23

1K 80 13
                                    

,,Chcę Cię mieć blisko,
tam gdzie będziesz mógł
zostać na zawsze.
Możesz być pewnym, że
będzie tylko lepiej
Ty i ja razem, dniami i nocami
Nie martwię się,
bo wszystko będzie dobrze.
Ludzie gadają, niech mówią
co im się podoba
Ale ja wiem jedno,
że wszystko będzie dobrze
Nikt nie stanie na drodze
temu co czuję
Nikt nie będzie wiedział
co czuje do ciebie (...)"

Pochodzący z dalekiego Asgardu mężczyzna wyszedł z salonu, który niedawno odwiedził, by chwilę później znaleźć się na balkonie o dużej powierzchni, ale dla niego nawet tak duże otwarte lokum przypominało klatkę, więzienie z którego się już nie wydostanie. Od kąd ciałem opuścił swój pokój, zostawiając agentkę Romanoff i jego Ari nie może znaleźć dla siebie miejsca. Jego myśli i dusza zostały zaś w nocnym pokoju, gdzie całował dziewczynę o blond włosach. Czuje jeszcze dotyk jej ust, pamięta na pamięć każdy jej dreszcz przechodzący z jej ciała do jego, pamięta nawet jej zapach. Znów marzy, by ją zobaczyć i usłyszeć, napawać zmysły jej obecnością, tak jakby miała zniknąć z jego życia niemal tak szybko, jak się pojawiła.

- Nie mam sensownego wytłumaczenia.
- Myślisz, że jakiekolwiek insteje? Masz romans z własnym wrogiem.
- Natasha, ja... - Nie jestem przygotowana, by stawić czoła wszelkim pytaniom, które zapewne zaraz wypłyną z ust rudowłosej. Sama próbuje jeszcze raz odtworzyć scenę sprzed kilku minut, ale wspaniała i emocjonująca chwila zaczyna się mieszać z brutalną rzeczywistością, gdzie ja i Loki jesteśmy wrogami.
- Kochasz go?
Bezpośrednie pytanie wywołało u mnie panikę, jakby od tej odpowiedzi zależało ludzkie życie. Może zależy? Moje życie powoli dobiega końca i nie chcę rozstać się z Lokim Laufeysonem, nie mówiąc mu co tak naprawdę do niego czuję.
- Tak.

Lokiemu nie było dane być samemu do końca tego wieczora. Kiedy patrzył z pogardą w gwiazdy wiedząc, że Heimdal może go teraz obserwować i równe dobrze zaraz do wieży Starka wkroczy wojsko Odyna, ktoś do niego dołączył.
Właściciel budynku trzymał w dłoni sporych rozmiarów szklankę, wypełnioną wiskey. To też nie był jego najlepszy dzień.
- Chcesz się napić? - Spytał eksponując trzymany przedmiot. Loki się zgodził. Wyszli z powrotem do salonu, Tony wyjął dodatkowe naczynie i nalał swojemu towarzyszowi ten sam napój, którym sam się raczył. Obydwoje przytłoczeni ciężkim dniem usiedli na kanapie.
- Wypchnąłeś mnie przez to okno.
- Dziś nie mam na to humoru.
- Mi też nie po drodze spadać z czterdziestego piętra.
Podnieśli szklanki w tym samym momencie i wypili znaczą część. Lokiemu nie do końca odpowiadał dziwnie smakujący alkohol, ale nie chciał zostać trzeźwy.
- Jak widzę jad zadziałał, ale możesz pić?
- Nie. - Brunet wziął kolejny łyk. - Ale dziś mam powód do picia.
Loki w milczeniu czekał na kontynuacja, co Tony wychwycił. Wypił wiskey do końca, wziął głęboki oddech i otworzył się przed Kłamcą.
- Pepper jest na mnie zła.

Smutny Tony i zamyślony Loki opróżnili trzy butelki Jack'a Daniels'a. Zielonooki poczuł, że teraz może wyznać prawdę, tą samą która tak nie spodobała się jego przyrodniemu bratu. Starkowi też może się nie spodobać, ale ta tajemnica ciąży mu na zlodowaciałym sercu, które zaczęło topnieć jak śnieg na wiosnę, dzięki młodej kobiecie.
- Jak ja mam jej powiedzieć, że ją kocham?
- O cholera... - Miliarder mimo wprawy w piciu alkoholu był w gorszym stanie od bożka. - Powiem Ci jedno: tego nie da się zrobić na trzeźwo.
- Może ona w ogóle mnie nie kocha...?
- Kobiety, - pijany mężczyzna wstał z swojego miejsca i wskoczył na stolik, jego umysł był przekonany, że zaraz będzie przemawiał do tłumów dziennikarzy. - one nie pragną ciebie takiego jakim jesteś: czuły, delikatny, wrażliwy. One pragną cię dla twoich pieniędzy.
- A czy ja mam pieniądze?
- Cicho nie mówię o tobie... - Tony przykłada całe swoje serce, by samemu się pocieszyć, ale Loki mu przerywa i także rusza z swojego zajmowanego miejsca na kanapie.
- Nie mam pieniędzy, nie jestem zbyt czuły i delikatny, ale kocham Airi!
- Kochasz... Że kochasz kogo, przepraszam?

