10

1.3K 101 16
                                    

,,Strach tnie głębiej niż miecze"
George R.R

Kolejna książka, którą kończę czytać ląduje w kominku, by móc choć w najmniejszym stopniu ogrzać salon. To była bardzo wartościowa książka... nie mam jednak wyboru, ponieważ ogrzewanie elektryczne wyłączyło się tydzień temu, a drewno na opał trzy dni temu. Tydzień temu... Loki pojawia się sporadycznie, a jeśli już to robi to gapi się na mnie i... tyle, po prostu się patrzy. Do czego jestem mu potrzebna? Czuję, że z każdym swoim pojawieniem się moja ciekawość zbliża się do jego osoby. Ja jestem jak małe dziecko, a on jak ogień, który tak mnie ciekawi.

-Steve słyszysz mnie? - mówię do słuchawki, której na szczęście bożek nie zauważył - Natasha?
Nic. Odrywam kolejną stronę książki i wrzucam ją do ognia.
- Po co to robisz? - słyszę za sobą jego głos. Siedząc na podłodze przy jedynym dostawcy ciepła, czyli kominku, zawinięta w trzy koce i jeszcze głową Littnes na kolanach obracam się powoli i widzę Kłamcę. Zieleń jego tęczóweknie pozwala mi się ruszyć, przewierca mnie wzrokiem i sięga do najdalszych zakątków mojej duszy.
- Jest mi zimno... nam jest zimno! - pokazuje na smoczyce
- Ja nie czuję zimna- powiedział tajemniczo, bardziej do siebie
- Ty nic nie czujesz!- Wstałam z podłogi i podeszłam do niego- Czy myślisz, że uda ci się mnie złamać to jesteś w wielkim błędzie! Nie masz nade mną żadnej władz...- Laufeyson nie czekał na zakończenie mojego heroicznego wystąpienia, załapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Mimowolnie położyłam na jego klatce piersiowej swoje ręce i z pogardą patrzyłam w jego oczy.
- Sądziłaś, że nie zauważyłem? - odgarnął jeden kosmyk moich włosów i już bez problemu zabrał mi jedyny łącznik z światem zewnętrznym.
- Sądziłam, że nie wiesz co to jest.
- Jeszcze nie raz cię zaskoczę, a teraz chodź ze mną - chwycił mój nadgarstek i ciągnie mnie w stronę jakiś drzwi, których wcześniej nie zauważyłam.
- Gdzie idziemy?
- Zawsze zadajesz głupie pytania?
- Zawsze kiedy chory psychicznie bóg gdzieś mnie zabiera. I nie są głupie...
Poczułam jak się uśmiecha. Tydzień z nim w jednym domu to za dużo. Otwiera drzwi i schodzimy na dół po drewnianych schodach.
- Dlaczego zabierasz mnie do piwnicy - powiedziałam już mniej pewnym tonem- co chcesz mi zrobić?!
- Uspokuj się kobieto... nic ci nie zrobię. Co najwyżej trochę możesz się bać.
- Czego bać?
- Jeśli chcesz odzyskać to twoje ciepło - mówi z pogardą - to stań tu na środku- wskazał palcem, środek małej piwniczki. Po prawej stronie pomieszczenia była jakaś półka z farbami, po lewej trochę mebli przykrytych folią a na wprost mnie jakieś bezpieczniki.
- Proszę bardzo!
Patrzę na Lokiego z nieukrywalną ciekawością i czekam na to co zamierza ze mną zrobić. Podałam się teraz jego woli, mam nadzieję, że tego nie pożałuje, ale jego uśmiech na twarzy nie dodaje mi pewności siebie.
Bożek kłamstw robi nagle coś, czego się nie spodziewałam. Zgasił światło, a w piwnicy zapanował mrok. Mój odwieczny lęk dał o sobie znać... starali się go pozbyć najpierw rodzice, później S.H.I.E.L.D, ale nikomu się nie udało a strach przed ciemnością pozostał we mnie nienaruszony.
Skuliłam się i starałam opanować to, czego zawsze się bałam. Na nic. Moje ręce zaczynają się trząść, a z oczu lecą łzy.
- Włącz światło! - krzyczę, choć nie liczę na to, że Loki się posłucha.
Powoli czołgam się do włącznika, ale on mnie powstrzymuje, podnosi i... przytula? Czuję jego miętowy zapach, równomierny rytm bicia serca.
- Możesz mnie już puścić
Otwieram jedno oko i widzę, że zapalił z powrotem światło. W mgnieniu oka odsuwam się od niego, bo rzeczywiście się do niego przytuliłam.
- Dlaczego ty to robisz?
- Dlaczego nie skierujesz swojego gniewu przeciwko mnie? Jesteś żałosna, dziwię się, że jesteś w tej całej grupie Avengers. Ty nic nie masz w sobie niezwykłego. Jesteś nic nie wartym pupilem Furrego!
- Zamknij się! Myślisz, że ty jesteś inny?! Małe dziecko, które nie spełniło swoich chorych ambicji teraz się mści i to w jak najgorszym stylu!
Zielonooki stał i patrzył się na mnie z uśmiechem, żeby za chwilę zacząć mi bić brawo.
- Nie spodziewałem się tego po tobie. Zdałaś test Airi.
- Jaki test?
- Potrafisz działać racjonalnie, jesteś opanowana, ale i stanowcza. Przydadzą mi się twoje umiejętności.
- Nie...
- Nie rozumiesz? - przerwał mi - Narazie nie musisz, ale jak sama widzisz jestem od ciebie potężniejszy, więc jak będę chciał to cię zniszczę.
- Super...
- Chodzi mi o to, że przez ten twój głupi nadajnik oni nas znajdą za dwa, może trzy dni. Za karę, że ich tu sprowadziłaś masz zostać moją żoną
- Co?!

Nowy światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz