16. Serce, cichaj!

700 39 8
                                    


Mecz wygrała moja drużyna czyli Ashton, ja, azjata i Rachel, która mnie operowała.

Wygraliśmy dwa do jednego.

- Brawo. - Luke szedł w moją stronę z wystawioną ręką abym przybiła mu piątkę.

Niestety gdy już miałam to zrobić on schował rękę i przechodząc obok mnie klepnął mnie w tyłek. Obróciłam się, a on stojąc pare metrów za mną zaczął się śmiać.

- Dupek.

- Skrzat.

Podbiegłam do chłopaka aby go walnąć, ale on odsunął się i podstawił mi haka przez co poleciałabym na trawę gdyby nie jego ręce, które złapały mnie w talli.

Po chwili zostałam obrócona do niego przodem. Staliśmy blisko siebie, prawie stykaliśmy się klatkami. Serce zaczęło mi szybciej bić.

Serce, cichaj!

W jednej sekundzie zaczęłam szybciej oddychać, a chłopak uśmiechnął się pod nosem i odszedł.

Okay... To co się działo przed chwilą było dziwne.

Pokręciłam głową aby przestać o tym myśleć i skierowałam się do domu. Po drodze zobaczyłam dziurę w płocie.

Chyba wiem którędy będę w nocy do brata chodzić.

Weszłam do kuchni gdzie siedziała moja czwóreczka.

Muszę powiedzieć, że coraz bardziej się do nich przekonuję i nie wiem czy pójdę na policę gdy tylko poznam imiona całej czwórki. Będę musiała się nad tym zastanowić.

- Co tak długo? - spytał uśmiechnięty azjata.

Luke spojrzał na mnie kątem oka, a ja przez chwilę patrzenia się na ajatę odpowiedziałam.

- Nie, tak jakoś. Poodbijałam sobie. - uśmiechnęłam się najmilej jak mogłam, ale chyba wyszło to sztucznie.

Luke uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że wcale nie odbijałam, a mnie to wkurzało.

Oparłam się o krzesło czerwonego i słuchałam ich rozmów gdy azjata popatrzył na mnie.

- Ze mną już ćwiczeń nie będziesz miała, ale możesz czasem przyjść jak jak chcesz. - poinformował mnie, a ja kiwnęłam głową, że rozumiem.

Gdy oni o czymś rozmawiali, ja podeszłam do lodówki i wyciągnęłam sobie mandarynkę i zaczęłam ją obierać.

Cały czas się zastanawiam nad tym co robi Luke. Raz jest wredny i mnie wkurwia, raz jest jeszcze do wytrzymania, a teraz ta akcja...

W sumie sama nie wiem co mi odbiło, że gdy zbliżyliśmy się do siebie i byliśmy tak blisko, to nagle wszystko się zatrzymało, mój oddech przyśpieszył, tak samo jak serce, a on... Był całkiem miły.

Dobra, stara. Skończ. Przecież ten dupek nie ma uczuć.

- Kiedy będę miała ten test? - spytałam, a wszystkie oczy zwróciły się w moim kierunku.

- Gdy ogarniesz boks. - wzruszył ramionami Luke.

- Czyli nie długo. - odparł czerwony.

- No nie wiem, nie za bardzo sobie radzi. Popełnia błędy w postawie i ma jeszcze mało siły. - stwierdził Luke patrząc cały czas na mnie.

- Ale jesteś sprytna. - dodał śmieszek, a ja lekko się uśmiechnęłam.

- Luki? - spytałam, a wszyscy wybuchnęli śmiechem na to, jak nazwałam chłopaka.

- No, mów. - powiedział blondyn nadal chichocząc.

- Na czym polega ten test? - spytałam bawiąc się palcami.

Trochę się boję odpowiedzi bo... No kurwa, komu potrzebny jest boks, ćwiczenia ze strzelania i tak dalej? To musi być coś poważnego.

- Ah, test. - powiedział zakładając jedną rękę na kark i popatrzył w stół. - Test, um...

O proszę, nieczęste zjawisko.

Zmieszany Luke.

- No wypowiedz się wreszcie. - powiedziałam trochę głośniej, a on przybrał poważną minę i popatrzył na mnie jakby... Z bólem w oczach.

~*~

Przepraszam, że tak późno <3 

Wasza wiedźma.

Bez Odwrotu {5SOS}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz