyszedł Jongi.

-Gagon mamy już wychodzić ?

-Gagon ?

-Twoja córka to wymyśliła.

Podszedł do nas i pocałował w czoło małą a mnie w usta.

-Możecie już iść.

Zszokowana nagłym zachowaniem chłopaka z małą na ramieniu wyszłam z mieszkania, przed drzwiami stał już mąż Ji który wziął  torebkę z rzeczami małej i razem zjechaliśmy do auta windą. Zaraz po wejściu do auta poczułam wzrok przyjaciółki.

-Co to w ogóle było Mira?

-Błagam nie pytaj, wcale nie miałam takiego obrotu sprawy w planach.

-No nie wątpię bo to by już całkiem dziwne było. Musisz mi wszystko opowiedzieć.

-Nie ma o czym.

-Mira.!

-Jia!

-Przyjaźnimy się czy nie ?

-Ohh błagam nie zaczynaj.Porozmawiamy w domu. Jakie macie teraz plany ?

-Myślałam że mogłybyśmy pojechać do centrum handlowego na małe zakupy.

-Cudowny pomysł, kilka rzeczy mi brakuje więc jestem za.

...................................



OnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz