W nocy nie mogłam spać przez, to co stało się wczoraj. Myśli miałam utkwione w walce, Luke'u i tym co się stało ze mną podczas walki. Po głowie chodziły mi na okrągło te pytania:
Dlaczego Luke wszedł na ring?
Co się teraz stanie skoro przerwał tą walkę?
Co będzie dalej?
Żeby przerwać mętlik w głowie przeszłam się do brata nikomu o tym nie mówiąc. Pogadałam o tym co się stało, ale mój brat jak zwykle nie był tym, albo zainteresowany, albo w ogóle się nie martwił o mnie.
Co aktualnie robię? Wracam do chłopaków.
Właśnie, skoro była walka, to... Mogę wrócić do domu?
- Martwiłem się. - powiedział Luke nie ukrywając troski gdy tylko otworzył mi drzwi. Przytulił mnie mocno i szczelnie. Podniósł mnie na rękach, a ja trochę spanikowałam, ale olałam to.
- Mam to gdzieś. Puść mnie. - powiedziałam stanowczo, a chłopak postawił mnie na nogach.
- Mad...
- Nie ma Mad. - mówiłam kierując się do kuchni gdzie była reszta chłopaków. - Powiedziałeś co chciałeś.
Właśnie, od pewnego czasu chłopaki stwierdzili, że będą mówić do mnie Mad, a nie Madi.
- O co chodzi? - spytał Calum, który odłożył karty na stół. To samo zrobiła reszta.
- Luke po prostu lubi kłamać. - stwierdziłam patrząc na niego złowrogo.
- To nie miało tak wyjść. - stwierdził, a chłopaki zaczęli się śmiać.
- Luke i przepraszanie, no ciekawe. - chichotał Ashton, a zaraz potem wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Wynagrodzę Ci to. - stwierdził blondyn patrząc na mnie z nadzieją, że jeszcze coś "uratuje".
- Wynagrodzić, to ja Cię mogę zaraz za, to że tak kłamałeś. - warknęłam i obróciłam się do niego tyłem.
On tylko westchnął. I dobrze. Niech poczuje co oznacza cierpienie.
- Mad... - Ashton popatrzył na mnie, a później na punkt za mną. Był trochę... wystraszony?
Obróciłam się i spotkałam się z Luke'a oczami. Miał te swoje niebieskie gały z centymetr od moich i patrzył się. Dojrzałam w jego oczach smutek, żal i cierpienie.
- Jesteś głupi. - stwierdziłam kładąc na jego twarz rękę i odepchnęłam jego głowę.
- Ale? - spytał.
- Ale i chujowy. - powiedział za mnie Michael, a ja wybuchnęłam śmiechem. - Nie wiesz jak przepraszać takie kwiatuszki, nie? - tu spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową.
Machnął do mnie ręką abym usiadła na jego kolanach co też zrobiłam. Czasem czuję jakbym była dzieckiem wśród ich czwórki, choć jest na odwrót.
- Mike, jak się przeprasza? - spytał ciekawy Ashton.
- Zaraz Ci to z Mad zaprezentujemy. - odparł stawiając mnie na podłogę.
Ustąpił mi krzesełka i po chwili już na nim siedziałam.
- Madison, moja kochana siostrzyczko, moja światłości, moja... moja anielico, moje słońce dość gorące. Przepraszam Cię. - powiedział klęcząc przede mną. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. - Tak się przeprasza. - wstał i teatralnie otrzepał spodnie.
Luke burknął coś pod nosem, a chłopaki chichotali co chwile jak niedorozwinięte foki.
- Udało Ci się stary. - pochwalił go Calum.
- Chłopaki? - cała czwórka popatrzyła na mnie. - Co teraz będzie?
Wszyscy popatrzyli na mnie dziwnie.
- Chodzi mi o to, że skoro Luke wszedł na ring i w sumie mi pomógł, to co się ze mną stanie? - spytałam, a oni odwrócili wzrok.
- Idę do toalety. - stwierdził Ashton i wyszedł.
- Ja muszę ogarnąć auto. - odparł Luke i poszedł na przedpokój.
- Spływam! - krzyknął Calum wybiegając z domu.
Popatrzyłam na Michael'a, który patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Nie mogę, przepraszam. - powiedział i wyszedł.
No tak, ciągłe tajemnice.
~*~
To ostatni na dziś ;D
Jak mnie zmotywujecie to jutro też wrzucę trzy!! :D
Wasza wiedzma ;***
CZYTASZ
Bez Odwrotu {5SOS}
FanfictionJak zostałam porwana, poznałam czwórkę wspaniałych przyjaciół i znalazłam miejsce na tym świecie. - Madison Oxley.