54. Szef?

555 30 1
                                    


Ledwo otworzyłam oczy i spojrzałam na godzinę w telefonie.

- Nie no 7:10?! - mruknęłam do poduszki.

Zeszłam z łóżka na podłogę ciągnąc za sobą kołdrę. Oparłam się plecami o łóżko i zastanawiałam czy jeszcze żyję. Po piętnastu minutach "wstawania", wstałam.

- Elliot, śpisz? - szepnęłam uchylając drzwi od brata pokoju.

- Nie, kwiatki sadzę. Kobieto, wyjdź! - rzucił we mni poduszką.

- Cham. - oddałam mu tą samą poduszką w twarz.

- Chamem to będę jak zaraz stąd nie ruszysz tyłka. - warknął.

- Dobra, co się puszysz. - mruknęłam idąc w stronę kuchni.

Szybko i zwinnie zrobiłam jajecznicę. Zajęło mi to z dziesięć minut, może mniej lub więcej. Na to danie nie trzeba poświęcać dużo czasu i to jest fajne.

Spojrzałam na wejście do kuchni, bo w nim znalazł się mój brat.

- Co gotujesz? - spytał z wielkim bananem na twarzy.

- Jajecznicę, jedna porcja. - mruknęłam.

- Fajnie, w końcu się najem. - zaśmiał się.

- E-e-e. - zabrałam talerz, który zabrał gdy tylko nałożyłam jajecznicy. - Ty sobie zrób.

- Madison, ale... - jęknął.

- W lodówce są jajka i cebula, oraz kiełbasa. Kroisz kiełbasę i cebulę. Najpierw cebula, później kiełbasa i jajka. Doprawiasz pieprzem i solą, i kabum! - wyjaśniłam całą sztukę gotowania.

- Zrobię sobie, ale Luke ma w nocy tu nie przychodzić. - mruknął z wrednym uśmiechem.

- A Ty skąd to...

- Jestem Twoim bratem. - wzruszył ramionami. - Włączyłaś telewizor, było słychać każde słowo.

- Właśnie. Dlaczego zataiłeś, to że w końcu sobie kogoś znalazłam i nie powiedziałeś mamie? Odkąd pamiętam, to Ty babka do pogadanek byłeś. - chichotałam.

- A to już inna sprawa.

- Lepiej mów póki mam dobry humor, bo jak się wkurwię, to pójdę do babci. - uśmiechnęłam się, a on obruszył się.

- Bo to nie jest Twój chłopak Madison. Haloo, on Cię porwał. Siedziałaś tam ponad trzy miesiące. - mówił.

- Nie wiesz jak jest. - mruknęłam.

- Oj zdziwiłabyś się ile wiem. - mruknął pod nosem, co usłyszałam.

- Gadaj co wiesz. - warknęłam szybko pchając go o lodówkę i przytrzymując nóż przy szyi, który w między czasie wzięłam do ręki, powtórzyłam pytanie. - Co wiesz o nich, o mnie i... - gdy zobaczyłam wystraszonego Elliot'a, wkurzyłam się sama na siebie. - Ja pierdole. - zakryłam ręką buzię.

Odłożyłam nóż i usiadłam ponownie na swoje miejsce.

- Młoda, to było trochę straszne. Co oni Ci tam zrobili? - spytał patrząc na mnie jak na ostatnie szpilki z zajebistej zestawy, na które mnie za pewne nie stać.

- Co mogli robić? Uczyć, trenować. Głównie walczyć i strzelać. - mówiłam nadal będąc trohę w szoku.

- Skąd ten odruch? - spytał.

- Jestem trochę nerwowa ostatnio, bo nic i o niczym nie wiem. Denerwuje mnie niewiedza. - warknęłam wkurzona.

- To się dowiedz. - wzruszył ramionami.

- Skąd ich znasz? - spytałam, a on popatrzył na nie w stylu "Nieusłyszałem, możesz powtórzyć?" - Czerwonowłosy, Mike. Kazałeś mi zanieść mu jakiś papier. Wczoraj mówiłeś, że znasz Luke'a. A, i byłeś spokojny, chociaż zwykle martwiłeś się o mnie jak o swoje włosy.

- Połączyłaś fakty? - spytał patrząc mi prosto w oczy.

- Kim Ty jesteś? - spytałam nie wiedząc nic.

- Szefem. - mruknął, a ja osłupiałam.

- Cały czas to Ciebie słuchali. - kiwnął twierdząco głową. - Cały czas, to Ciebie się bali. - również się do tego przyznał. - I czemu mi nie powiedziałeś?

- Bo... Nie wiem, to zagmatwane. - mruknął.

- Ale.. Ale jestem Twoją siostrą. - powiedziałam zawiedziona na nim po całości.

- Zaraz wracam.

Poszedł do salonu i wrócił tu po chwili.

Położył teczkę na stół.

- Przeczytaj. - wzruszył ramionami.

- Chwila..

~*~

Tak, nie było mnie trochę... Ale wybaczcie mi, sprawy prywatne.

Kocham was :3

Bez Odwrotu {5SOS}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz