- Ktoś... Róże zgubił? - usłyszałem gdy drzwi domu się otworzyły.
Moja! Znaczy nasza, Madison!
- Dlaczego tu jest tyle róż? - spytała dziewczyna wchodząc do salonu, a my tylko uśmiechaliśmy się póki Calum nie zaczął mówić.
- Wiesz, Luke chciał Ci coś powiedzieć. - stwierdził, a ja popatrzyłem na niego wzrokiem "Ja?!".
Mieliśmy to razem zrobić.
- Tak, przepraszamy skrzacie. - powiedziałem podchodząc bliżej dziewczyny.
- Chłopaki, ale z was głuptasy. Już to dawno zrobiłam. - stwierdziłam kucając i podnosząc jedną z róż. - Ale możecie tak częściej. - puściła mi oczko i wąchając różyczkę poszła do góry.
- Jest... dobrze. - wzruszył ramionami Michael podchodząc i stając obok mnie.
- Tak, jest bardzo dobrze. - użyłem sarkazmu przekręcając się w jego stronę.
- Co cię gryzie? - spytał Calum, a ja westchnąłem.
- Nic, tak tylko. - skłamałem. Odszedłem od przyjaciół i poszedłem prosto do Elliot'a.
***
- Luke? Co chcesz? - spytał Elliot wpuszczając mnie do domu.
- Chciałem spytać, kiedy chciałeś nam powiedzieć, że to nie była pomyłka? - powiedziałem stojąc naprzeciwko mojego przyjaciela.
- To była pomyłka, nie planowałem nic. - stwierdził patrząc na mnie tym typowym beznamiętnym wzrokiem.
- Planowałeś! To przecież Twoja siostra! - krzyknąłem.
Nie wiedziałem, że Madison, to siostra mojego szefa i za razem przyjaciela, myślałem, że to Sophie. Swoją drogą była bardzo i to bardzo podobna do niej, mimo że widziałem ją dwa razy. Elliot ma siostrę, którą nam podstawił mówiąc, że to Sophie, ale na cholerę?! Za kurwa wszystko co istnieje nie wpierdalałbym w to własnej, cudownej i słodkiej siostry. Oczywiście gdybym taką miał.
- No i co z tego?! - warknął zaciskając pięści.
- To, że ja bym za nic takiego czegoś jej nie zrobił! - krzyknąłem już się trzęsąc ze złości. - Elliot, to jest kurwa Twoja siostra!
- Nie jest moją siostrą. - odparł już spokojniej i z zaciśniętymi zębami założył ręce na klatkę piersiową, oparł się o ścianę.
- Ja bym.. Co? Jak to, nie jest Twoją siostrą? - spytałem upewniając się czy na pewno się przesłyszałem.
- Hemmings, wracaj do domu. - powiedział łapiąc za klamkę.
Szybko złapałem jego nadgarstek i przytrzymałem nie pozwalając mu otworzyć tych jebanych drzwi. Popatrzyłem w jego zielone oczy i czekałem na wytłumaczenia.
- Powiedz mi, przesłyszałeś się Hemmings. - powiedziałem nadal wpatrując się w jego oczy, a chwilę pózniej zamykając swoje.
To jest niewyobrażalne. Nie mogę uwierzyć, że ten chuj zrobił to tej dziewczynie. Nie, to jest... brak mi słów do tego człowieka.
- Nie przesłyszałeś się. - westchnął i mocno zacisnął powieki biorąc rękę z klamki, a ja jednocześnie puściłem jego nadgarstek.
Popatrzyłem na niego wyczekująco, a on westchnął, przetarł twarz ręką i pociągnął się za końcówki włosów.
- Jest z domu dziecka, moja matka nie mogła mieć dzieci. Wzięła Madi z domu dziecka i je wychowała. Kazała nie mówić jej, że nie urodziła jej tylko ją wzięła. - wytłumaczył, a ja ukrywając potężny wkurw westchnąłem powstrzymując się od wpierdolenia mu.
- Mogę Ci zadać jeszcze jedno pytanie? - kiwnął głową. - Na chuj Ty ją nam podstawiłeś?!
- Chciała się czegoś nauczyć, a ja o to zadbałem. - wzruszył ramionami, ale uśmiechał się smutno.
- Wiesz, że powinienem Ci teraz spuścić wpierdol? - spytałem.
- Rozumiem, to że jesteś zezłoszczony. - zaczął, ale mu przerwałem.
- Elliot, ja jestem wkurwiony! - krzyknąłem, a on przewrócił oczami. - Masz jej to powiedzieć, jeżeli tego nie zrobisz, ja to załatwię. - warknąłem i łapiąc za klamkę popatrzyłem na niego ostatni raz po czym wyszedłem trzaskając drzwiami.
~*~
Wstawiałam na szybko.
Miłego czytania ;*
CZYTASZ
Bez Odwrotu {5SOS}
FanfictionJak zostałam porwana, poznałam czwórkę wspaniałych przyjaciół i znalazłam miejsce na tym świecie. - Madison Oxley.