16

1K 83 5
                                    

Przywieram do zimnej i gładkiej powierzchni ściany.
Przywieram do jednej ze ścian tworząca tą klatkę, w której zdecydowałam pozostać.
- Jesteś niczym ptak w zepsutej klatce, usilnie próbujesz zostać na miejscu pomimo, że możesz uciec!
Przechylam się na drugi bok z nadzieją, że oskarżycielski głos martwego Jeszy ucichnie.
- Dałem ci wolny wybór. Mogłaś uciec, ale tego nie zrobiłaś. Dlaczego?
Dlaczego?
Nie mogąc znieść już kłótni w mojej głowie wstałam z łóżka i spakowałam wszytkie swoje rzeczy do plecaka. Ubrałam się na czarno, tak by było mnie ciężej wypatrzeć w domowych ciemnościach. Littnes już na mnie czeka w dolnej partii domu, poinformowana wcześniej dzięki naszej więzi. Z precyzją Clinta i zwinnością Romanoff docieram do drzwi. Nie jestem pewna, czy magia Lokiego dalej działa, ale bożek jest ostatnio osłabiony, więc może jego umiejętności nie działają tak skutecznie jak by sam oczekiwał.
Chwytam za klamkę i drewniane drzwi otwierają przede mną wolność i nadzieję na powrót do domu.
- Więc jednak mnie zostawiasz - słyszę za plecami głos. W mroku stał on.
- Nie jestem i nigdy nie byłam ci potrzebna. Więc dlaczego mnie tu trzymałeś?
W odpowiedzi uśmiechnął się jedynie.
- Do zobaczenia, agentko Virtanen.

Nowy Jork okryty poranną mgłą wygląda niczym mistyczne miasto z baśni i legend. Znajome ulice, budynki i parki są uśpione, lecz już za kilka godzin wybuchnie tu miejskie życie. Avengers Tower góruje nad wszytkim, błyszcząc w słońcu, które jeszcze dobrze nie zawitało na niebie. Całonocna podróż wykończyła Littnes, jednak na widok naszego domu przyspieszyła lot. Lądując na dachu budynku prawie niszczymy dziwne maszyny Bruca, lecz nie one są teraz najważniejsze. Biegnę korytarzami omiatając wzrokiem wszystko co nowe, przypominam sobie wszystko co znajdowało się tu już wcześniej. Moja euforia i zamyślenie sprawiły, że wpadłam na kogoś.
- Steve, mówiłem Ci już, że masz nie biegać po korytarzach o czwartej nad ranem. - Tony Stark pozostał tym samym brunetem z typową dla niego brodą, jednak na jego twarzy widnieje zmęczenie.
- Tony to ja! Wróciłam! - spojrzał na mnie przekrwionymi oczami, dotknął moich włosów, policzka, ręki. Sprawdzał, czy nie jestem wytworem jego wyobraźni.
- J.A.R.V.I.S, czy ona tu stoi? Muszę przyznać, że ten ostatni doktor od zaburzeń psychicznych nie był taki zły, nawet go polubiłem...
- Airi Virtanen stoi przed panem naprawdę. - potwierdził nieodłączny przyjaciel Tonego.
- Dziękuję J.A.R.V.I.S - powiedziałam i rzuciłam się w obięcia mężczyzny. Byłam tak szczęśliwa, że znów jestem w domu. Z resztą grupy przyjaciół spotkałam się niedługo po Starku.

- Więc twierdzisz, że Loki Laufeyson nie robił nic co mogło by zagrozić Ziemi? - mija za mną kolejna godzina przesłuchania. W ciągu całego dnia zbadali mnie, testowali a teraz zadają pytania.
- Dokładnie. Nie robił nic.
- Co z tobą? Mieliście jakiś bliski kontakt?
- Nie.
- Groził ci?
- Rzadko, ale tak.
- Rzadko... - każde moje słowo Nick Furry notuje, oczywiście nie obejdzie się bez nagrania kamer. Nagle słyszymy za ścianą głośną rozmowę i zza drzwi wychyla się zadowolona głowa Clinta.
- Furry koniec przesłuchań. Idziemy na miasto. Airi weź się pośpiesz bo ci ochroniarze mnie zaraz zabiją a ja jestem za młody by umierać.
Spojrzałam na jednookiego, który zrezygnowany kiwnął tylko głową na potwierdzenie, że przesłuchania skończone.

- No dobra, ale co robiłaś przez ten cały czas?
- Prawie to samo co ty Kapitanie, kiedy byłeś zamrożony. Spałam.
- Na pewno mieli romans! - krzyknął na całą restaurację Bruce.
- Romans? Nie.
- Jaki on w ogóle jest?
Wszyscy zamilkli, ja także. Co mogę powiedzieć o Lokim Laufeysonie? Zamknięty w sobie, egoistyczny, denerwujący, niezrozumiały.
- Eee... On jest... inny.
- Trudno się nie zgodzić. - dodał Thor.
- Koniec tego tematu! - ogłosiła Natasha - Chcę wznieść toast za Airi, która nie dała się zabić!
- Toast! - stukneliśmy kieliszkami wypełnionymi pomarańczowym szampanem i zgodnie wypiliśmy.
Cały pozostały czas śmialismy się, rozmawialiśmy i piliśmy.
Dobrze jest być znów w domu.
Kiedy wróciłam rzuciły się na mnie moje gady. Tak mocno za nimi tęskniłam, że aż pozwoliłam im spać ze mną w jednym łóżku.
Leżę na swoim wygodnym łóżku wpatrując się w sufit. Myślę o nim.
Nie chcę tego ukrywać, bo to co ostatnio się między nami działo zawsze zostanie w mojej pamięci.
- Chyba chcę Cię pocałować... - uderzyłam się poduszką w głowę by nie mieć już innych głupich wspomnień. Loki robi tak z każdą. Zresztą ewidentnie bardziej interesują go usta tej brunetki.
- Do zobaczenia...
Co masz na myśli Laufeyson? Kiedy znów się zobaczymy? Nie wyrażam zgody na kolejny miesiąc spędzony z tobą. Nie tym razem.

Emmm... Chciałam, żeby wyszło dobrze. CHCIAŁAM.
Może jestem pesymistyczne nastawiona do tego rozdziału, ale nie wyszło aż tak dobrze jak miało wyjść. Na razie to taka mała zmiana dla naszych bohaterów.
Do napisania!
Nina.

Nowy światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz