32. To chcesz tego loda czy nie?!

636 39 7
                                    


- Mam ochotę na lody. -  stwierdziłam siedząc w kuchni z chłopakami. 

Totalnie nie mamy co robić.

- Jest nas czterech. - chichotał Michael.

- Chodzi mi o takie z maszyny debilu. - powiedziałam patrząc na niego jak na totalnego idiotę.

- Prawie to samo. - chichotał Luke. 

Banda debili. 

- Mike, pójdź do sklepu. - prosiłam. 

- No chyba po gumki. - stwierdził robiąc coś na telefonie. - Wow, wow...WOW. Który Ci powiedział? - spytał patrząc na Luke'a. To chyba proste.

Tak, Luke to gaduła.

- No Luke i mój brat mi powiedzieli. - wzruszyłam ramionami. 

Mike o mało nie upadając z krzesełka wstał i podbiegł do blondyna i strzelił go z liścia. 

- Pojebało go. - stwierdził azjata. 

- Nie, jest chory. - powiedział Ashton. 

- Co wy macie z tymi imionami? - spytałam już totalnie nie rozumiejąc ich zachowania.

Mimo iż dosłownie lałam z miny Luke'a i tego, że łapie się za policzek udając, że ten cios go bolał, to chcę się dowiedzieć.

- No tak... - zaczął Ashton.

- Po prostu. - dokończył Calum wzruszając ramionami.

- Nie no fajnie jak przyjaciele nic Ci nie mówią. - powiedziałam do siebie choć bardziej chodziło o to żeby oni to usłyszeli. 

Wstałam z krzesła na równe nogi i stanęłam nad Luke'iem. Ten oparł kark na oparciu krzesła i patrząc na mnie wyraźnie dał mi do zrozumienia, że chce wiedzieć co mam zamiar zrobić. 

- Idziesz ze mną na lody. - powiedziałam dotykając go palcem w nos. 

- Dlaczego ja? - spytał nie ruszając się z miejsca.

- Bo ja nie mam pieniędzy. - bardziej spytałam niż stwierdziłam, ale niech będzie. 

Chłopak westchnął i wstał z krzesła. Schował telefon, który miał na stole do kieszeni i poszedł do przedpokoju. Ubraliśmy buty i wyszliśmy z mieszkania. 

- Skoro Ty masz na imię Luke, Mike to Mike, a Ashton to... - zaczęłam mówić, ale chłopak zatkał mi buzię i wszedł ze mną w krzaki. 

- Bądź cicho. - powiedział szeptem patrząc na przechodnią osobę. 

Bo w krzakach nas nie zauważy. Wyczujcie ten sarkazm.

- Kto to był? - spytałam gdy zdjął rękę z moich ust. 

Wyszliśmy z krzaków, a ja patrzyłam cały czas w stronę, w którą poszła dziewczyna. 

- Moja była. - stwierdził idąc w stronę lodziarni. 

Dobiegłam do niego. Nie byłam pewna czy mówi do końca prawdę. Jeszcze nie widziałam aby ktokolwiek tak chował się za osobą, z którą się kiedyś chodziło, spędzało każdą wolną chwilę. 

Swoją drogą Luke musiał mieć dużo dziewczyn. Ta blondynka, Rachel...   

Niedługo Ty. - dodała moja podświadomość.

- Luke? Ile Ty miałeś dziewczyn? - wyrwało mi się. 

Ciekawość wygrywa. 

- Chyba niepotrzebne Ci to do życia, nie? - spytał wrednie się uśmiechając i patrząc na mnie z góry.

- Jak mi odpowiesz, to coś dostaniesz. - czym go tu przekupić? 

- Loda? - zaśmiał się, ale niedługo, bo chwilę później uderzyłam go w ramię. 

- Ja serio pytam. - warknęłam.

- No ja też.  

- Luke! - pisnęłam.

- No z sześć, po co Ci to? - mówił poprawiając blond czuprynę.

- Chciałam wiedzieć. - stwierdziłam spuszczając wzrok na chodnik. 

- Będziesz siódma. - pocałował mnie w policzek, a ja stanęłam w miejscu. 

Chłopak odszedł pare metrów, a później obrócił się i idąc tyłem puścił mi oczko. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, a ja stałam w totalnym osłupieniu. 

Miałam podejrzenia, że coś iskrzy, ale że tak szybko się dowiem o tym, że on coś do mnie czuje, to nie. W końcu na początku nienawidziliśmy się, a teraz? Teraz jest trochę inaczej. Jesteśmy dla siebie milsi, choć docinamy sobie często, ale to bez większych awantur. Jest... lepiej.

- To chcesz tego loda czy nie?! - krzyknął z już dobrych trzydziestu metrów.

~*~ 

ŻYCZĘ WAM DOBRYCH WAKACJI MOJE PINGWINKI!!! <3 

Przepraszam, że nie dodałam ostatnio rozdziału. Miałam pewne problemy z internetem ;p 

Wasza wiedzma ;*

Bez Odwrotu {5SOS}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz