Nina's POV
Obudziła się, bo jasne światło drażniło jej tęczówki. Otworzyła powoli oczy i przez chwilę nie bardzo wiedziała gdzie się znajduje. Rozejrzała się wokół i zobaczyła jasne ściany nieznanego jej pokoju. W pierwszej chwili przestraszyła się i chciała podnieść, ale nie mogła. Spojrzała w bok i ujrzała anioła w ludzkiej postaci. Od razu się uspokoiła i powoli zaczęła przypominać sobie wydarzenia dzisiejszej nocy. Przymknęła oczy i wtuliła twarz w ramię chłopaka, bo poczuła, że zaczyna się czerwienić.
Wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się wydarzyło. Jednego była pewna, nie żałowała niczego. Uśmiechnęła się na wspomnienie chłodnych dłoni Petera błądzących po jej ciele i poznających każdy jego zakamarek. Bała się tego, jak jej ciało na niego zareaguje, ale nie było tak źle. Najpierw czuła się trochę nieswojo, ale z każdą kolejną chwilą dawał jej coraz więcej przyjemności. Podparła się na łokciu i spoglądała uważnie na śpiącego obok niej Petera. W pełnym świetle mogła do woli patrzeć na jego umięśniony brzuch i klatkę piersiową. Jednak już po kilku chwilach jej wzrok prześliznął się na jego twarz, która nie wyrażała żadnych emocji. Uśmiechał się delikatnie, wyglądając przy tym jak ósmy cud świata. Co z tego, że miał nieco spiczastą brodę i nieproporcjonalnie duże oczy? Dla niej był najprzystojniejszym facetem na ziemi. Sięgnęła ręką pod poduszkę i wyjęła swój telefon. Włączyła aparat i zrobiła mu parę zdjęć. Witaj nowa tapeto, pomyślała i odłożyła Szajsunga z powrotem pod poduszkę. Opuszkami palców dotknęła delikatnie jego policzka i z niemym zachwytem zauważyła, że wtulił się we wnętrze jej dłoni. Zwilżyła językiem usta, po czym pochyliła się i zaczęła składać lekkie pocałunki na jego wargach. Po paru sekundach poruszył się nieznacznie, więc odsunęła się od niego niewiele. Otworzył zaspane oczy i uśmiechnął się, po czym podniósł się nieznacznie i przycisnął swoje usta do jej. Kilka chwil później opadł na poduszkę.
- Ale miałem piękny sen – powiedział zachrypniętym głosem, a po jej plecach przebiegły ciarki.
- Cóż, panie Prevc. Śmiem twierdzić, że to nie był sen – odparła, a jego wzrok prześliznął się z jej twarzy na dekolt. Poszła jego śladem i zobaczyła, że jest w samym staniku. Zawstydziła się i próbowała zasłonić włosami, jednak niewiele to pomogło, bo sięgały jej do barków. Podniósł się i popchnął ją lekko, żeby położyła się na plecach i pocałował ją. Wplotła palce lewej ręki w jego włosy, a prawą dłoń umieściła w okolicy jego lewej łopatki.
- Wydaje mi się, że w nocy nie byłaś taka wstydliwa – szepnął jej do ucha i przygryzł delikatnie jego płatek. – Dobrze się czujesz? Nic cię nie boli?
- Jestem trochę obolała, ale da się wytrzymać – odparła zgodnie z prawdą i spojrzała mu głęboko w oczy.
- Przepraszam, starałem się być delikatny... - powiedział, a ona wychwyciła w jego głosie nutkę winy.
- Byłeś delikatny. Perfekcyjny, jak zwykle – pogładziła jego policzek zewnętrzną częścią dłoni. Skradł jej pocałunek i położył się na plecach, pociągając ją za sobą. Położyła głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwała się w miarowe bicie jego serca.
- Mógłbym codziennie się tak budzić – powiedział, wodząc palcami po jej nagim ramieniu. Uśmiechnęła się słysząc jego słowa. Poszła jego przykładem i opuszkiem palca zaznaczała zarys jego mięśni. Był tak cholernie dobrze zbudowany, że gdy zobaczyła go w nocy bez koszulki, prawie zemdlała. Cóż, musisz przyznać, że nie codziennie podziwia się takie widoki.
- Musisz się powoli zbierać, prawda? – przerwała kilkuminutową ciszę.
- Jeszcze chwila. Będę miał bardzo duży problem, żeby się teraz z tobą rozstać.
YOU ARE READING
The unexpected life [Peter Prevc & Andreas Wellinger] (zawieszone)
FanfictionŻycie potrafi spłatać figla. Ona wie coś o tym. Czasami nawet wie aż za dobrze. Gdyby wziąć sobie do serca sentencję: Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni, byłaby już twarda jak diament. Niestety, nie jest. Los nie oszczędzał jej ani jej najb...