56. Wytwór wyobraźni?

538 35 1
                                    


- Przyszedł szef. - oznajmił Mike, który poleciał otworzyć drzwi.

Wszyscy wstali jak na zawonie. Tylko ja nadal siedziłam i patrzyłam na wszystkich.

- Usiądźcie. - swierdził Elliot. - Nie przyszedłem do was, a do Madison.

- Co chcesz? - spytałam z obojętną miną.

- Przeprosić. - podszedł bliżej kanapy, na której siedziałam razem z Luke'iem.

Za plecami Elliot'a zauważyłam, że Mike, Calum oraz Ash zaczęli się "wycofywać".

- Twoje przeprosiny są dla mnie jak słowa typowego kłamcy. - swierdziłam.

- Nie zrozumiałaś. Luke, wyjdź. - rozkazał chłopakowi, jednak ja złapałam go za rękę i pociągnęłam z powrotem na miejsce.

- On się nigdzie nie wybiera. - warknęłam.

- Dobra. Pogadamy kiedy indziej. - swierdził zdenerwowany i wyszedł.

- Chyba przyniósł Ci rzeczy. - odparł Calum trzymając torbę w ręku. - Leżała przy drzwiach.

- To dobrze, bo nie zamierzam tam wracać. - stwierdziłam.

- Zostaniesz tutaj? - spytał Luke z nadzieją.

- Na jakiś czas, później znajdę mieszkanie i pracę. - wstałam ze swojego miejsca i powędrowałam do pokoju Mike'a.

Nie chcę być za blisko Luke'a jak i Elliot'a.

Wolę się nie mieszać w coś, co mnie nie dotyczy.

- Wiedziałam, że tak będzie. - usłyszałam. Obejrzałam się za siebie.

- K-kim jesteś? - spytałam o mało co się nie wywracając.

- Tobą.

To musi być wytwór wyobraźni. Tak, to na pewno moja wyobraźnia.

- Jak Ty... Czemu jesteś mną? - spytałam podchodząc do postaci, która wyglądała dokładnie jak ja.

- Jestem w Twoim umyśle, tylko Ty mnie widzisz. To Twoja wyobraźnia. - wytłumaczyła.

- Po co tu jesteś? - zadałam kolejne pytanie obchodząc... Madison do okoła.

- O to pytaj siebie. - wzruszyła ramionami.

- To jakiś głupi sen. - swierdziłam opadając na łóżko.

Po chwili usłyszałam tylko otwierające się drzwi.

- Czyli jednak śpisz ze mną. - zaśmiał się Mike.

- Jednak tak. - uśmiechnęłam się niepewnie, ponieważ ciągle widziałam w pokoju mój wytwór wyobraźni.

- Wiem co się dzieje. - stwierdził chłopak.

- Tak? - spytałam.

- Tak. Po prostu boisz się. Boisz się tego co się może wydarzyć. - wytłumaczył.

- Nie, ja po prostu... Ona...

- Śmiało, powiedz mu. Na pewno Ci uwierzy. - druga ja przewróciła oczami. - Uzna Cię za wariatkę.

- Co.. - chłopak popatrzył w tą samą stronę co ja. - Ty? Jaka ona? - wymawiając te słowa spojrzał na mnie.

- Nic. Masz rację. Boję się tego co się może wydarzyć. - stwierdziłam. Chłopak mnie przytulił.

- Dobrze robisz. - odparła druga ja.

Nic nie powiedziałam, po prostu zamknęłam oczy i wtuliłam się mocniej w Mike'a, który również pogłębił uścisk.

- Mamy gości. - odparł Luke, który wpadł do pokoju.

- Kto? - spytałam.

- Miley, Niall i Edd. - odpowiedział.

- Idźcie, ja zaraz przyjdę. - stwierdziłam.

Chłopaki wyszli, a ja zaczęłam rozmowę z samą sobą.

- Widzisz to co ja? - spytałam.

- Słyszę również - odparła.

- I nie zejdziesz mi z oczu?

- Póki się nie ogarniesz i nie zrobisz tego co powinnaś. - wzruszyła ramionami.

- Idziemy na dół. - warknęłam wkurzona.

~*~

Tak, nasza główna bohaterka będzie miała mały problem :D

Słuchajcie, nie piszę tego pod każdym rozdziałem, ale w większości są one (rozdziały/części) pisane w nocy (czyt. 1:00-3:00) dlatego nie obraźcie się jeżeli są błędy. 

Wasza wiedzma ;*

Bez Odwrotu {5SOS}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz