Pov Luke.
- Zmęczony? - spytała Mad gdy wszedłem do kuchni. Robiła chyba jajecznicę.
- Wkurwiony. - mruknąłem przecierając twarz dłonią.
- Co? - popatrzyła na mnie.
- Wykończony. - powiedziałem głośniej. Nie chciałem drążyć tematu.
- Robię jajecznicę. Chcesz trochę? - czyli jednak jajecznica.
- Miało być dla? - spytałem przedłużając ostatnie słowo.
- Mnie, ale nie zjem tyle. - stwierdziła.
- Jedz, ja sobie coś zrobię. - powiedziałem otwierając drzwiczki lodówki.
- Cześć przyjaciele. - uśmiechnięta Rachel wpadła do kuchni.
- Nie jestem Twoją przyjaciółką. - warknęła Madison.
- Mad. - upomniałem dziewczynę.
- Sory, masz. - jajecznicę, która była na talerzu podała Rachel i wyszła.
Rach popatrzyła na jajecznicę i podała mi ją, a sama pobiegła za Madison. Wziąłem do buzi trochę dania i poszedłem za dziewczynami. Schowałem się za ścianą.
- Myślisz gówniaro, że jak Luke zobaczy ciało Mike'a czy któregoś z nich, to zrzuci to na Ciebie? - mówiła z wyższością.
- Rachel, obiecuję Ci, że jeżeli dotkniesz jednego z nich, to przestrzelę Ci łeb. - warknęła blondynka.
Przecież Madison boi się broni...
- Przestań,do ręki byś nie wzięła broni. - zaśmiała się cicho Rachel. Myślą, że jestem nadal w kuchni.
- Żebyś się kurwa nie zdziwiła. - stwierdziła Madison.
- Prędzej czy pózniej któremuś coś się stanie, a wtedy będziesz wiedziała, że masz go zostawić, bo jest MÓJ. - ostatnie słowo wykrzyczała.
- Kogo, kto? - wszedłem. Obydwie się uśmiechnęły, a ja udając również to zrobiłem.
- Mój kwiat. Tłumaczyłam Mad żeby go nie dotykała, prawda? - Mad pokiwała głową, a zaraz po tym ominęła Rach i pobiegła do pokoju.
- Luke, słuchaj... - zaczęła.
- Nie mam czasu Rach. - ominąłem ją i pobiegłem do Mad.
- Luke, daj mi pomyśleć. - poprosiła, a ja usiadłem na jej łóżku, obok niej. - Samej.
- Nikt Ci przecież nie pomaga myśleć. Myśl sobie. - na moje słowa uśmiechnęła się i westchnęła.
- Chodziło mi... - zatrzymała się, bo położyłem się obok niej i przytuliłem. - Nie ważne. - zachichotała.
- Wiesz, że Cię lubię? - spytałem, a dziewczyna się trochę spięła.
- Tak, wiem. - zaśmiała się nerwowo.
- A Ty? Lubisz mnie?
- Tak. Skąd takie wyznania? - spytała zaczynając bawić się moimi włosami.
- Tak myślę, że moglibyśmy... - zacząłem, ale oczywiście ktoś musiał nam przerwać.
- Mad skarbie... - Mike wpadł do pokoju. Jakie skarbie?! - Pomóżcie mi.
Chłopak upadł przy łóżku na podłodze. Zauważyłem dopiero teraz, że Mike został dzgnięty w brzuch. Wszyscy wiemy kogo to może być zasługa.
- Mike chodz. - Madison pomogła mu wstać żeby położyć go na łóżku. - Leć po apteczkę. - zwróciła się do mnie.
Migiem pobiegłem po apteczkę i wróciłem z pudełkiem w rękach. Szybko położyłem je obok Madison, która miała łzy w oczach i powstrzymywała lecącą krew swoją koszulką. Tak, siedziała w staniku.
- Zawołam Rachel. - stwierdziłem widząc, że dziewczyna ledwo sobie radzi z nerwami.
- Szybko. - powiedziała uciskając.
- Rach, szybko, Mike jest ranny. - krzyknąłem wbiegając do jej pokoju.
- Widziałam, to wina tej zdziry Madison. - warknęła biegnąc w stronę pokoju rannego chłopaka i dziewczyny.
Pózniej się policzymy.
~*~
Trochę dawno nie było rozdziałów. Wybaczcie, ale mam wakacje i dużo się dzieję <3
Kocham, wasza wiedzma ;**
CZYTASZ
Bez Odwrotu {5SOS}
FanfictionJak zostałam porwana, poznałam czwórkę wspaniałych przyjaciół i znalazłam miejsce na tym świecie. - Madison Oxley.