Czekała właśnie na kolejną wizytę u ginekologa. Był poniedziałek, miała początkowo pójść w piątek, ale musiała wtedy być już w Wiśle. Uzgodniła z Hoferem, że będzie pracowała do Turnieju Czterech Skoczni, a potem pójdzie już na zwolnienie. Wciąż miała poranne mdłości, ale było o niebo lepiej niż na początku ciąży. Nikomu nie powiedziała, poza Hoferem i Gregorem. Andreas wciąż skutecznie jej unikał, a Peter... cóż, spróbowała dwa razy się do niego dodzwonić, ale nie odebrał. Po jakimś czasie stwierdziła, że to nawet lepiej, że nie rozmawiali. Pewnie wtedy definitywnie zakończyłby ich związek, a tak teoretycznie wciąż byli razem.
Godzinę później siedziała już w samochodzie i patrzyła tępo przed siebie. Nie chciała dawać sobie nadziei, ale... Lekarka po sprawdzeniu wyników krwi stwierdziła, że źle wyliczyła datę zapłodnienia i doszło do niego w ciągu pięciu ostatnich dni sierpnia. A wtedy... wtedy rozstała się z Wellingerem. Co prawda został u niej na noc, ale ostatecznie nie uprawiali prawdziwego seksu. Skończyło się na grze wstępnej. Nie było fizycznej możliwości, żeby doszło do tego w dniu urodzin Milki. Ale... wtedy była też w Hinterzarten. Chociaż Peter zarzekał się, że nie poszli do łóżka. Sama już nie wiedziała co o tym myśleć...
***
- Nie poganiaj mnie, chcę tam dojechać w jednym kawałku – warknęła na Martina, który pospieszał ją co chwilę. – Gdybyś się tak nie grzebał jeszcze w Monachium dawno byśmy byli już w Wiśle. – Została im jakaś godzina jazdy. A za półtorej rozpoczynał się pierwszy trening. Drogi były trudne, wolała więc nie szaleć. Dojechali na styk, pierwsi skoczkowie jechali już na górę. Martin spojrzał na nią z góry i wyszedł z samochodu. – Tylko spokojnie – powiedziała do siebie i poszła jego śladem. Otworzyła tylne drzwi i wyjęła kurtkę. Było zimno, ale dało się wytrzymać, Finlandia to to nie była. Rozejrzała się wokół, ale Wellingera już nie było. Ubłagał Hofera, by mógł jeździć tylko na zawody, bez pracy w ciągu tygodnia. Zabrała jeszcze laptop i poszła w kierunku skoczni.
Do pierwszego spięcia doszło w sobotę, przed konkursem drużynowym. Wellinger uparł się, że to on będzie robił relację live na aplikacji FIS-u mimo że od pierwszego konkursu LGP robił to Mateusz, który wcześniej pracował przy obsłudze zawodów skoczkiń.
- Dobra, mogę porobić jakieś zdjęcia – powiedział Polak i sięgnął po aparat.
- Nie – przerwała mu. Wzięła od niego aparat i podała Martinowi. – Pracujemy tak, jak uzgodniliśmy przed rozpoczęciem sezonu. Mati na relacji, Alice na Insta, Špela na twitterze, a ty robisz zdjęcia na stronę. – Wellinger już otwierał usta, ale przerwała mu. – Z tego co pamiętam, to ja tutaj jestem szefem. Jeśli coś ci się nie podoba, nie musisz z nami pracować. Pracy w Monachium jest od chuja – warknęła i wyszła z biura prasowego.
Martin zrobił beznadziejne zdjęcia. Chciał zrobić jej na złość i po prostu był kiepskim fotografem. Szwędała się po skoczni i robiła dużo snapów. Pytali często fanów co chcieliby oglądać w relacjach i starali się wprowadzać to podczas konkursów. Wygrali Norwegowie, przed Polakami i Niemcami.
- Ja idę do Norwegów, Mati do Polaków, a Alice do Niemców. Wy – wskazała na Martina i Špelę – idźcie już do biura i zacznijcie tłumaczyć teksty. Im szybciej się uwiniemy, tym szybciej będziemy mieli wolne.
- Kto jutro siedzi w biurze? – zapytał Mati. Wszyscy popatrzyli po sobie.
- Dobrze, pójdę, ale o dziesiątej mnie zmieniasz – dźgnęła go palcem w klatkę. – Do pracy!
***
Zanim uwinęli się ze wszystkimi tekstami było już po ósmej. Gdy wrócili do hotelu, skoczkowie kończyli już kolację. Niewielu ich siedziało w restauracji. Po opóźnionym zameldowaniu, zeszła coś zjeść. Alice i Špela właśnie wychodziły.
- Idziesz na imprezę? – zapytała Schmitt. Pokręciła głową.
- Nie, muszę jutro wstać o piątej. Ale wy idźcie, tylko nie publikujcie nic na insta – zaśmiały się. Usiadła przy wolnym stoliku i po chwili podeszła do niej kelnerka. Wzięła jakąś lekką sałatkę i wyciągnęła telefon. Napisała do Gregora, odkąd wróciła z Innsbrucka regularnie rozmawiali. On wspierał ją w kwestii ciąży, ona służyła wsparciem psychologicznym. Żałowała, że Gregor nie mógł przyjechać do Wisły, ale znowu miał problem z więzadłami.
***
Wstawanie o piątej rano nie należało do najprzyjemniejszych. Z trudem podniosła powieki. Dopiero co się obudziła, a już czuła piasek pod powiekami. Postanowiła poleżeć jeszcze chwilę. Włączyła internet i jej telefon zamienił się w istny wibrator, ot, moc internetu i social mediów. Powiadomienia przychodziły z prędkością światła. Weszła na instagram, bo wczoraj nie miała nawet siły zobaczyć relacji, którą zrobiła Alice. Miło było powspominać konkurs. Gdy doszła do końcowych filmów poczuła jak krew odpływa jej z twarzy. Na koncie FIS-u było kilka filmów na których byli Martin, Mati, Alice i Špela. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że odstawiali niemal orgię i... i robili dobrze jednemu ze skoczków. Jedno wiedziała na pewno. Ktoś za to wyleci z hukiem z roboty.
YOU ARE READING
The unexpected life [Peter Prevc & Andreas Wellinger] (zawieszone)
Fiksi PenggemarŻycie potrafi spłatać figla. Ona wie coś o tym. Czasami nawet wie aż za dobrze. Gdyby wziąć sobie do serca sentencję: Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni, byłaby już twarda jak diament. Niestety, nie jest. Los nie oszczędzał jej ani jej najb...