Obudziłam się rano przez lekkie szturchanie. Otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam i naciągnęłam kołdrę na głowę, ponieważ moje oczy nie były przystosowane do jasności, które dawało słońce wpadające do pokoju przez okna.- Madi, wstawaj. - usłyszałam, ale w odpowiedzi mruknęłam coś niezrozumiałego i naciągnęłam kołdrę jeszcze bardziej. - Madison, masz zaraz ze śmieszkiem ćwiczenia. - czerwony zachichotał na ten pseudonim.
- Muszę? - spytałam przecierając oczy, ale nadal leżąc pod kołdrą.
- No jeżeli chcesz wiedzieć co, to jest. - stwierdził, a ja odkryłam kołdrę.
- Dobra, ale jak przyjdę, to widzę śniadanie i Ciebie tutaj, w pokoju. - nie zastanawiając się dłużej po tych słowach ubrałam szybko dresy i czarną bluzkę, a później wyszłam z pokoju.
W drodze do śmieszka, który czeka ponoć w salonie związałam moje dość długie blond włosy.
- Idziemy na dwór. - powiedział i poszedł na przedpokój, a ja za nim.
- Mówiliście, że... - zaczęłam ale on mi przerwał.
- Tak się składa, że ja mogę Cię zabrać gdzie tylko chcę. - zachichotał, a ja po prostu założyłam buty i wyszłam za nim na dwór.
- Świeże powietrze! - krzyknęłam i położyłam się na jasnej, zielonej trawie.
Chłopak wybuchł śmiechem, a ja pociągnęłam go za nogę i wylądował obok mnie śmiejąc się.
- Wariatka. - zachichotał patrząc na mnie i przewracając się na bok.
- To ja. - uśmiechnęłam się.
Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że oni mnie porwali i nie powinnam się z nimi zaprzyjaźniać czy coś tego typu.
Nie powinnam.
- Dobra, to co robimy? - spytałam wstając i otrzepując się.
Chłopak zauważył nagłą zmianę mojego humoru i wstał trochę smutny, choć próbował zatuszować to swoim uśmiechem.
- Będziemy strzelać z łuku i lać się wodą. - powiedział, a ja myślałam, że wybuchnę z zachwytu. W końcu coś normalnego.
Nie, ogarnij się. Nie pokazuj tego.
Chuj z tym!
- Super! - krzyknęłam śmiejąc się, a chłopak dołączył do mnie.
Chociaż te "ćwiczenia" będą dla mnie fajne.
- Jeżeli strzelisz z łuku w sam środek to, robimy blondynce pranka. - zaśmiał się pokazując na tarczę, w którą mam trafić.
- A jeżeli spudłuję? - spytałam już naciągając cięciwę i celując w tarczę.
- To oblejemy Cię wodą. - wzruszył ramionami.
Już chciałam strzelić gdy chłopak mi w tym przeszkodził mówiąc "stop".
- Coś się stało? - spytałam opuszczając łuk i patrząc na niego pytająco.
- Nie oblejemy Cię wodą. - udał smutnego. - Oblejemy czerwonego! - zaśmiał się.
- No to życz mi powodzenia, bo chętnie zrobię blondynce pranka. - puściłam mu oczko, a on odsunął się o pare kroków abym nie trafiła w niego przypadkiem.
Wkurza mnie jedno. Na przykład czerwony nie powie przypadkowo imienia śmieszka tylko mówią po moich ksywach. To jest naprawdę wkurzające, bo naprawdę chciałbym poznać ich imiona.
A później spierdolić stąd i pójść na policję.
- Młoda, nie trafiłaś. - powiedział podchodząc do mnie.
- Skąd wiesz, że jestem młodsza? - spytałam odkładając łuk.
- Intuicja. A ile masz? - uśmiechnął się.
- 19, a Ty? - spytałam kucając, ponieważ mam rozwiązanego buta.
- 24 pykło dwa tygodnie temu. - zaśmiał się siadając na trawie.
- Okej, a reszta ile ma lat? - spytałam chowając za sobą butelkę z wodą, która stała obok mnie już dawno, bo polewaliśmy się wodą.
- Tego Ci nie mogę powiedzieć, ich pytaj.
- Powiedz. - rozkazałam uśmiechając się zabawnie.
- Co mi zrobisz jak nie powiem? - spytał szczerząc się jak głupi.
- To proste. Obleję Cię. - powiedziałam i to zrobiłam.
Chłopak siedział na trawie cały mokry, a ja w tym czasie kiedy on napełniał butelkę wodą zdążyłam wbiec do domu.
Pobiegłam na byle, którą salę.
Fuck, blondynka.
Wycofujemy się!
Już miałam wychodzić z sali, ale w drzwiach stanął chłopak, który mnie gonił, więc pobiegłam do jedynej mojej deski ratunku - blondi.
- Proszę zrób coś. - powiedziałam opierając się plecami o jego plecy.
- Co z tego będę miał? - spytał z zadziorną miną kiedy śmieszek był już niedaleko.
- Uratowanie mnie. - stwierdziłam.
- Hah, sama się ratuj w takim razie. - zaśmiał się i już chciał odejść aby chłopak mnie oblał zimną wodą.
- Zrobię wszystko! - krzyknęłam, a chłopak stanął tak jak wcześniej.
- W takim razie trzymaj się. - zaśmiał się i odszedł, a ja spotkałam się z falą zimna, ponieważ zostałam oblana zimną wodą.
- Nienawidzę Cię. - warknęłam w stronę blondi, który śmiał się w niebo głosy.
- Ty go kochasz. - pstryknął mnie w nos śmieszek, a blondi ponownie wybuchnął śmiechem.
- Chodź tu słodziaku, napewno chcesz się przytulić. - powiedziałam podchodząc do ciemnego blondyna, a on w akompamencie swojego śmiechu uciekł z sali.
~*~
Ogólenie, to właśnie z domu idę na autobus szkolny xDPozdro dla tych co nawet w sql czytają ;D
CZYTASZ
Bez Odwrotu {5SOS}
FanfictionJak zostałam porwana, poznałam czwórkę wspaniałych przyjaciół i znalazłam miejsce na tym świecie. - Madison Oxley.