Natasha Romanoff od dłuższego czasu ich szukała i kiedy zmierzała udać właśnie do salonu, J.A.R.V.I.S poinformował swojego stwórce o jej obecności i nie koniecznie dobrych zamiarach względem pijanych mężczyzn.
- Maszsz jakiś plan? - Zapytał Loki gotowy do ucieczki, bądź zamienienia się w chmurę zielonego dymu.
- Lepiej! Mam urok osobisty!
- Stark ty idioto...
- Czaj... chodź za mną. - Opuścili salon i skierowali się do schowka na szczotki.
- Dobra kryjówka jest jak pomidorówka. - Wyszeptał Anthony
- Czemu?
- Bo pomidorówka tesz jest dobra.
Siedzieli tam dłuższy czas, na tyle długo, że ich powieki powoli zaczęły samoistnie opadać.
- Jak się stąd wydostaniemy?
- Dobra. Trzeba się wziąć za tak zwane myślenie... - twórca Iron Man'a popijając resztę szlachetnego napoju, zasięgnął pomocy u J.A.R.V.I.S.A
- Za półką znajduje się szyb wentylacyjny - poinformowała sztuczna inteligencja - możliwość utknięcia wynosi około sześćdziesiąt procent.
- Za mało, żeby mnie powstrzymać!
- Może chciałby Pan także zignorować instrukcje bezpieczeństwa?
- Tak? Skąd wiesz?

- I jak, byli w tej łazience? - Zapytała ruda agentka, Clinta.
- Nie było.
- Jak to - nie było?
- Tak jakby byli, tylko że na odwrót.
- Żartujesz sobie?!
- Ani trochę Nat, ale musisz dać im czas. Popatrz - wskazał na szklany stolik na którym leżały trzy puste butelki po alkoholu - są pijani, więc daleko nie poszli.
- To jest przecież pieprzony Stark i Loki! Mogło im się coś stać, a ja na pewno nie będę się tłumaczyć Furremu, dlaczego jego ukochany miliarder leży w worku na zwłoki. Razem z kosmitą.
- Cicho! Słyszysz? - Z otworu w ścianie było słychać odgłosy chrapania. - Czy to oni? W szybie wentylacyjnym?
- J.A.R.V.I.S jak ich stąd wydostaniemy?
- Obawiam się, że utkneli. Jedyne wyjście to zniszczenie szybu.
Po godzinie obydwaj mężczyźni byli uwolnieni.
- Czy to sen? - zapytał ledwo żywy Anthony.
- Za cholerę nie. - Odezwał się Steve, który kiedy dowiedział się, że ich znaleziono, pomógł reszcie ich wydostać.
- Też tak sądzę. W śnie było by wiskey.
- To nie był inteligentny pomysł. - Bruce zwrócił się bardziej do Lokiego, który wykazywał większą trzeźwość umysłu.
- Wiem.
Nastała cisza, spokój. Nawet awanturujący się Tony Stark zamilkł. Do pomieszczenia weszła nikłej postury kobieta. Była to Airi, której zdrowie znacznie się osłabiło. Razem z nią przyleciały trzy młode smoki, które od kilku dni nie mają ciekawszych zajęć, niż spanie.
Natasha podeszła do blondynki i szepnęła jej coś na ucho. Airi potwierdziła jej słowa i zwróciła się do pozostałej części grupy Avengers i Lokiego.
- Muszę wam się do czegoś przyznać.
- Spokojnie Kwiatuszku, mogę odkupić twojej mamie wazon, który zniszczyłem... Ała! - Stark dostał cios od Kapitana w żebra.
- Kiedy byłam z Lokim na pustyni, tamtej feralnej nocy... Smok, od którego mamy jad on mnie ukąsił.


No to cała tajemnica ujawniona! Rozdział ten traktuję jako wprowadzenie do następnego.
Cytat na początku pochodzi od wokalistki Alici Keys, a tytuł utworu to ,,No one".
Do napisania!
Nina.

Nowy światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz