GDragon
"To wszystko zaczęło się dnia kiedy po nagraniu jednego z popularnych programów rozrywkowych wyszliśmy przed budynek stacji. Było bardzo głośno, ze wszystkich stron otoczeni byliśmy ludźmi. Mimo tłumu poczułem się samotny a jednocześnie przytłoczony. Nigdy jeszcze nie poczułem na raz tak sprzecznych odczuć. Byłem zaskoczony, zazwyczaj duża ilość fanów nie robiła na mnie najmniejszego wrażenia gdyż na co dzień byłem do niej przyzwyczajony. Wtedy było inaczej,coś we mnie pękło,jakaś cząstka mnie uszła w zapomnienie. Przez następny tydzień chodziłem jak struty, autentycznie czułem się chory ale nie fizycznie lecz psychicznie co miało objawy zupełnie podobne do tej zwyczajnej choroby. Myślałem że po pewnym czasie mi przejdzie, jednak jedyne co się zmieniło to brak zewnętrznych objawów. Jednak ja w środku wciąż byłem tak samo rozerwany jak tego dnia. Aktualnie minęło już 7 miesięcy, działam instynktownie, jak robot. Wszystko to co zostałem nauczony w czasach trainee wykorzystuje teraz . Czuje się z tym fatalnie, w pewnym stopniu oszukuje fanów i samego siebie, żyje czyimiś zachciankami, wykonuje polecenia. Żyje bo muszę. "
Dzień moich 24 urodzin zbliżał się nie ubłaganie, w dormie dało się wyczuć konspiracje, wiedziałem że chłopaki nie odpuszczą i moja impreza urodzinowa z moją czy bez zgody się odbędzie. Po kilku miesiącach ciężkiej pracy Hyung zdecydował się nam dać dwa miesiące przerwy a moje urodziny miały rozpocząć nasz czas odpoczynku. W dniu moich urodzin, Dae zaproponował mi wyjście na kręgle, wiedziałem że jest to podejrzane gdyż ten facet nienawidzi kręgli ale cóż naprawdę kocham ich jak braci i wiem ile przygotowywali tą niespodziankę. Czas spędzony w kręgielni upłynął bardzo szybko, razem z ekipą bawiliśmy się niespodziewanie dobrze i nawet nasz wielki przeciwnik kręgli był zadowolony. Kiedy podjechaliśmy pod dorm, wszystkie światła były pogaszone, naprawdę niepodejrzane. Po wejściu do środka zaatakowała mnie fala -miliona chyba osób przekrzykujących się w składaniu mi życzeń. Byłem niesamowicie wdzięczny jednak nie do końca czułem klimat imprezy. Wypiłem kilka kolejek soju, zgarnąłem 4 butelki piwa i zaszyłem się w swoim pokoju. Kiedy po 2 godzinach nikt nie zauważył że mnie nie ma , przebrany już w zwykłe czarne spodnie i szarą bluzę z kapturem, założyłem czarną czapeczkę na głowę schowałem do kieszeni telefon trochę gotówki a w ręce wziąłem siateczkę z piwem, wyszedłem bocznym wyjściem. Kiedy już dostałem się na wewnętrzną uliczkę, rozluźniłem się trochę i powolnym krokiem zmierzałem do mojego ulubionego miejsca nad rzeką.
Jestem właśnie w miejscu które od zawsze kojarzy mi się z moją rodziną, często kiedy jeszcze byłem mały i dane mi było zobaczyć się na dłużej z moją rodzinką przychodziliśmy tutaj. Miejsce idealnie schowane przed światem, odwiedzane przez tylko kilka osób. Właśnie obok mnie przeszedł starszy pan, stały bywalec tego miejsca, ukłoniłem się mu nisko bo darzyłem go ogromnym szacunkiem mimo że nie znalem go za dobrze. Kilka zakochanych par krąży wokół , słychać przyjemny szum wody i kilku drzew. Jedyne co mi teraz przeszkadza to uporczywe szczekanie jakiegoś niewytresowanego psa, naprawdę chciałbym się skupić ale jest to po prostu nie możliwe. Podnosząc głowę ,wciąż mam zamknięte oczy, jestem zły i nie chce niepotrzebnie zaczynać dyskusji. Otwieram oczy a przede mną stoi jakaś kobieta, zdecydowanie nie Koreanka, jej mały szczeniak zgryza właśnie kawałek mojej bluzy na której leżałem. Patrzę jej w oczy ,są naprawdę piękne , takie uśmiechnięte i witające a jednocześnie przerażone. Po kilku sekundach potrząsa głową, piszczy z trwogą i odrywa swojego psa od moich rzeczy. Jestem dziwnie zaintrygowany tą kobietą. Już nawet szczekanie mi nie przeszkadza, widzę jej niepewny i przepraszający wyraz twarzy. Kłania się mi, mówi ciche "przepraszam" -a ja stoję jak wryty.
Dopiero kiedy kobieta prawdopodobnie z powodu braku mojej reakcji odwraca się i zaczyna odchodzić proponuje jej piwo. Tak po prostu zostało mi dwa więc akurat idealnie, szczerze mówiąc sam jestem zaskoczony moją propozycją. Jednak wpadam w większe osłupienie kiedy patrzy się na mnie podejrzanie po czym kiwa głową z uśmiechem.
-Jung Mi Ra ale możesz nazywać mnie Mira,miło mi.
-Kwon Ji-yong ,miło mi,czyli jednak po piwie
-Tak mam zły dzień nie myśl że zawsze pije piwo z nieznajomymi w parku.
-Czyli to mój szczęśliwy dzień.
-Czy ja właśnie nie powiedziałam Ci że mój nie jest najszczęśliwszy.
-Jeszcze nie mam wpływu na twój dzień, z mojego punktu widzenia jest całkiem w porządku.
-ohmmmm
.......................................................................................................love ya................
Dzisiejszy rozdział troszkę ciężki bo mało interakcji bohaterów ale obiecuje że się to zmieni.
CZYTASZ
Ona
FanfictionJego życie od zawsze było szalone, od dziecka bardzo ciężko pracował aby osiągnąć sukces. Nie wiedzieć czemu kiedy sukces ten osiągnął poczuł pustkę. Zaczął widzieć w jakim ograniczonym świecie żyje. To co dotychczas sprawiało mu radość teraz było m...