24. Szpital.

686 37 3
                                    


Chyba śniły mi się jednorożce, ale pomińmy ten temat. Otworzyłam oczy i przetarłam je. Znajdowałam się w białej sali. Spojrzałam w prawo i znalazłam tam czerwonego i resztę chłopaków.

- Hej młoda. - przywitał się Ashton, a ja się uśmiechnęłam i usiadłam na łóżku.

Chłopaki chcieli mnie z powrotem położyć na łóżku, ale przeszkodził im w tym głos lekarza.

- Panowie, zostawcie ją. Może usiąść. - powiedział młody lekarz podchodząc do nas.

- Dobrze, co jej jest? - spytał Luke.

- Bierze Pani narkotyki? - spytał lekarz poważnie. Wytrzeszczyłam oczy na te słowa.

- Że co?

- Czyli nic Pani nie bierze. - stwierdził siadając na krzesełku, które sobie przysunął. - W Pani krwi jest narkotyk. Zemdlała Pani ponieważ wzięła za dużą dawkę.

- Ale ja nie brałam nic. - powiedziałam zdziwiona.

- W takim razie ktoś Pani musiał podać. - stwierdził pisząc coś na kartce. - Zgłosić to na policję?

- Nie, nie. Niech Pan nie zgłasza. - powiedziałam myślami wędrując gdzie indziej.

Nie jestem narkomanką, nigdy nawet nie wzięłam narkotyków. Jak narkotyki dostały się do mojej krwi, skoro nic nie brałam?

- Kiedy będę mogła wyjść? - spytałam, a lekarz podał mi kartkę.

- Proszę tu się podpisać i może Pani spokojnie iść do domu. - powiedział, a ja się podpisałam i razem z chłopakami wyszłam z sali.

- Na salę mogą wejść tylko dwie osoby, nie? - spytałam wchodząc do samochodu.

- Owszem. - powiedział czerwony, a ja popatrzyłam na niego poważnie.

- Jak wszyscy weszliście?

- Powiedzmy, że mamy swoje sposoby. - powiedział Luke kręcąc pistoletem.

- Ugh, schowaj to.

- Spokojnie skrzacie. - powiedział chowając broń.

Wjechaliśmy do garażu chłopaków i wyszliśmy z auta kierując się do domu.

- Chcesz coś do picia czy jedzenia? - spytał azjata.

- Dzięki, idźcie do siebie. Sama sobie zrobię. - powiedziałam siadając na krzesełku przy stole.

Kto mógł podać mi narkotyki? Przecież nie ruszam się z tego domu. Nie chodzę na żadne imprezy, tutaj też żadnych nie ma.

Do pomieszczenia wszedł Ashton, który usiadł przede mną i uśmiechnął się szeroko.

- Pamiętasz ten trenenig gdy ze mną walczyłaś? - spytał, a ja kiwnęłam głową. - Doszło coś między wami?

- Czemu pytasz? - spytałam zdziwiona.

- Bo nie możemy się zbliżać w taki sposób. - powiedział, a ja popatrzyłam na niego niezrozumiale. - Szef nam zakazał. - powiedział i wyszedł.

Ich zachowanie jest strasznie dziwne!

Zaczynam się zastanawiać czy oni przypadkiem nie mają jakiegoś kodeksu, czy coś podobnego.

Z takimi myślami skierowałam się do pokoju czerwonego.

- Mam ważne pytanie. - stwierdziłam, a on jak leżał tak teraz podniosł się do siadu.

- O co chodzi? - spytał.

- Wy macie jakieś zasady czy coś tego typu?

- Yy... - zawachał się nad odpowiedzią. - No mamy.

- Chcę je poznać. - stwierdziłam poważnie siadając obok niego.

- Ale ja Ci nic nie mówiłem. - powiedział trochę wystraszony i wstał.

Podszedł do szafki i wyciągnął z niego mały notesik. Tam ma to zapisane?

- Dobra, mów.

- Bo widzisz... Osoby takie jak Ty często trenujemy i tak dalej. Nie koniecznie są one porywane, ale zdarzają się też i takie. - czyli nie jestem sama. - Dlatego nasz szef...

- Chwila. Macie szefa? Myślałam, że któryś z was...

- Daj mi skończyć. Nasz szef ustalił pewne zasady.

I tu zaczął wymieniać:

1. Nie można zdradzać tym osobom ważnych informacji, które należą do gangu.

2. Jesteście tylko ich trenerami. Nikim więcej.

3. Jeżeli, któreś się dowie o tym. Zabić.

I tu pojawiło się pytanie. O czym?

4. Pilnować jak oka w głowie.

- Dzięki, że mnie poinformowałeś. - już postanowiłam nie pytać o tego szefa, ponieważ sam czerwony był trochę zmieszany i przestraszony gdy mówił mi o tych zasadach.

- Pamiętaj. To nasz sekret. Ufam Ci i dlatego nikomu tego nie powtarzaj. - powiedział poważnie, a ja pokiwałam głową i wyszłam z pokoju.

~*~

3/3 

Już niedługo koniec roku :o Tak się cieszę ^^

Wybieracie się na wakacje gdzie? 

Jeżeli tak to napiszcie! 

Do następnego! (Psst. Już jutro) 

Wasza wiedzma <3 

Bez Odwrotu {5SOS}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz