Przez kolejny tydzień jak ognia unikałam kontaktu z Dragonem, wiedziałam że zachowuje się jak 5 a nie prawie 25 latka ale cóż, nigdy nie twierdziłam że jestem dojrzała. Z racji tego że Ji spędzała większość dnia w domu, przez cały ten czas zabijała mnie wzrokiem i była na mnie śmiertelnie obrażona.
-Ji rozwiesić już pranie ?
-No nie wiem, jesteś mądrzejsza sama zdecyduj.
-Matko kochana ja oszaleje z Tobą, ty go nastawiłaś nie znam się na tej twojej nowej pralce więc nie wiem czy jest już wyprane.
-Jesteś samowystarczalna przecież powinnaś dać sobie radę.
I właśnie na takim poziomie prowadzone były nasze konwersacje. Miałam tego serdecznie dość bo nie potrzebowałam ciotki dobra rada tylko rozumiejącej przyjaciółki.Wiedziałam że jest w ciąży, hormony i te sprawy ale serio ileż można.
-Ji usiądziesz na chwilę w salonie?
-A mogę ?
-Do jasnej cholery to twój salon. Siadaj. Powiedz mi o co konkretnie Ci chodzi ?
-Mi ? O nic , przecież moje zdanie się nie liczy.
-Ughhhh, błagam Cię, kocham Cię jak rodzoną siostrę i mam do Ciebie ogromny szacunek ale jak Boga kocham łeb Ci zaraz ukręcę.
-Czy pomyślałaś kiedykolwiek o swojej córce?
-No jasne, cały czas.
-Ale to jak się zachowujesz tego nie pokazuje, jesteś samolubna i serio jak jestem po twojej stronie tak teraz szkoda mi GD.
-Więc co mam zrobić? Ji nie widziałam go dwa lata, myślisz że nagle się na niego rzucę i będziemy szczęśliwie żyć?
-Śmieszna jesteś. Po pierwsze to ty go zostawiłaś i błagam to była tylko i wyłącznie twoja decyzja, po drugie nie powiedziałaś mu że ma córkę a później masz do niego wielkie pretensje, po trzecie już się z nim przespałaś jakoś nie widzę tego twojego wielkiego oporu przed nim.
-Dobrze wiesz że ta sytuacja nie jest taka łatwa.
-Owszem nie jest, ale ty nawet nie próbujesz sobie jej ułatwić. Myślisz że ukrywanie się przed nim coś Ci da ? Może tylko tyle że Cie znienawidzi i odbierze małą bo przez to wszystko będzie miał sporo argumentów do tego. Po za tym ty go kochasz więc dlaczego nie spróbujesz,teraz ty się o niego postaraj.
I wyszła do swojego pokoju, wiedziałam że ma racje i tym razem to ja powinnam coś wymyślić żeby naprawić swoje życie. Postanowiłam do niego napisać.
"Masz czas?"
"Mira tyle razy próbowałem się z Tobą skontaktować, co jest ?"
"Dałbyś radę przyjść za jakieś dwie godziny do naszego miejsca chce pogadać"
"Dam radę ale dopiero koło północy, jestem w studiu"
"To o północy, miłej pracy"
"Do zobaczenia "
Spokojnie wykąpałam małą,dałam jej jeść i położyłam spać. Sama ubrałam ciepłe dresy i czapkę z daszkiem. Stanęłam w drzwiach do pokoju Ji.
-Wychodzę ,mała śpi , jest w łóżeczku więc teoretycznie nie powinno być problemów ale jednak,byłabym wdzięczna jakbyś do niej zerknęła.
-Jasne Mir, i przepraszam że byłam taka nieznośna ale serio chce dla Ciebie jak najlepiej.
-Wiem ziomekk, spokojnie to nie mi szaleją hormony,kocham Cię i dziękuje za moralniaka. Nie wrócę późno.
-Jest przed północą,ja się czasami zastanawiam co u Ciebie późno znaczy.
-Kocham.
-Ja Ciebie też, bądź grzeczna.
-Ta mamo.
Do parku przeszłam spacerkiem, byłam tam równo o umówionej godzinie. Ze zdziwieniem zauważyłam starszego mężczyznę którego zwykłam dawniej widywać.
-Dobry Wieczór.
-Dobry wieczór dziecko, dawno was tu nie widziałem. Kawaler już czeka.
Popatrzyłam na polanę, na trawie siedział zakapturzony Gd. Podeszłam i usiadłam koło niego.
-Cześć.
-Cześć.
Minuta ciszy, czułam że obydwoje do końca nie wiemy od czego zacząć. Postanowiłam zdobyć się na odwagę.
-Boję się Jongi. Ta cała sytuacja jest dla mnie tak absurdalna że nie potrafię sobie z nią poradzić. Chciałam o Tobie zapomnieć i żyć, ale kiedy znów się spotkaliśmy poczułam że żyję tylko koło Ciebie. Dużo czasu minęło, jesteś jedną z największych gwiazd tu, to nie są przelewki. Nie chce nic zniszczyć.
-Ja też Mir, poniekąd Cię rozumiem chociaż pewnych rzeczy wciąż nie rozwiązałem. Powinniśmy ustalić wspólny plan działania i porozmawiać ale tak przy dwóch butelkach wina bo na trzeźwo chyba tego nie zniosę. Bardzo cierpiałem i nie mówię tego aby Ci dopiec tylko aby pokazać jak bardzo Cię kocham, was Kocham. Chcesz ze mną być ? Tak szczerze ze mną jako osobą nie myśl o niczym innym.
-Tak, ale to nie jest takie łatwe,nie chce żebyś dla mnie cokolwiek poświęcał, nie możesz.
-Dobrze czyli ustaliliśmy już że oboje chcemy być razem i tworzyć rodzinę dla naszej córki, więc resztą spraw zajmiemy się później. Po pierwsze proponuje żebyś przeprowadziła się do mojego mieszkania, w tym budynku mieszkają tylko ludzie z Yg więc nikt nie będzie na nas zwracać uwagę a przynajmniej zaczniemy w miarę normalnie żyć. Po drugie jutro mam wolne, musisz mi dużo rzeczy wyjaśnić bo nie dają mi spokoju.Po trzecie...
-Stop, nie uważasz że trochę zbyt wybiegasz w przyszłość ? Możemy trochę zwolnić? Mam propozycje, do porodu Ji zostaniemy u niej w tym czasie bardzo bym chciała abyśmy nie wiem jak to ująć..ale..
-Zaczęli randkować.
-Dokładnie, nie chciałam zabrzmieć dziecinnie. Jak w miarę normalna para, bo jak na razie popadamy z skrajności w skrajność.
-Zgoda. A teraz przytul się bo się stęskniłem.
I tak o to przytuleni siedzieliśmy w miejscu gdzie nasza przygoda się rozpoczęła. Już wtedy w głębi serca wiedziałam że ten mężczyzna jest mi pisany, teraz musiałam o nas zawalczyć.
Odwróciłam lekko głowę aby przyjrzeć się jego twarzy.
-Na co tak patrzysz ?
-Postarzałeś się oppa.
Zwrócił wzrok w moją stronę i popatrzył w oczy z szerokim uśmiechem na ustach.
-A ty jesteś piękna jak zawsze.
I pocałował mnie tak jak kiedyś to robił, z miłością i pasją naprawdę tego potrzebowałam.

CZYTASZ
Ona
FanfictionJego życie od zawsze było szalone, od dziecka bardzo ciężko pracował aby osiągnąć sukces. Nie wiedzieć czemu kiedy sukces ten osiągnął poczuł pustkę. Zaczął widzieć w jakim ograniczonym świecie żyje. To co dotychczas sprawiało mu radość teraz było m...