6

1.7K 123 5
                                    

Każde lustro odbija to co przed nim stoi. To także tak działa. Zerkając na swoje blond włosy zebrane w ciasnego kucyka, patrząc po chwili na zielone odbicie swoich oczu, odchodzę do pokoju by przejść do sali treningowej.
- Co to wszystko znaczy? Może on żyje... i znowu wszystko jest jedynie wielkim kłamstwem Laufeysona. - bieganie na bieżni pomaga mi się skupić i wyciszyć
- Airi.
- Nie bądź głupia Airi! Nie żyje, nie mógł przeżyć z tego co opowiadał Thor. Ale co do diabli robi w twoich snach?!
- Airi!
- Thor... - zachwiałam się i upadam na plecy.
- Nic ci nie jest? - śmieje się! O nie pożałujesz tego bożku... już mam zemstę
- Dzięki - mówię z przekąsem - Nic.
- On nie żyje - mówi już z powagą, jaka u niego rzadko kiedy występuje
- Cieszę... znaczy... przepraszam, że cię niepokoje.
- Nie jest za późno na trening? Jest czwarta w nocy.
- Nie. Naprawdę jest to lepsze niż nocowanie z smokami.
- Chciałbym powiedzieć "rozumiem Cię", ale nie mam pojęcia jak to jest z nimi spać. - uśmiechnął się i skierował się do wyjścia.
- Thor...
- Tak?
- Dziękuję. Za wszystko.
- Okey maluchu. Nie ma za co.

Codziennie śnią mi się te dwa sny. Pamiętam je już na pamięć, każdy moment, słowo, gest.
Wczoraj wyjechałam do rodziców, a obecnie siedzę na swojej starej kanapie i rozmyślam. Rodzice poszli na spacer z maluchami i Littnes a ja pod pretekstem bólu głowy zostałam.
- Co robimy? - zapomniałam poinformować, że Steve też tu ze mną przyjechał? - Airi, chcę iść do sklepu a nie znam nawet jednego słowa po Fińsku.
- Jakoś sobie poradzisz - powiedziałam po "swojemu"
- Nie wiem co ty mówisz!
- Steve, ty jako Kapitan Ameryka napewno poradzisz sobie w sklepie.
- Dalej nie rozumiem co do mnie mówisz Ari.
- Mówi, że dasz sobie radę
- Skąd znasz fiński Thor? - O nim też zapomniałam?
- Znam każdy wasz język, są one bardzo prymitywne
- Aha. - Wzruszyłam ramionami. - W takim razie idź z nim do sklepu.
- Co to sklep?
- Ja dalej nic nie rozumiem. -Zdenerwowany Steve uniósł ręce na znak protestu przeciwko temu w jakim języku rozmawiamy.
- Idziemy do sklepu.

- Co to jest?! - Rogers wzruszył się na widok tylu zamrożonych ryb - Dlaczego ich jest tu tak dużo?!
- Poproszę 5 kilo tego łososia - mówię do sprzedawcy nie zwracając uwagi na mężczyzn (czytaj: chłopców) za moimi plecami - Dziękuję. Thor!
- Taaak? - przyłapałam go na dotykaniu oka jednej z ryb
- Jestem damą w opałach. Masz trzymaj tą rybę.
- Oczywiście - jak zawsze zapalony do pomocy wziął ode mnie torbę z jedzeniem dla smoków a ja poprowadziłam ich do większego marketu.
- Steve weź wózek.
To był błąd, którego nie przewidziałam. Kapitan oczywiście wziął wózek po czym wskoczył do niego i kazał się wozić po sklepie jak małe dziecko. Zgodziłam się na to. Thor pcha wózek z nietypową zawartością a ja wybieram poszczególne produkty spożywcze.
- Na Asgard! - Odinson zaczął biec z wózkiem a Kapitan przyjął majestatyczną pozę. Nie trwało to długo bo wózek zderzył się z półką i wszyscy już są na podłodze.
- Co tu się dzieje?! - ochroniarz chyba ich zauważył
- Przepraszam proszę pana, ale moi bracia są... chorzy...
- Chorzy?
- Co oni mówią? - usłyszałam szept blondyna do Thora
- Coś się stłukło? - kontynuował starszy pan, który nie wydawał się już taki zainteresowany sytuacją
- Jesteśmy na dziale sztotek do toalety, więc nie wiele mogło się tu wydarzyć
- Proszę uspokoić tych... chorych braci
- Dziękuję... A wy?! Co wy robicie?
- Na Asgard - odparł Thor z brakiem entuzjazmu w głosie
- Dlaczego mi to robicie - ledwo powstrzymałam się od śmiechu, nie byłam w cale zła a wręcz przeciwnie.
- Jest jeszcze miejsce w tym wózku?

Oglądam jak Iron Man, Czarna Wdowa, Hawkeye, Hulk i od jakiegoś czasu Thor walczą z... niebieskimi... olbrzymami?
- Co możemy zrobić? - pytam Steva, który też ogląda to wszystko z perspektywy siedzenia na kanapie
- Liczyć, że im się uda... i czekać na samolot.

- Kto to był? - jednooki szef przybył do Avengers Tower trochę później niż my.
- No nie mieli pokojowych zamiarów... - Tony przykłada lód do swojej obolałej głowy
- To jak na moje oko jest oczywiste. Pytam co to za sukinsyny?
- To byli Jötunowie, pochodzą z odległego Jötunheimu, kiedyś rozpętałem z nimi wojnę, lecz zostali po niej prawie doszczętnie zniszczeni. Nie mam pojęcia co robią tu na ziemi, zwłaszcza że nie potrafią przemieszczać się ze swojej planety bez magii, którą odebrał im mój ojciec.
- Ale jakoś te pierdolone smerfy znalazły się tu, w moim mieście!
- Mogę...
- Na razie czas to dla nas rozwiązanie - przerwał mi- pomożecie cywilom. Narazie to tyle.

- Littnes! - obudziłam się z jej imieniem na ustach. Oddycham nierównomiernie i jestem cała spocona... - Dlaczego mi się śnisz?
Pogłaskałam smoczyce po głowie, kiedy obudziła się przez moje krzyki.
- A ten kruk na moim ramieniu... J.A.R.V.I.S?
- Tak pączuszku?- Twórca sztucznej inteligencji kazał mu nazywać mnie pączuszkiem...
- Co oznacza kruk w śnie?
- Kruk symbol zdrady, dysharmonii, nieszczęścia oraz śmierci. Sen o kruku może reprezentować śmierć symboliczną np. koniec jakiegoś etapu w życiu. Siadający kruk na ramieniu - uwaga grozi ci niebezpieczeństwo.

Nigdy nie wierzyłam w takie głupoty. Żadne wróżki, układy planet i inne czary nie działają i nie przynoszą pecha czy szczęścia, ale w obecnym położeniu nie mam już innych pomysłów.
- Dzięki.
Śmierć? Zmiany? Ciekawe, ale chyba naprawdę nie ma to większego znaczenia.
Sięgnęłam po telefon, ale moją uwagę przyciągnęła inna rzecz, jest to czerwona karta. Wygląda jak wyjęta z jakiegoś zestawu kart do gry w pokera, chwyciłam ją i zobaczyłam co jest na drugiej stronie. Jest tu dziewczyna... Boże to jestem ja! Te same blond włosy, zielone oczy, jasna cera. To jestem ja... a na moim ramieniu siedzi kruk tak jak w każdym śnie. Co jest do cholery!?
Chowam kartę i wychodzę na korytarz. Jest coś dziwnie cicho jak na tę bazę i na tych ludzi. Idę wzdłuż beżowych ścian do windy i jadę na niższe piętro, do laboratorium Bruca i Tonego.
- Banner? Jesteś tu?
- Tak - usłyszałam tylko jego głos, ponieważ on sam zgubił się w tonie papierów i wynalazków - Coś się stało?
- Nie wiesz gdzie jest reszta, coś dziwnie cicho jest.
- Ty nic nie wiesz?!
- A co mam wiedzieć?
- Wczoraj złapali sprawcę. To Loki wysłał tu tych olbrzymów, co najdziwniejsze poddał się bez walki a teraz siedzi pod nami w więzieniu. Dlatego też nie ma tu wszystkich, ustalają plany pilnowania tego... dziwaka.
-Loki... a on nie był martwy?

Nowy światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz