Część III - Rozdział 16

607 70 12
                                    

- Dlaczego w Wiśle nie powiedziałaś mi, że to moje dziecko? – zapytał cicho Peter dwa dni później. Był poniedziałek, kilkanaście minut wcześniej wypisali ją ze szpitala. Prevc uparł się, że po nią przyjedzie i odstawi ją do domu. Nie protestowała, to i tak nic by nie dało.

- Chciałam – odparła zgodnie z prawdą. – Ale zauważyłam malinki na twojej szyi – Peter zachłysnął się powietrzem. – Powiesz mi, z kim tak dobrze się bawiłeś? – Słoweniec uśmiechnął się pod nosem, a ona poczuła ukłucie w sercu.

- Zanim ocenisz, pozwól mi powiedzieć do końca, ok? – spojrzał na nią przez krótką chwilę, a ona pokiwała głową. – To dzieło Anze. Założyliśmy się z Tepesem i Semenicem, kto szybciej wypije całe piwo. Oczywiście przegraliśmy, więc naszą karą było zrobienie sobie nawzajem tego... czegoś – cały czas patrzyła na niego uważnie. Był skupiony na drodze, ale i tak potrafiła oczytać wszystkie emocje z jego twarzy. Zażenowanie, skruchę, niedowierzanie.

- Muszę ci powiedzieć, że nie doceniałam Laniska. Powinnam być zazdrosna w związku z tym? – Peter położył dłoń na jej udzie i ścisnął je delikatnie.

- Nie masz najmniejszych powodów do obaw – powiedział. – Nina? – zapytał cicho kilkanaście minut później. Zauważyła, że zatrzymał samochód na parkingu przy stacji benzynowej. – Chciałbym cię o coś zapytać – przełknął ślinę i spojrzał na nią niepewnie. Pokiwała głową, upewniając go w przekonaniu, że słucha. – Może... może wróciłabyś do Słowenii? Na stałe? Moglibyśmy... zamieszkać razem... - z każdym słowem mówił coraz ciszej i coraz mniej pewnie. Patrzyła na niego uważnie, po czym wstała nagle i wyszła z auta. Otworzyła drzwi od strony kierowcy i przesunęła fotel Prevca maksymalnie do tyłu, po czym wdrapała się na jego kolana i zamknęła za sobą drzwi. Westchnęła cicho.

- Chciałabym, Pero – szepnęła, splatając dłonie na jego szyi. – Ale to nie takie proste. Tutaj mam pracę i nie zapominaj, że Sandra mnie teraz potrzebuje, gdy została sama z dwójką dzieci – przesunęła dłonie na jego policzki. – Kocham cię – szepnęła mu w usta. Podniosła wzrok i popatrzyła mu w oczy. – Jesteś najlepszym co spotkało mnie w życiu – dodała. Uśmiechnął się i skradł jej pocałunek. Poczuła jego dłonie na biodrach.

- Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Jedźmy dalej – powiedziała i puściła mu oczko. Wróciła na swoje miejsce, a Pero zapalił silnik. Wyjęła notes z torby i zaczęła coś tam sobie gryzmolić.

- Co robisz? – zapytał po kilkunastu minutach ciszy, gdy mknęli znów po autostradzie.

- Uzupełniam bullet journal...

- Co uzupełniasz? – zdziwił się.

- Bullet journal. To kalendarz, planer i ogranizer w jednym – podała mu zeszyt, łapiąc jednocześnie kierownicę.

- Bardzo ładne. I kreatywne. Może zrobisz coś takiego dla mnie? – zapytał i spojrzał na nią przelotnie.

- Dla ciebie?

- Obrenduje się to moim logo i...

- I razem z zeszytami będzie wisieć na twojej stronie. Weź ty się lepiej za skakanie Prevc, ok? – powiedziała i wbiła mu palec w żebra.

- Au! – pisnął, a ona parsknęła śmiechem.

- W ogóle zapomniałam ci powiedzieć, że bardzo dobrze wyglądasz w tym granatowo-srebrnym kasku z Red Bulla...

- Ładnemu we wszystkim ładnie – odparł, a ona nie miała już argumentów.


Postanowiłam, że będę dodawać teraz częściej, ale krótsze rzeczy (chyba że wolicie rzadziej, ale dłuższe, to napiszcie). 

Dobija mnie ten styczeń, dobija mnie całe życie... 

The unexpected life [Peter Prevc & Andreas Wellinger] (zawieszone)Where stories live. Discover now