10. Bałeś się, że umrę?

801 45 1
                                    

Śniło mi się, że spotykam jakąś dziewczynę, która chce mi coś powiedzieć. Niestety nie mogła bo, była niemową. Z jej ust wyczytałam tylko "Bój".

Chodziło o "Bój się" czy "Nie bój się"? Może coś całkowicie innego...

- Budzi się. - ledwo usłyszałam.

Mrugnęłam pare razy oczami aby przyzwyczić się do światła.

- Żyje. - ktoś powiedział.

- No jasne debilu, że tak. - powiedział inny.

- Gdzie ta ciota Luke? - spytałam już w pełni otwierając oczy.

Chciałam usiąść, ale nie mogłam bo, zostałam przez czerwonego znowu położona.

- Stoi niedaleko Ciebie i patrzy. - powiedziała jakaś brunetka.

- Wpierdolę tej pieprzonej piździe, ale jak się prześpie. - stwierdziłam, a oni się zaczęli śmiać.

- Wróciła. - uśmiechnął się śmieszek.

- Lepiej połóż się pod noc. - stwierdziła brunetka uśmiechając się.

- Może chcesz coś do picia? - spytał azjata.

- Nie wolno jej jeść, ani pić. - ostrzegła ich brunetka.

- Dzięki Luke. Udupiłeś mnie.

***

Z rozkazu Luke'a, który uparł się, że mam leżeć, leżę właśnie na jego kolanach. Moja głowa jest położona na jego kolanach, a reszta ciała na kanapie.

- Nienawidzę Cię. - warknęłam.

- Mówiłaś to już 6 razy. - stwierdził oglądając telewizor.

- To mówię 7.

- Chcecie herbaty?! - krzyknął śmieszek z kuchni.

- Tak! - odkrzyknęłam, ponieważ byłam w salonie.

- Nie wolno jej! - krzyknął Luke.

- Jesteś wredny, nienawidzę Cię. - warknęłam i sprzedałam mu uderzenie z łokcia w brzuch.

Ha, punkt dla mnie idioto.

- Ósmy raz. - mówił wstrzymując powietrze.

Musiało boleć.

Dobrze mu tak. - odpowiedziała moja podświadomość.

- Ej, śmieszek! - krzyknęłam, a długowłosy znalazł się w salonie.

- Co Panienka chciała? - spytał chichocząc.

- Powiedz jak masz na imię. - popatrzyłam na niego ciekawa czy mi je zdradzi.

- Nie mogę. - posmutniał i usiadł obok mnie.

- Dlaczego nie możecie? - spytałam trochę wkurzona.

- Bo nie. Kropka. Koniec tematu. - śmiał się.

- Dopiero jeżeli Ci zaufamy możemy powiedzieć imiona. - wzruszył ramionami Luke.

- Żelazna zasada. - dodał śmieszek.

- Skoro to jest żelazna zasada to, czemu Luke powiedział mi swoje imię? - spytałam wrednie się uśmiechając do Luke'a, który zwiesił głowę, ponieważ jestem na jego kolanach.

- Wymusiłaś.

- Nie, spanikowałeś. - prychnęłam.

- Nie.

- To sympatia.

- Też nie.

- Bałeś się, że umrę?

- Haha, chyba śnisz.

- To co w takim razie? - spytałam bawiąc się bandażem, który został obwinięty wokół mojego brzucha.

- Nie chciałem abyś odleciała, dlatego Cię zagadywałem. - powiedział z obojętną miną.

- Dobra, sama się dowiem. - wzruszyłam ramionami i wstanęłam.

- Nie możesz chodzić. - powiedział wkurzony Luke.

- Nie mogę tylko jeść i pić. - powiedziałam i ruszyłam w stronę pokoju śmieszka.

Ja was kurwa przeskanuje, gałgany.

Otworzyłam szafkę nocną - nie ma nic. Biurko? - również nic.

Kurtka!

Podbiegłam do kurtki, która wisiała na drzwiach i włożyłam ręce do kieszeń.

Jest!

Jak stąd wyjdę to, będziecie mieli przejebane sukinsyny.

~*~

Spóźniony, przepraszam.

Nikupp

Bez Odwrotu {5SOS}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz