Przez wiele kłótni, dużo pobitych talerzy i rozwalone okno... Skończyło się na "eme dułe like fake" i wypadło na czerwonego.Z czerwonym mam dzielić pokój, łazienkę i niestety, ale... Łóżko.
- Tu będziesz miała ćwiczenia z tym blondynem. - chłopak, o którym przed chwilą mówiłam wskazał palcem na blondi, który gadał z resztą tej bandy idiotów.
- Moglibyście zdradzić mi swoje imienia, a nie pieprzyć o blondynach, czy... to ten albo tamten. - powiedziałam trochę poddenerwowana i znudzona ich zachowaniem.
- Chcesz poznać nasze tajne pseudonimy? - powiedział chichocząc.
- Ksywy to ja już wam dawno wymyśliłam. - wszyscy popatrzyli na mnie wyczekując dalszego ciągu mojej wypowiedzi. - Blondi. - wskazałam na blondyna, który na tą nazwę przewrócił oczami. - Śmieszek. - wskazałam na uśmiechniętego chłopaka. No widzicie, pasuje mu. - Czerwony. - wskazałam na chłopaka, z którym rozmawiałam. - i azjata.
Trójka z nich roześmiała się gdy usłyszeli pseudonim skośnookiego, a chłopak, którego tak nazwałam trochę się zrobił czerwony. Chyba ze złości.
Popatrzyłam na nich nie wiedząc o co chodzi.
- To nie jest zjata, to Australijczyk. - śmiał się blondyn.
- Ale wygląda. - wzruszyłam ramionami.
Na serio tak wygląda. Ma skośne oczy i i... Taką twarz... No wiecie o co mi chodzi.
- My się chyba nie polubimy. - powiedział azjata mrużąc oczy i pokazując palcem raz na mnie, raz na niego.
- Twój wybór. - przewróciłam oczami.
- To tak, strzelać będziesz ze mną. - kontynuował czerwony. - Przeszkody masz z azjatą. - zachichotał, a azjata próbował go zabić wzrokiem. - A ze śmieszkiem coś całkowicie innego.
- A mianowicie? - spytałam skanując ich wzrokiem.
- Dowiesz się jutro. - powiedział trochę nie miłym głosem blondi.
Go chyba najmniej z całej tej bandy toleruję. Wydaje się taki... Jak chłopacy z gimnajum. Zaczepiają Cię, wyzywają. On chyba do takiego typu facetów należy.
- Na razie idziemy spać. - powiedział czerwony i dotknął mojego ramienia aby pewnie mnie pokierować do pokoju, ale wyrwałam się.
- Powiedziałam, że macie mnie nie dotykać. - mówiłam idąc za nim.
- Uważaj, bo jak Cię dotknie to pozbawi Cię ręki. - prychnął blondi ruszając rękami jakby był duchem, a ja popatrzyłam na niego z takim: Jesteś idiotą.
Są ode mnie o wiele wyźsi, przystojniejsi i bardziej ogarnięci w tych sprawach (chodzi o gang), ale założę się, że nie wrednijsi i wygadani jak ja.
- Uważaj na słówka, bo ja mogę pozbawić Cię czegoś więcej niż tylko ręki. - warknęłam pokazując palcem w dół aby na 100% wiedział o co mi chodzi.
- Taki skrzat jak ty to może mnie najwyżej całować po stopach. - prychnął.
Widzieliście kiedyś taką obojętną, pewną siebie i wredną osobę?
Właśnie stoi przede mną.
Rozszarpać.
Spuścić psy.
Utopić.
- Jak...- zaczęłam, a czerwony złapał mnie za ramię i wepchał do pokoju.
Pokój był szaro-czerwony. Mieściły się tu czarne, młodzieżowe meble, lampa w rogu pokoju, dwie szafki nocne i duże, fajne łóżko.
- To nasz pokój. - na słowo "nasz pokój" mam ochotę komuś wpierdolić, ale pomińmy ten temat.
- Nie skończyłam z nim. - powiedziałam wkurzona i patrzyłam na niego z wyrutem wskazując na drzwi, za którymi niedawno byliśmy.
- Ochłoń. On taki jest. Taki typ. - wzruszył ramionami uspokajając mnie i stanął obok biurka.
Wyłożył broń na meble, a ja tylko patrzyłam ile tego jest.
Pistolet, drugi pistolet, ze 3 granaty i coś podobnego do granatu. Z butów wyciągnął noże.- Schowaj to. - powiedziałam szybko. Zrobi mi coś jeszcze.
- Spokojnie. - chyba zobaczył moją przestraszoną minę.
Zaczął chować broń do szuflady, a ja ruszyłam w stronę łóżka. Rzuciłam się na nie i przeciągnęłam. Jest boskie. Takie miękkie, duże i miękkie....
- Chyba polubię spanie na tym łóżku. - uśmiechnęłam się rozciągając na całym łóżku.
- A ja? - spytał obracając się. Oparł się tyłkiem o biurko i patrzył na mnie.
- Ciebie jeszcze jakoś na nim zniosę. - na te słowa zaczął się śmiać.
- Skoro dopiero jutro dostaniesz ciuchy, jakieś kosmetyki i to co baby potrzebują to chcesz moją koszulkę do spania? - spytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
A chuj, niech będzie.
- Możesz dać.
Po dostaniu czarnej koszulki z napisem "Jestem piękny i to widać" poszłam się przebrać i umyć do jego łazienki. Koszulka sięgała mi do połowy ud. Jakoś przeżyję.
Wyszłam z łazienki, a chłopak leżał na łóżku wpatrując się we mnie.
- No, fajnie Ci w tym. - uśmiechnął się lekko, a ja powędrowałam do łóżka.
- Mamy po połowie łóżka! Bez jakiegokolwiek przytulania, bo utnę łapy! - powiedziałam gdy on wchodził do łazienki.
Chłopak zachichotał, a ja po chwili zapadłam w głęboki sen.
~*~
Jeżeli się spodobało możecie po sobie coś zostawić. To dla mnie mega przyjemne jeżeli ktoś pokazuje, że to lubi.Jutro piątek *-*
Awww
Tak długo na niego czekałam 😂😂😂
CZYTASZ
Bez Odwrotu {5SOS}
FanfictionJak zostałam porwana, poznałam czwórkę wspaniałych przyjaciół i znalazłam miejsce na tym świecie. - Madison Oxley.