13

1.2K 87 7
                                    

,,Kłamstwo zdąży
obiec pół świata,
zanim prawda włoży buty"

Promienie słoneczne przedarły się przez nieszczelnie zasunięte zasłony, tym samym zmuszając mnie do otworzenia oczu. Przez całą noc czułam czyjąś rękę na talii, ale myślałam, że ze zmęczenia mój mózg postanowił sobie urządzić żarty. To nie były żarty. Loki naprawdę śpi obok mnie. Śpi! Pierwszy raz widzę jak odpoczywa i bez zastanowienia mogę porównać go do nieznośnego dziecka za dnia, a w nocy zamienionego w niewinnego aniołka... niewinnego? To słowo nigdy nie będzie pasowało do bożka kłamstw.

Ogarnęłam jego niesforny kosmyk, czarnych jak smoła włosów, który przeszkadza patrzeć mi na jego twarz. Mógłby być niewinny, ale biorąc pod uwagę fakt, iż jest niezrównoważony psychicznie to raczej nie możliwe.

- Jestem niezrównoważony?- pyta nie otwierając oczu, jakby dalej spał.

- Tak. Nikt normalny nie zabija 80 osób dla zdobycia władzy, nikt nie chce zabić swojego brata, ojca... Mógłbyś nie używać tych swoich sztuczek na mnie?!

- Skąd wiesz, że chciałem zabić Odyna?- tym razem bardziej go zaciekawiłam, ponieważ spojrzał na mnie gniewnie, tymi swoimi zielonymi oczami.

- Thor mi opowiadał.

- To raczej słabe źródło informacji.

- Jest jedynym źródłem prawdy Loki, ty potrafisz tylko...

- Kłamać- przerwał mi – masz rację, ale pamiętaj Midgardko, że każdy, prędzej czy później zaczyna kłamać.

- Jesteś zbyt pewny siebie.

- Uważam to za atut, nie za wadę. – zawadiacki uśmiech posłany do mnie rozprasza skutecznie. – Czyżbyś się zaczerwieniła? O tak to rumieniec...

- Loki! – zaczęłam się śmiać, a on wstał i pochylił się nade mną. – Jesteś zbyt blisko... - Jednak nic nie zrobił sobie z mojej uwagi. Niebezpiecznie zbliżył swoją twarz do mojej i poczułam coś, czego nie powinnam poczuć nigdy w stosunku do nordyckiego bożka.

- Nie! – krzyknęłam zaprzeczając swoim myślą i czynom – Odsuń się proszę.

- Szykuj się, jedziemy do miasta – to był głos Lokiego, ale on nawet nie otworzył ust, by to zdanie wypowiedzieć. Pochyla się nade mną idealna kopia Kłamcy, a on sam stoi w progu drzwi, bardzo zadowolony ze swojego czynu.

Wchodzimy do obskurnego baru na końcu miasteczka do którego przybyliśmy. Całość budynku zbudowana jest z wypalanej, niegdyś czerwonej cegły a teraz jest to skorupa z starych graffiti. Po przekroczeniu progu drzwi wszyscy zwrócili na nas zaciekawione spojrzenia, poczułam się jakbym grała w filmie z gatunku western. Biesiadnicy, którymi są same osobniki płci męskiej porzucili wszystkie swoje zajęcia, żeby się na mnie popatrzeć. Znowu, tak jak mnie uprzedził Loki, zostałam zamieniona w brunetkę o brązowych oczach, a on był blondynem o niebieskich oczach. Zerkam na niego i jestem pełna podziwu, kiedy ja garbię się i opuszczam głowę, by być jak najmniej w centrum uwagi, Loki jest wyprostowany, pewny siebie i rzuca wszystkim wyzwanie patrząc z góry na siedzących przy stolikach mężczyzn. Idę potulnie za Lokim w stronę baru, który obsługuje gruba, siwa i jedyna w tym lokalu kobieta.

- Stolik dla dwójki – mówi z lekkim rozbawieniem w głosie, kiedy spostrzega, że zbladłam ze strachu.

- To nie jest odpowiednie miejsce na romantyczną kolację, – odpowiada siwowłosa, ale po chwili wskazuje palcem na stolik po przeciwnej stronie – ale tam jest miejsce dla dwojga. Czy coś do picia?

Nowy światOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz